[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Marian Kukiel (op.cit., s.416) pisał z prawdziwym entuzjazmem o gen.Hauke-Bosaku: Wielki talent kierowniczy i wielkie serce, oddany sprawie Polski i jej ludu, umiał trafić jak Kościuszko i do ludu, i do żołnierza.Zebrał i zorganizował siły dość poważne, by stworzyć szkielet korpusu, oddziały jego zamienić w regularne wojsko, uzbroić należycie i bić się do upadłego.Zanim rozbito oddziały Hauke-Bosaka, wódz ten zdołał osiągnąć szereg cennych zwycięstw: pod Ocięskami, Chmielnikiem, Hutą Szczecińską, Iłżą.Rząd “czerwonych” dokonał więc bardzo trafnego wyboru.Co z tego wszystkiego mamy u Garlickiego? Otóż czytamy (s.125), że: tylko jeszcze w Sandomierskiem i Kieleckiem działał gen.Józef Hauke, używający pseudonimu “Bosak”.Działał (!).Nie walczył, nie odnosił zwycięstw w najtrudniejszym okresie, nie dokonywał cudów organizacyjnych, by przekształcić partyzantów w regularne wojsko, działał.Stronę dalej dowiadujemy się o rozbiciu korpusu Hauke-Bosaka.I wszystko.Tak wygląda opisywany na ponuro przez Garlickiego przebieg polskiej historii.Mało zachęcająco wygląda kreślony przez Garlickiego z odpowiednim nasyceniem odcieni czerni portret generała Mariana Langiewicza, najsłynniejszego dowódcy z pierwszych miesięcy Powstania Styczniowego.Czytamy u Garlickiego (s.188) – “biali” postanowili uczynić dyktatorem Mariana Langiewicza.Działał w Sandomierskiem i choć nie odniósł tam szczególnych sukcesów, to okazał się zręcznym partyzantem, skutecznie wymykającym się Rosjanom.Miał rewolucyjny życiorys, bo walczył pod Garibaldim, ale równocześnie na terenach, które kontrolował nader surowo traktował chłopów, wieszając ich za rzekome zdrady.Chłopi odpłacali mu pięknym za nadobne, nie ostrzegając o nadchodzących wojskach rosyjskich.Porównajmy ten opis Garlickiego z biogramem Langiewicza w Polskim Słowniku Biograficznym (Wrocław 1971, zeszyt 71, s.503-504).Autorka biogramu – Helena Rzadkowska pisała o Langiewiczu m.in., iż w czasie kampanii neapolitańskiej odznaczył się męstwem i wytrwałością nagrodzoną osobistą sympatią i zaufaniem Garibaldiego, krzyżem wojskowym i stopniem oficera (.).W obozie w Wąchocku, dokąd przybył 23/24 I (1863 r.– J.R.N.) zgromadził ok.1400 ludzi, z których sformował oddziały piechoty, jazd i służb; prowadził intensywne szkolenie.Założył kancelarię sztabową, abilans, fabryczkę broni, gisernię, drukarnię.(To wszystko zrobił w ciągu zaledwie 10 dni – J.R.N.).Liczne wizyty z pobliskiej Galicji, korespondencje prasy przyczyniły obozowi rozgłosu, pisano o nim w całym kraju i za granicą.Już jednak po dziesięciu dniach skierował się przeciw niemu koncentryczny atak wojsk carskich, który doprowadził do krwawych starć między 1 a 3 lutego (Błoto, Bzin, Suchedniów, Wąchock) (.).Po odparciu ataku ze strony Słupi Nowej i Św.Krzyża (11 lutego) Langiewicz wycofał się w porządku na południe i pod Staszowem 17 lutego odrzucił pojazd nieprzyjacielski (.).Zaskoczony (pod Małogoszczą) 24 lutego przez 3 kolumny rosyjskie, wydostał się Langiewicz z okrążenia pomimo nowych stra,t (.) odparł nieprzyjaciela pod Pieskową Skałą (4 marca), a z powodzeniem atakował go w Skale (5 marca).W ciągu sześciotygodniowej kampanii dał Langiewicz dowód wytrwałości, wyróżnił się umiejętnością zręcznego manewrowania i talentem organizacyjnym.Szwankowało wprawdzie w jego oddziale zarówno rozpoznanie, jak i zaopatrzenie, niemniej fakt, że tylko jego oddział ostał się po klęskach lutowych, zwrócił na Langiewicza uwagę kraju i zagranicy (.).Langiewicz stał się narodowym bohaterem (.).Na zajętych obszarach zaprowadzał władze powstańcze i ogłaszał dekrety uwłaszczeniowe.Stosował rewolucyjne środki rekwizycji w dworach