[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nagle zagrała muzyka wszystkichpułków, konie stanęły dęba i cofnęły się; psy poczęły szczekać, tłum krzyczeć, wojskuzakomenderowano: Baczność! a jak daleko sięgał wzrok, na prawo i na lewo, widaćbyło tylko długi szereg czerwonych mundurów i białych spodni, nieruchomych, jakbyskamieniałych.Pan Pickwick był tak zajęty cofaniem się i wymijaniem nóg końskich, iż nie miał czasuzachwycać się tym widokiem.Gdy wreszcie udało mu się odzyskać nieco równowagi,wojsko stało już nieruchomo, jak to opisaliśmy wyżej; wtedy zachwyt filozofa doszedł donajwyższego punktu. Czy jest coś piękniejszego, cudniejszego? rzekł do pana Winkle a. Oczywiście, że nie odpowiedział ten ostatni, który od kwadransa dzwigał na sobiedwóch wyrostków. Tak! zawołał pan Snodgrass, w którego łonie zapłonął nagle ogień poezji. Tak,wspaniałe to i wzniosłe widowisko, gdy tylu mężnych obrońców ojczyzny rozwija się wświetnych szeregach przed spokojnymi obywatelami.Twarze ich nacechowane są nie tylewojowniczą gwałtownością, ile raczej duchem cywilizacji, ich oczy nie błyszczą dzikimogniem rozboju i zemsty, ale łagodnym światłem inteligencji i ludzkości.Pan Pickwick najzupełniej zgadzał się z tymi pochwałami, jeśli chodzi o ducha, który jenatchnął, ale niezupełnie przystawał na wyrażenia.Bo rzeczywiście łagodne światłointeligencji błyszczało tu dość słabo, zważywszy, że znowu zakomenderowano: Baczność! i widzowie mieli przed sobą nie mniej niż kilka tysięcy par oczu,spoglądających prosto przed siebie i najzupełniej pozbawionych wszelkiego wyrazu.Tymczasem tłum z wolna usunął się i podróżnicy nasi pozostali prawie sami. Teraz jesteśmy w doskonałym punkcie rzekł pan Pickwick spoglądając dokołasiebie. Doskonałym odpowiedzieli panowie Winkle i Snodgrass. Zda& zdaje mi się& wybełkotał nagle pan Winkle, blednąc zdaje mi się, żebędą strzelać& Ale cóż znowu! zawołał szybko pan Pickwick. Sądzę& sądzę, że& że Winkle ma słuszność dodał Snodgrass, cokolwiekprzerażony. To być nie może! powtórzył pan Pickwick.Zaledwie jednak wymówił te słowa,gdy sześć pułków, jak jeden mąż i jakby miały jeden cel tylko, skierowało lufy nanieszczęśliwych pickwickczyków i rozległ się huk, jaki może nigdy nie wstrząsnął ziemiąani odwagą gentlemana w latach dojrzałych.W tym krytycznym położeniu, wystawiony na ciągły ogień ślepych nabojów,zaniepokojony ruchami wojska, dla którego nadchodziły nowe posiłki, rozwijające sweszeregi z tyłu, poza panem Pickwickiem, mąż ten okazał zimną krew, nieodstępnątowarzyszkę wielkich umysłów.Uchwyciwszy za rękę pana Winkle a i umieściwszy sięmiędzy nim a panem Snodgrassem, przedstawiał im przekonywająco, że wyjąwszyniebezpieczeństwo ogłuchnięcia od strzałów, nie ma się czego obawiać. Ale& ale& rzekł pan Winkle, blednąc przypuśćmy, że który z żołnierzy maostry nabój& przez pomyłkę& Słyszałem ostry świst tuż koło& Czy nie byłoby dobrze położyć się plackiem na ziemię? zapytał pan Snodgrass. Nie, nie, wszystko już się skończyło odrzekł pan Pickwick.Gdy mówił to, usta jego mogły drżeć, policzki blednąc, ale żaden okrzyk strachu lubniepokoju nie wyrwał się z ust tego nieśmiertelnego męża.Pan Pickwick miał słuszność; strzelanie skończyło się.Myślał więc już tylko oniezawodnej trafności swej hipotezy, gdy dostrzegł na całej linii szybkie ruchy.Krzykikomendy rozległy się znowu i pierwej nim nasi podróżni mieli czas poczynić domysły, coto może być za nowy manewr, sześć pułków przyśpieszonym krokiem poszło na bagnetyku miejscu, gdzie stał pan Pickwick z towarzyszami.Człowiek jest śmiertelny, a odwaga ludzka ma swe granice.Przez chwilę pan Pickwickspoglądał przez okulary na posuwającą się naprzód kolumnę, potem odwrócił się do niejtyłem i począł& nie powiemy uciekać, najprzód dlatego, że jest to wyrażenie ubliżające,po wtóre, że sama osoba Pickwicka zupełnie nie nadawała się do tego rodzaju odwrotu począł tylko dreptać tak szybko, jak mu pozwalały na to niezbyt długie nogi i ciężar ciała;ale za pózno ocenił całe niebezpieczeństwo położenia.Wojsko przeciwnika, którego ukazanie się z tyłu zaniepokoiło pana Pickwicka przedkilkoma sekundami, teraz rozwinęło się w szyk bojowy dla odparcia ataku oblegającychtwierdzę, tak że trzej nasi znajomi ujrzeli się pomiędzy dwoma długimi rzędamibagnetów, z których jeden szybko się przybliżał, a drugi w miejscu czekał na natarcie. Na bok! Na bok! wołali oficerowie posuwającej się kolumny. Usuńcie się! krzyczeli oficerowie kolumny nieruchomej. Gdzie się podziać? krzyknęli przerażeni pickwickczycy. Na bok! Na bok! było odpowiedzią.Potem nastała chwila niesłychanegozamieszania; odgłos miarowych kroków, gwałtowne uderzenia, stłumione śmiechy;wojska cofnęły się pięćset kroków, a podeszwy butów pana Pickwicka ujrzeć można byłow powietrzu.Pan Snodgrass i pan Winkle wykonali również z najzupełniejszą dokładnością pojednym obowiązkowym koziołku
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|