[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Już teraz siły Kanazawai i gwardia działają wspólnie; na innychnie trzeba będzie długo czekać.A wiesz, co to znaczy? %7łe rychło będziesz panemtylko na swoich ziemiach.-To mało prawdopodobne - warknął, ale widać było, że słucha uważnie.-Nie tak mało i nie udawaj, że o tym nie wiesz.Jest też możliwe, że jeśli Keda iXacatecas poprą pana Tonmargu, to on wygra.Tasaio ledwie się pohamował: wiedział od dawna, że Xacatecas byli sojusznikamiMary, natomiast wiadomość o Kedzie zaskoczyła go całkowicie.Dlatego nic nieodpowiedział, nie chcąc się zdradzić.-Dobrze wiesz, że pozostali kandydaci mogą zawiązać sojusz tylko po to, byuniemożliwić ci zwycięstwo.Sami wygrać nie mogą.Ja natomiast mam dość głosów,by móc zdecydować o wyniku.-Więc daj urząd Tonmargu i wracaj do domu - parsknął.-Choć wolałabym się zabić niż oglądać cię na biało-złotym tronie, jesteś jedynym,który potrafi go utrzymać - starannie dobierała słowa.- Pan Tonmargu jest niezdolnyoprzeć się cesarzowi, zwłaszcza w jego pałacu.Pozostają więc tylko dwie możliwości:senior wojenny uległy cesarzowi albo ty.- Jeśli figurant jest gorszy od samobójstwa, a mnie życzysz nagłej śmierci, to jakie jestrozwiązanie?- Mogę doprowadzić do tego, że zasiądziesz na tym tronie - odparła spokojnie.Przez długą chwilę oboje przypominali kamienne rzezby w targanych wiatremszatach.-Załóżmy, że masz rację - odezwał się po chwili Tasaio.- Powiedz mi, dlaczegomiałoby mnie to interesować, skoro mogę wziąć stanowisko siłą i bez twojej pomocy?-Dla ceny.Wygrasz, bo wielu cię poprze nie dlatego, że chcą Minwanabiego, leczdlatego, że nie chcą łamać tradycji i pragną chronić własne pozycje.Ale nie wszyscypójdą za tobą i wybuchnie wojna domowa.Wyniszczy ona kraj i zdziesiątkujeludność.Gdy wreszcie dostaniesz to, czego chcesz, gdyż Ichindar będzie martwy, atwój syn ożeniony z jego córką zostanie kolejnym cesarzem i zatwierdzi twój wybór,kraj będą rozszarpywać nomadzi i górale.Będziesz wyczerpany i zgraja wrogów,którzy teraz nie mogą ci zagrozić, rzuci się na ciebie jak ścierwojady.Niedługobędziesz się cieszył białym płaszczem.Tasaio po raz pierwszy odwrócił głowę i przyjrzał się swoim żołnierzom.Stali wnienagannym szyku, w idealnie wyczyszczonych pancerzach, ciesząc oczy każdego dowódcy.-Podtrzymując poprzednie założenie, co proponujesz w zamian za to, że nie zdobędętego, co moje?-Robię to dla dobra Imperium, nie dla twojej łaski - parsknęła.- A to dowód, że teżsporo mogę!Na jej znak wystąpił Arakasi w stroju służącego.Rozwinął trzymany pod pachąpakunek i cisnął pod nogi Tasaia zakonserwowaną głowę.-Powinieneś rozpoznać swego osobistego służącego - dodała Mara zjadliwie.-Pamiętaj o tym!-Ty! - Rysy Tasaia wykrzywiła wściekłość.- To ty kazałaś zabić ich w moim domu!Tylko ja mam taką władzę!Z dzikim błyskiem w oczach i wyszczerzonymi zębami sprawiał wrażenie opętanego.Przed dobyciem broni chroniła go resztka rozsądku.Nagle uspokoił się, a nawet uśmiechnął:-A więc przyznajesz się do zabicia swojego agenta?-Nie tylko jego - odparła z kamienną twarzą, choć była przerażona.Z szaleńcem niesposób dojść do porozumienia.-Podrobienie osobistej pieczęci i wynajęcie Hamoi, żeby zabił moich ludzi w moimdomu.Muszę przyznać, że bywasz niezwykła.-Pamiętaj o tym na przyszłość: każdy, kogo przyjmiesz na służbę, może być moimszpiegiem.Każdy, kto cię odwiedzi, moim zabójcą.-Przestań udawać! - jego opanowanie uleciało.- Co mnie obchodzą puste pogróżki?Kiedy cię zabiję, wszyscy twoi słudzy staną się niewolnikami albo szarymiwojownikami.Nie masz przyszłości, więc mi nie groz.-Może i nie mam przyszłości, mam natomiast propozycję.-Której ja nie zamierzam wysłuchać! Desio przysiągł Turakanu, że wybije wszystkichAcomów.Głupie to było, mimo to zobowiązany jestem wypełnić tę przysięgę.Nicinnego nie pozostaje, inne rozwiązania nie wchodzą w grę: nie można zakończyćnaszej waśni.- Ale można ją odłożyć - odpaliła z doskonałym spokojem.-Co masz na myśli? - Zaskoczony zamrugał gwałtownie powiekami.-Przerwa.Przestaniemy nastawać na siebie dopóki w Imperium nie zapanuje spokój isilna władza.-Dobro Imperium - mruknął ironicznie.- Nie przerywaj sobie.-Proponuję spotkanie wszystkich panów w pałacu.Skonfrontujemy nasze stanowiskoz cesarzem, by zapobiec kryzysowi i rujnującej walce.- I jeśli się na to zgodzę, oddasz mi swoje głosy i zostanę seniorem wojennym bezrozlewu krwi?-Jeśli zgodzisz się rozmawiać spokojnie z cesarzem, to zrobię wszystko, co w mojejmocy, by nikt przed tobą nie zasiadł na tym tronie.Przysięgam uroczyście na honorrodu, aż do ostatniego pokolenia.- Była to najświętsza przysięga.-Zakładając, że będą następne pokolenia.Jak długiej przerwy sobie życzysz?Obelga była straszliwa, ale Mara ją zignorowała, chodziło o coś więcej niż honor jejrodu - o przyszłość całego Imperium.Pod wpływem Kevina jej poglądy zmieniały się przezlata - od pewnego czasu jej celem było dobro i przyszłość kraju.-Powstrzymasz się, dopóki nie wrócę do domu i nie uporządkuję spraw rodu.Jakieśtrzy może cztery miesiące.Potem doprowadzimy wreszcie ten spór do końca - w jejtonie można było dostrzec zmęczenie, które Tasaio wziął za rezygnację.-Przeceniasz moją miłość do Imperium.Liczy się mój honor i moje korzyści -przerwał, lecz nie widząc żadnej reakcji, dodał z uśmiechem: - Masz jednak rację,zwycięstwo przypłaciłbym osłabieniem; poza tym łatwiej i szybciej osiągnę je,korzystając z twojej pomocy.Dlatego zgoda; niech Rada zbierze się w obecnościcesarza i ukróci jego dyktatorskie zapędy.Kiedy nadejdzie czas głosowania,dopilnujesz, by twoi sojusznicy głosowali na mnie.Potem przyrzekam ci bezpiecznądrogę do domu i trzy miesiące na załatwienie twoich spraw.Pózniej możesz zacząćliczyć godziny, które przeżyjesz; to będzie twoja zapłata za służbę Imperium!Mara skłoniła się, pieczętując przysięgę; wdzięczna, że spotkanie wreszcie dobiegakońca i że rozstanie się z Min-wanabim.-Kiedy się spotkamy? - spytał, zadowolony z wyników-Pojutrze.Zawiadom Zwiatłość Niebios i członków Rady i zostaw mnie w spokoju,żebym mogła dotrzymać słowa.-Lepiej byłoby dla ciebie, żebyś mogła: inaczej żywa nie opuścisz miasta - warknął,niedbale kiwając głową.- Odwrócił się szybko i podszedł do swych żołnierzy.Wyczerpana Mara wykończona przede wszystkim psychicznie, zrobiła to samo.- Konferencja została zakończona! - ogłosił herold.- Rozejdzcie się w pokoju icieszcie się łaską Zwiatłości Niebios i bogów, jako że nie rozlano dziś krwi i utrzymanopokój!* * *-Przegrała, Incomo! - oznajmił Tasaio, ledwie znalazł się sam na sam z pierwszymdoradcą.- I wie o tym.Widziałem takie oczy u wojowników walczących o przegranąsprawę.Och, bili się doskonale i przynosili zawsze zaszczyt przodkom, ale wiedzieli,że zginą.Z nią też tak jest.-Moim obowiązkiem, panie, jest wskazać ci, że to, co osiągnąłeś, nie zapewnia cipowodzenia.Mogą się zdarzyć różne rzeczy, których nie braliście pod uwagę.Naprzykład, możemy mieć nowego cesarza.Stronnictwo cesarskie może zdecydować, żeIchindar dożył swych dni i mianować cesarzem Jiro Anasatiego łub KamatsuShinzawai.Obaj są spokrewnieni z domem cesarskim.Wtedy jej obietnica straciłabywartość.- Nie marudz! - ofuknął go Tasaio.- Wygrałem i koniec z nią.Teraz daj mi spokój!Słuchając potępieńczego wycia wiatru, Incomo wiedział, że konflikt wcale się nieskończył
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|