żywności, broni, odzieży, furażu i innych przedmiotów przydatnych wojsku, rozkazał rekwirować gotówkę w kasach rządowych i publicznych na cele powstańcze (.).9 marca potępił szlachtę za bierną postawę.Nauczony na podręcznikach z PRL-uGarlicki opierał swój osąd na dawnych PRL-owskich podręcznikach, niechętnych Langiewiczowi, popieranego nie przez ulubionych w PRL-u “czerwonych”, lecz przez “białych”.Rzodkowska pokazuje, że Langiewicz, surowy wobec tych chłopów, którzy byli niechętni powstaniu, równocześnie konsekwentnie ogłaszał dekrety uwłaszczeniowe i wcale nie był pobłażliwy wobec tych osób ze szlachty, które wymigiwały się od wsparcia Powstania.Garlicki, który jakoś nie znalazł miejsca “na opisanie choćby części wspomnianych wyżej” sukcesów Langiewicza, szeroko rozpisuje się na temat intrygi “białych”, którzy na podstawie sfałszowanych pełnomocnictw, dostarczonych przez niejakiego Grabowskiego, dokonali “swoistego zamachu stanu”, powołując Langiewicza na dyktatora.I znów dla Garlickiego nie ma większego znaczenia, że właśnie Langiewicz był tym dowódcą powstańczym, który w czasie pierwszego okresu walk najbardziej zasłużył na kierownicze stanowisko dowódcze.Intryga, intryga – ot, jedyne wytłumaczenie.Przypomnę, że w syntezie dziejów Polski pod red.prof.J.Topolskiego (op.cit., s.492) pisano: Powstała myśl obwołania dyktatora.Człowiekiem najbardziej nadającym się na to stanowisko był (.) Marian Langiewicz.Zakłamywanie LangiewiczaW dalszej partii tekstu Garlicki znów rozpisuje się nad mało istotnymi przepychankami personalnymi wewnątrz Powstania, opisuje jak to członkowie rządu przysłali list do dyktatora, w którym Grabowskiego, który informował o pełnomocnictwach dla Langiewicza, nazwali “awanturnikiem, oszustem i szalbierzem”.Epizod z Grabowskim, nieprzyjemny dla dziejów Powstania, ale drobny margines wydarzeń, jest u Garlickiego rozdmuchany do nieskończoności.Z postacią drobnego nikczemnika – Grabowskiego - spotykamy się u Garlickiego aż w 3 różnych miejscach (s.118,119-121), podczas gdy z całego podręcznika nie dowiemy się nigdzie o tak świetnych nazwiskach dowódców powstańczych, jak: Dionizy Czachowski, Marcin Lelewel-Borelowski, Ludwik Żychliński, Zygmunt Chmielewski, Edmund Taczanowski czy o komisarzu pełnomocnym Rządu Narodowego na Litwie – Konstantym Kalinowskim.I to są właśnie proporcje, to jest “obiektywizm” a la Garlicki.I jeszcze jeden “typowy” fragment “garlicczyzny”.Informując o wyruszeniu Langiewicza 11 marca w stronę Gór Świętokrzyskich, Garlicki jak może dobiera czarnych kresek dla opisu jego oddziałów, pisząc: Jego oddział był liczącą ok.3 tysięcy zbieraniną z różnych wcześniej rozbitych oddziałów.Zaledwie jedna trzecie żołnierzy miała broń palną.Karność i dyscyplina pozostawiały wiele do życzenia.Tak opisawszy oddział Langiewicza, opisuje jego starcie z wojskiem rosyjskim koło Grochowisk, akcentując: Liczebnie Rosjanie mieli niewielką przewagę (ich wojska liczyły 3500 ludzi i 6 dział), ale w wyszkoleniu i uzbrojeniu mieli przewagę miażdżącą.Opis kończy - jak już wcześniej wspomniałem – nieprawdziwym twierdzeniem: Rosjanie nie odnieśli zwycięstwa, odstąpili.Otóż zwycięstwo odnieśli Polacy, jak to podkreślił choćby najsłynniejszy znawca Powstania Styczniowego prof.S.Kieniewicz.Czego nie zauważa GarlickiI jak wytłumaczy Garlicki to zwycięstwo polskiej “zbieraniny”, pozbawionej karności i dyscypliny nad wojskami rosyjskimi mającymi “miażdżącą przewagę”? Czyżby kolejny raz “nie zauważył”, bo nie chciał “zauważyć”, że w walce częstokroć liczyło się nie tylko wyszkolenie i uzbrojenie, ale także zabrakło mu miejsca na stwierdzenie, że na dzień przed bitwą pod Grochowiskami gen
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|