[ Pobierz całość w formacie PDF ] .— Mam wam coś do powiedzenia.Jak wiecie, panna Springer została ostatniej nocy zastrzelona w pawilonie sportowym.Jeżeli któraś z was widziała lub słyszała coś w ostatnim tygodniu, coś co było zaskakujące, a dotyczyło panny Springer.coś co powiedziała czy też powiedziano do niej.co uderzyło was, chciałabym o tym usłyszeć.Możecie przyjść do mojego gabinetu w każdym momencie dzisiejszego wieczoru.— Och — westchnęła Julia Upjohn, kiedy dziewczynki wyszły.— Jak bym chciała, żebyśmy wiedziały o czymś! Ale nie wiemy, prawda, Jennifer?— Nie — odparła przyjaciółka.— Jasne, że nie.— Panna Springer wyglądała zawsze tak bardzo przeciętnie — rzekła Julia.— Zbyt przeciętnie, by, zginąć w tajemniczy sposób.— Nie przypuszczam, żeby to było coś tajemniczego — powiedziała Jennifer.— Po prostu włamywacz.— Pewnie zamierzał ukraść nasze rakiety — zauważyła Julia sarkastycznie.— Może ktoś ją szantażował — rzekła jedna z dziewcząt z nadzieją w głosie.— Z jakiego powodu? — spytała Jennifer.Nikt jednak nie umiał wymyślić jakiejkolwiek przyczyny szantażowania panny Springer.VInspektor Kelsey zaczął przesłuchiwanie personelu od panny Vansittart.Przystojna kobieta, pomyślał oceniając ją.Czterdzieści lat.może trochę więcej, wysoka, dobrze zbudowana, siwe włosy ładnie uczesane.Była godna, opanowana i miała poczucie własnej wartości.Przypominała trochę pannę Bulstrode: typ prawdziwej nauczycielki.Jednakże, zastanowił się, panna Bulstrode posiadała coś, czego brakowało pannie Vansittart — wysoką klasę i trudne do przewidzenia reakcje.Czuł, że panna Vansittart nie mogłaby nikogo zaskoczyć.Pytania i odpowiedzi padały zgodnie z procedurą.W istocie panna Vansittart nie widziała niczego, nie zauważyła niczego, a także niczego nie słyszała.Panna Springer pracowała znakomicie.Tak, sposób bycia miała odrobinę szorstki, ale według niej nie przesadnie.Owszem, nie była pociągająca zewnętrznie, ale w przypadku nauczycielki gimnastyki nie ma takiej konieczności.Nawet lepiej nie mieć przystojnych nauczycielek, gdyż to nie pobudza dziewczynek emocjonalnie.Panna Vansittart wyszła, nie powiedziawszy nic pożytecznego.— Nie widzieć zła, nie słyszeć zła, nie myśleć o niczym złym.Zupełnie jak te małpy — zauważył sierżant Percy Bond, pomagający inspektorowi.— Jesteś bliski prawdy, Percy.— Jest w nauczycielkach coś.co mnie denerwuje — rzekł sierżant.— Panicznie się ich bałem, będąc dzieciakiem.Znałem jedną, która była wcielonym diabłem.Taka zarozumiała i pretensjonalna, że nigdy nie można było pojąć, czego właściwie chce nas nauczyćZ kolei zjawiła się Eileen Rich.Brzydka jak siedem grzechów głównych, pomyślał natychmiast inspektor.Potem jednak stwierdził, że posiada pewien urok.Rozpoczął zadawanie rutynowych pytań, lecz odpowiedzi, wbrew jego oczekiwaniom, odbiegały od szablonu.Powiedziawszy, że nie słyszała ani nic zauważyła niczego szczególnego, co ktoś powiedziałby o pannie Springer, lub co ona sama powiedziała, Eileen Rich zaskoczyła go kolejną odpowiedzią.Kiedy zapytał:— Czy nic wie pani o kimś.kto miałby do niej osobistą urazę?— Och, nic — odpowiedziała szybko.— Nikt nie mógł mieć.Myślę, że to była jej tragedia.Że była osobą, której nie można było znienawidzić.— Co pani przez to rozumie, panno Rich?— Chcę powiedzieć, że nie była osobą, którą ktokolwiek chciałby zniszczyć.Wszystko, co robiła i czym była, znajdowało się na powierzchni.Irytowała ludzi.Często padały pod jej adresem ostre słowa, ale to było bez znaczenia.Nic istotnego.Jestem pewna, że nie została zabita z powodu siebie, jeśli rozumie pan, o co mi chodzi.— Nie jestem tego pewien.— Chcę powiedzieć, że gdyby zdarzył się napad na bank, ona mogłaby łatwo być zastrzeloną kasjerką, ale zostałaby zabita jako kasjerka, a nie jako Grace Springer.Nikt nie kochał jej ani nienawidził wystarczająco, by zapragnąć ją usunąć.Sądzę, że wyczuwała to nieświadomie i dlatego była taka natrętna.To znaczy, usiłowała szukać winnych, zmuszać ludzi do przestrzegania zasad, dowiadywać się, co robią zakazanego i udowadniać im to.— Śledzenie bliźnich?— Nie.nic o to chodzi — zastanowiła się Eileen Rich.— Nie skradała się w tenisówkach ani nic w tym rodzaju.Ale jeśli stwierdziła, że dzieje się coś, czego nie pojmuje, była zdecydowana dotrzeć do sedna.I osiągała to.— Rozumiem — milczał chwilę.— Pani sama nie lubiła jej zbytnio?— Chyba nigdy nic myślałam o niej.Była tylko nauczycielką gimnastyki.Och! To okropne, powiedzieć tak o kimkolwiek! Tylko to, tylko tamto! Ale tak właśnie podchodziła do swojej pracy.Było to zajęcie i miała ambicję wykonywać je dobrze.Nie cieszyło jej.Nic czuła entuzjazmu znalazłszy dziewczynkę, która zapowiadała się dobrze w tenisie lub w innej dziedzinie sportu.Nic radowała się ani nic triumfowała.Kelsey popatrzył na nią z zaciekawieniem.Pomyślał, że to dziwna młoda osoba.— Ma pani własne poglądy na większość spraw.— Tak, chyba tak.— Jak długo pracuje pani w Meadowbank?— Już ponad półtora roku.— Do tej pory nie było tu kłopotów?— W Meadowbank? — w jej głosie zabrzmiało zdziwienie.— Tak.— Ależ nie.Aż do obecnego trymestru wszystko szło gładko.Kelsey rzucił się na zdobycz.— A co się stało niedobrego w obecnym okresie? Nie ma pani na myśli morderstwa, prawda? Chodzi pani o coś jeszcze…— Ja nie… — przerwała.— Tak, być może… To wszystko jest takie niejasne.— Proszę dalej
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|