[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Mówi on o nie zgadzaniu się z nauką Jehowy wtakiej formie, w jakiej przedstawia ją niewolnik wierny i rozumny.To tak,jakby ktoś powiedział, że jeśli się przyjmuje i okazuje posłuszeństwo pisanemu263poselstwu Króla, nie stanowi to jeszcze gwarancji lojalności, lecz jeśli sięprzyjmuje i okazuje posłuszeństwo temu, co jako interpretację słów króla podaje jego niewolnik, wówczas stanowi to dowód lojalności!Symbol w nagłówku listu z 1 września 1980 r.identyfikuje jako jego autoraLeona Weavera.Nie należy jednak sądzić, że polityka kontroli myśli byławyrazem przekonań jednostki.Nie był to też wyizolowany wyraz krańcowości,do której ktoś może się posunąć, aby potem się tego wstydzić jako stanowiskazajętego pochopnie, zbyt surowego i całkowicie niechrześcijańskiego.Autorlistu był człon-kiem Komitetu Wydziału d/s Służby, którego pozostaliczłonkowie Harley Miller, David Olson, Joel Adams i Charles Woody byli,podobnie jak on, długoletnimi działaczami Organizacji, mieli na swym konciedoświadczenia dziesiątek lat.Byli oni ramieniem Ciała Kierowniczego dokontroli działalności ponad 7500 zborów, wszystkich starszych, nadzorcówokręgów i obwodów w Stanach Zjednoczonych, gdzie żyje jedna czwartawszystkich Zwiadków Jehowy.Pozostawali oni w regularnym kontakcie zKomitetem d/s Służby Ciała Kierowniczego i byli całkowicie obeznani z jegotaktyką, sposobem myślenia, punktem widzenia, jak również z panującym w nimduchem.To jednak jedynie potęguje przerażający aspekt zajętego w liściestanowiska.Z tego co wiem na podstawie szeregu lat spędzonych w Komitecied/s Służby, każdy list tej rangi musi być przedstawiony temuż Komitetowi przyCiele Kierowniczym i może być rozesłany dopiero po jego zatwierdzeniu.159Sprzeciw choćby jednego członka komitetu spowodował poddanie listu poddyskusję całego Ciała Kierowniczego.Niezależnie od przypadku, zarówno sam list, jak i jego treść (wywołującanotabene skojarzenia ze stanowiskiem właściwym dla religijnych władzinkwizycji), musiały mieć uznanie pewnej liczby przedstawicieli władzcentralnych, łącznie z kilkoma członkami Ciała Kierowniczego.Ponieważjednak z treścią listu wiązały się losy ludzkich przyjazni, więzów rodzinnych,honoru osobistego i innych spraw nierozdzielnie związanych z życiem ludzkim,należy przypuszczać, że ludzie ci długo i z uwagą przemyśliwali stwierdzenialistu z 1 września 1980 roku, zanim zatwierdzili je jako oficjalny wyrazprzekonania wiernego i rozumnego niewolnika Jezusa Chrystusa.To, co wliście zostało powiedziane, nie było rzeczą małej wagi, o której można bypózniej powiedzieć: No tak, właściwie nie rozumieliśmy tego dokładnie tak, jakto brzmiało.Jak dowodzą fakty, ludzie i to nawet duża ich liczba byli i sąwyłączani właśnie na podstawie tej nakazanej w liście polityki kontroli myśli.Oszczercza etykietka odstępca przyczepiana jest do ich nazwisk tylko dlatego,że w swych własnych sercach nie mogą zaakceptować wszystkich interpretacjiTowarzystwa.159Członkami tego Komitetu byli w owym czasie: Ted Jaracz (koordynator), MiltonHenschel, Albert Schroeder, William Jackson i Martin Poetzinger.264Być może polityka ta była rezultatem tego, co na początku 1980 rokurozwinęło się w jednym z nowojorskich zborów; być może wywarło to na tępolitykę bezpośredni wpływ.Wspomniany wcześniej Jon Mitchell, pracującyczęściowo w Wydziale d/s Służby, relacjonuje:Mniej więcej w tym samym czasie [tzn.wczesną wiosną roku 1980] odF.W.Franza wpłynęła notatka będąca najwyrazniej odpowiedzią na pytanienadesłane przez Harolda Jacksona [członka Wydziału d/s Służby].Zdaje się, że w jednym z hiszpańskojęzycznych zborów była siostra (pełnoczasowypionier), która odczuwała, że nie może z czystym sumieniem głosić, że liczbę 144.000 zObjawienia, rozdziały 7 i 14, należy rozumieć dosłownie.Powiedziała, że [do swych odczuć]nie będzie przekonywać innych, nie będzie też rozgłaszać swych przeciwnych oficjalnejnauce poglądów, ale nie chce nauczać ludzi, z którymi studiuje Biblię, że liczba 144.000 maznaczenie literalne.Pytanie Brata Jacksona sprowadzało się prawdopodobnie do tego, czy osoba tapowinna być uznana za odstępcę, czy też nie.Notatka stwierdzała, że osoba ta powinna byćuznana za odstępcę i powinna być wyłączona, jeśli nie zgodzi się uczyć tego, czego powinnauczyć zgodnie z instruktażem Towarzystwa.Przypominam sobie, że ktoś z Wydziału d/sSłużby mówiąc o efekcie końcowym całej sprawy powiedział, że dziewczyna ta publicznieodwołała swe poglądy.Byłem zaskoczony, że taka terminologia jest używana bez żadnegopoczucia wstydu.Ktoś mógłby pomyśleć, że krańcowe stanowisko zaprezentowane wrozesłanym do starszych liście z 1 września 1980 roku (który cytowałem niecowcześniej) wywoła jeśli nie burzę, to przynajmniej jakąś skromną, lecz wyraznąfalę niezadowolenia ze strony tychże starszych i innych ludzi.Byli oni jednakzbyt dobrze wyćwiczeni, aby rzecz ta mogła dać znać o sobie.Niektórzy byłyto jednostki wyrazili wprawdzie swe zdanie, lecz uczynili to ostrożnie, abyprzypadkiem oni sami nie zaskarbili sobie etykietki odstępca
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|