Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tavemer ponownie wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Co się stało? - zapytałem.Gaitskill otworzył usta, ale ojciec ubiegł go.- Pan Agrodopolus oświadczył, że przychodzi tu na polece­nie Aristide Leonidesa, który powierzył mu przekazanie swojej ostatniej woli.Mniej więcej rok temu otrzymał od niego zala­kowaną kopertę, którą miał przekazać panu Gaitskillowi na­tychmiast po śmierci swego przyjaciela.W wypadku gdyby pan Agrodopolus zmarł wcześniej, polecenie to miał wypełnić jego syn - chrześniak Leonidesa.Agrodopolus przeprosił za opóźnienie, wyjaśniając, że miał zapalenie płuc i dopiero wczoraj dowiedział się o śmierci przyjaciela.- Cała sprawa jest wyjątkowo nieprofesjonalna - zauważył prawnik.- Kiedy pan Gaitskill otrzymał kopertę i zapoznał się z jej zawartością, uznał, że jego obowiązkiem jest.- W zaistniałych okolicznościach - uzupełnił Gaitskill.-.nam ją przedstawić.Koperta zawiera testament, podpi­sany i poświadczony, a także list wyjaśniający.- Więc testament w końcu się znalazł? - zapytałem.Gaitskill poczerwieniał na twarzy.- To nie ten sam testament - warknął.- To nie jest doku­ment, który przygotowałem na prośbę pana Leonidesa.Ten napisał własnoręcznie.Niebezpieczna rzecz, gdy robi to laik.Wygląda na to, że intencją pana Leonidesa było, żebym wy­szedł na kompletnego głupca.- On był bardzo stary, panie Gaitskill - powiedział Taverner, chcąc nieco udobruchać rozeźlonego prawnika.- Starzy ludzie często mają bzika.Nie są zwariowani, ale trochę ekscen­tryczni.Prawnik prychnął pogardliwie.- Pan Gaitskill zadzwonił do nas - rzekł mój ojciec - i za­poznał nas z zawartością koperty.Poprosiłem go, by przybył tu ze wszystkimi dokumentami.Zadzwoniłem też po ciebie, Charlesie.Nie rozumiałem za bardzo po co.Wydawało mi się to trochę dziwne.Uważałem, że powinienem dowiedzieć się o testamen­cie razem z całą rodziną, i doprawdy nie było moją sprawą, komu stary Leonides zostawił pieniądze.- Czy to inny testament? - zapytałem.- To znaczy, czy inaczej rozporządza spadkiem?- Owszem - odparł Gaitskill.Ojciec patrzył na mnie uważnie, zaś inspektor Tavemer bardzo starannie unikał mojego wzroku.Nagle poczułem się niespokojny.Popatrzyłem pytająco na Gaitskilla.- To nie moja sprawa - zacząłem - ale.Odpowiedział mi.- Postanowienia testamentu pana Leonidesa nie są tajemni­cą - oznajmił.- Uznałem, że moim obowiązkiem jest najpierw zapoznać z nimi policję i uzyskać od nich stosowne wskazówki co do dalszej procedury.Rozumiem - zrobił pauzę - że istnieje związek pomiędzy panem a panną Sophią Leonides?- Zamierzam ją poślubić - odparłem - ale ona nie zgadza się na zaręczyny ze względu na obecną sytuację.- Bardzo słusznie - przyznał Gaitskill.Nie zgadzałem się z nim, ale nie była to pora na spory.- W tym testamencie - powiedział Gaitskill - datowanym dwudziestego dziewiątego listopada ubiegłego roku, pan Leo­nides - z wyjątkiem stu tysięcy funtów dla żony - cały majątek zapisał swojej wnuczce, Sophii Katherine Leonides.Straciłem oddech.Wszystkiego się mogłem spodziewać, ale nie tego.- Zostawił cały kram Sophii? - zapytałem zdumiony.- Coś nieprawdopodobnego! Z jakiego powodu?- Wyjaśnił wszystko w załączonym liście - odpowiedział ojciec, podnosząc z biurka kartkę papieru.- Czy nie ma pan nic przeciwko temu, by Charles go przeczytał, panie Gaitskill?- To zależy od pana - odparł zimno prawnik.- List jest wyjaśnieniem i możliwe, że - choć ja mam co do tego wątpli­wości - prośbą o wybaczenie tego wyjątkowego zachowania pana Leonidesa.Staruszek podał mi list Był napisany niewyraźnie czarnym atramentem.Pismo zdradzało charakter i indywidualność.List nie był starannie sformułowany, a raczej charakterystyczny dla minionego okresu, kiedy umiejętność pisania miała wartość korespondencyjną.Drogi Gaitstóllu!Będziesz zaskoczony, czytając ten list, i prawdopodobnie urażony.Ale mam powody, by zachować się w sposób, który może Ci się wydać niepotrzebnie tajemniczy.Zawsze wierzyłem w indywidualność.W rodzinie (zaobserwowałem to już w dzie­ciństwie i zapamiętałem sobie) zawsze jest jeden silny chara­kter, który zwykle troszczy się o resztę.W mojej rodzinie byłem nim ja.Kiedy po przyjeździe do Londynu moja sytuacja usta­bilizowała się, pomagałem rodzicom i dziadkom w Grecji, wy­ciągnąłem brata ze szponów prawa, uwolniłem siostrę od nie­szczęśliwego małżeństwa i tak dalej.Bóg dał mi długie życie i byłem w stanie troszczyć się o własne dzieci i wnuki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript