Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jusepe Haberra dopił wino ze stojącego na stole kieliszka, odchrząknął.Długoważył słowa, zanim w końcu przemówił. Do niedawna mieszkałem w Tay.Byłem przybocznym pewnej& wysoko po-stawionej osoby w tamtejszej gildii przestępczej. Nazwisko nie jest nam do niczego potrzebne, co?  wszedł mu w słowo Krzy-czący.Jusepe wytrzymał jego spojrzenie. Nazwisko nie jest nam do niczego potrzebne.Służyłem gildii wiernie przezpięć lat, ale trzy miesiące temu& coś się wydarzyło.Pozwoliłem sobie na nieposłu-szeństwo, a gdy to wyszło na jaw, postanowiono mnie ukarać. Szczegóły też nie są potrzebne? Nie. Jusepe spuścił wzrok. A zresztą& Niech to Otchłań porwie, chodziłoo wykonanie wyroku na pewnych osobach, które zdradziły gildię.Imiona nic ci niepowiedzą, starszy bracie. W porządku.Kontynuuj. Prawo gildii mówi, że oprócz zdrajcy musi zginąć też jego rodzina.Wobec sy-na jednego z tych ludzi miałem wcześniejszy dług. Dług życia?  Tak. Ten syn należał do gildii? Tak. Był wam wierny? Tak. I gildia mimo to wydała na niego wyrok z powodu zdrady ojca? Tak.Czemu pytasz? Z czystej ciekawości.Kontynuuj.Domyślam się dalszego ciągu.Odmawiajączłamania prawa magów, naraziłeś się gildii.Jak cię ukarano? Porwano jego żonę  odezwał się Vincent, zanim Haberra zdążył otworzyćusta.Jusepe skinął głową. Wiedzieliśmy, że trzeba uciekać co tchu, jeszcze tego samego dnia zabrałemją z Tay portalem.Chcieliśmy się ukryć gdzieś daleko, jak najdalej, może aż w Yad-hmarze& Ale wyśledzono nas.Gildia ma na swych usługach kilku żmijów.W pośpie-chu mogłem nie zatrzeć śladów wystarczająco dobrze& Mój błąd.Wiedziałem, że ru-szą za nami szybko, ale nie sądziłem, że na tyle szybko, aby móc wytropić i uaktywnićnasz portal.Krzyczący w Ciemności potrząsnął głową. Portale łatwo się śledzi, gdy się wie, kto nimi podróżował.Jeśli w dodatkumasz do dyspozycji coś, co należało do poszukiwanego, nie daję złamanego grosza zapowodzenie ucieczki.Chyba że poszukiwany ma w małym palcu czary maskujące napoziomie potrójnego pentagramu z Kyth. Tak, no&  Haberra poczerwieniał, a Brune pożałował, że nie ugryzł się w ję-zyk.Tamtemu mogło brakować nie tyle talentu, co doświadczenia, a zapewne równieżksiąg, z których mógłby się uczyć. Dopadli was zatem  zmienił temat. Ciebie ranili i zostawili nieprzytomne-go, a ją uprowadzili.Tak? Mniej więcej. Jusepe przesunął dłonią po krótko ostrzyżonych włosach.To wszystko działo się miesiąc temu.Gdy tylko byłem w stanie, podjąłem poszukiwa-nia& Zaczekaj, po kolei.Gildia wie, że żyjesz? To znaczy  przypuszczasz, że chcielicię zabić i im nie wyszło, czy też nie mieli nic przeciwko temu, żebyś przeżył? Och, wiedzą, że żyję  odparł natychmiast Haberra. Nie zabija się ka-iraparoma pchnięciami noża i zaklęciem snu.Chodziło im o Celeste.Nie chcę nawet my- śleć, co mogli z nią zrobić.Obawiam się, że kara dla mnie miała być pokazowa, taka, ojakiej będzie się opowiadać jeszcze długo. Przy ostatnich słowach głos mu zadrżał.Brune przemilczał to, co mu przyszło na myśl  że jeśli dziewczyna była atrak-cyjna, może ktoś z gildii po prostu uznał za stosowne upiec dwie pieczenie przy jed-nym ogniu.Choć rzeczywiście wówczas byłoby prościej zabić jej męża. Nie zostawili nic? %7ładnego listu? Nie. A gdy odzyskałeś siły, rozpocząłeś poszukiwania.Twoja Celeste jest ka-ira? Nie. Ma jakąś rodzinę? Jest sierotą.Z krewnymi nie kontaktowaliśmy się od lat. Haberra poruszyłsię z irytacją. Czemu pytasz? Chcę mieć pełny obraz sytuacji.Dobrze, wróćmy do poszukiwań.Co udało cisię ustalić?Jusepe wyprostował się na krześle. Przede wszystkim mam pewność, że Celeste żyje.Pozostałe informacje, któreudało mi się zdobyć, to raczej poszlaki.Zaklęcia tropiące nie działają, wygląda na to,że dołożono starań, aby zmylić ślad.Z niezbyt wiarygodnego zródła zdobyłem infor-mację, że Celeste wywieziono do Shan Vaola.Nie mając wyboru, podążyłem tym tro-pem.Gdy tylko przybyłem do waszego miasta, wyczułem, że informator nie kłamał.Dar mówi mi, że ona gdzieś tu jest.Ale nie wiem, gdzie. Zgarbił się na powrót. Nieumiem odnalezć śladu.Trop prowadził do ludzi żebraczego króla, a to zamkniętyświatek, do którego trudno przeniknąć.Dyskretnie przepytałem kilku, ale okazali siępłotkami, nic nie wiedzieli. Bursztynowe zrenice poszukały oczu Krzyczącego.Starszy bracie, muszę znalezć Celeste.Ja& poprzysiągłem kiedyś, że będę ją chroniłbez względu na wszystko.Złożyłem przysięgę maga.Pomóż mi bronić mojego honoru.Na chwilę zapadło milczenie, które przerwał Brune. Masz ze sobą coś, co do niej należało? Zanim wróciłem do zdrowia, doniesiono mi, że nasz dom w Tay został spalo-ny, prawie wszystkie rzeczy przepadły.Ale mam jedną z jej koszul& I naszyjnik, którylubiła nosić. Naszyjnik będzie lepszy.Biżuteria dobrze chłonie aurę. Krzyczący w Ciem-ności odwrócił się do Ambersa. Vincent, masz tu świece mroku? Mam!  Poeta poderwał się z krzesła.Brune pokręcił głową.  Czyli jesteś niepoprawny i zle, że Imella o tym nie wie, ale tym razem nie bę-dę ci prawił morałów.Postaw na stole trzy i zapal.A ty, młodszy bracie, daj mi tennaszyjnik.Jusepe wyjął z wewnętrznej kieszeni kaftana misterną obróżkę ze złota i pereł.Vincent tymczasem ustawił na stole świecznik z trzema czarnymi świecami i zapalił je.Dymiły intensywnie  pracownię wypełnił ciężki, specyficzny zapach mirry i żabiejpaproci.Brune zamknął oczy, przesuwając naszyjnik między palcami.Opary dymuzgęstniały wokół jego sylwetki, jakby ściągane niewidzialną siłą.Poruszył wargami,szepcząc formułę.Haberra i Ambers obserwowali go w napięciu. Co za sukin&  Głos Krzyczącego ochrypł z wysiłku. Faktycznie dopilnowa-li, żeby trudno było złapać trop.Jakiś twój kolega z gildii się postarał.Teraz zobacz-my&Powiódł dłonią w powietrzu, jakby chwytał nitki niewidocznej pajęczyny.Naglestrzepnął palcami i syknął z bólu, a świece na moment zamigotały czerwienią [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript