[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Usiadła przy stole i zaczęła rozpa-kowywać kanapki; w drzwiach stanął Brendan.Zbliżył się do nich nieśmiało, a Roganpoklepał go życzliwie po ramieniu i powiedział: Usiądz, synu, czekaliśmy na ciebie.Brendan wziął od Hanny kanapkę, ugryzł i westchnął zadowolony.I o dziwo gdyprzemówił, nie jąkał się ani trochę. Chciałbym, żeby ten dzień nigdy się nie skończył, proszę pana.Miał pan kiedy ta-77kie uczucie?Rogan spojrzał na Hannę i wiedząc, o czym myśli, powiedział: Nic nie trwa wiecznie, synu, z tym trzeba się pogodzić.Hanna spochmurniała, jej twarz była nieruchoma i bez wyrazu, jak maska.Roganwestchnął, wstał i wyjrzał na dwór.Deszcz padał coraz mocniej i Sean poczuł przygnę-bienie.Jak by nie patrzeć, życie nie ma ani początku, ani końca, trwa wiecznie w tymsamym kształcie, pochłaniając bez różnicy złe i dobre uczynki człowieka.Los zetknąłgo z tą dziewczyną, tak jak zetknął go z Columem O More em i Harrym Morganem,i wszystko, co kiedykolwiek zrobił w życiu, ułożyło się w ścieżkę prowadzącą właśnie dotego miejsca.Nie ma sensu czegokolwiek żałować.Jeśli się wyrwie jedną cegiełkę, całośćprzestaje istnieć.Dziwna myśl.Westchnął i wrócił do stołu.Póznym popołudniem, gdy w dolinach poczęły zalegać cienie, ruszyli w drogę po-wrotną.Gdy okrążyli wzgórze dzielące ich od farmy, ujrzeli samochód Hanny wjeżdża-jący na podwórko.Z wozu wysiedli dwaj mężczyzni; Fletcher poszedł prosto do domu,Morgan tymczasem zatrzymał się, czekając na nich. Paskudny dzień na wycieczkę w góry zauważył ze swym zwykłym sardonicz-nym uśmieszkiem. Mieliście kłopoty?Morgan zaprzeczył ruchem głowy.Otworzył tylne drzwi wozu i odchylił koc, podktórym leżały cztery worki pocztowe, starannie złożone, i dwa mundury zawiniętew szary papier. Tylko cztery dostaliście?Morgan skinął głowa. Tyle miał pod ręką.Gdybyśmy poczekali, postarałby o więcej, ale mieliśmy prze-cież wrócić przed wieczorem.Tymczasem Hanna z Brendanem weszli do domu i dwaj mężczyzni zostali sami nadeszczu. To by było na tyle powiedział Rogan. Teraz pozostaje nam tylko czekać. To by było na tyle zawtórował mu Morgan, a w jego głosie pobrzmiewał drwią-cy ton.Rogan popatrzył na tamtego przeciągle, a gdy mężczyzna zaczerwienił się i spuściłoczy, Sean odwrócił się i wszedł do domu.ROZDZIAA TRZYNASTYYanbrugh dotarł do Dworca Paddington około południa.Dwyer czekał już na niegoprzy wyjściu z peronu.Poszli do restauracji, zamówili kawę i usiedli przy stoliku w ro-gu sali.Nadinspektor wyglądał na zmęczonego; zapalił papierosa, co rzadko mu się zda-rzało. Trafił pan na ślad Pope a? Po tym, jak wysłałem panu wczoraj zdjęcia i te dokumenty, próbowałem go szu-kać pod innym adresem.To niedaleko stąd.Gospodyni powiedziała, że wyprowadził siętydzień temu, nie zostawiając nowego adresu.Posłałem paru ludzi, żeby go szukali, aleto beznadziejna sprawa.Zna pan aktualny stan osobowy wydziału. Komu pan to mówi? rzucił Yanbrugh trąc twarz ze zmęczenia. Niech pan dasobie spokój, Pope wyniósł się z miasta. Znalazł go pan, panie nadinspektorze?Yanbrugh zaprzeczył ruchem głowy. Wiem tylko tyle, że ostatniej soboty wynajął samochód w Taunton.Kierownikwypożyczalni rozpoznał go na zdjęciu, które pan przysłał. Wypożyczenie auta to jeszcze nie przestępstwo. Zapewne, ale przebywanie w pobliżu więzienia w czasie ucieczki jego kolegi tak. Więc sądzi pan, że Rogan nie ukrywa się w pobliżu więzienia?Yanbrugh roześmiał się drwiąco. Jak to mówią? Nikt nie wydostanie się poza obręb wrzosowisk? A jednak Rogansię wydostał i to najprawdopodobniej w ciągu godziny od przekroczenia murów wię-zienia.Wszystko zdaje się na to wskazywać. W takim razie musi być w Irlandii, proszę pana.To już czwarty dzień od jegoucieczki. Gdyby dotarł do Irlandii powiedział Yanbrugh, kręcąc głową wiedzieliby-śmy o tym, może mi pan wierzyć.Nie, nie, na pewno został jeszcze w Anglii, jestem79o tym przekonany.Ale dlaczego oto pytanie.Spuścił głowę i marszcząc brwi, wpatrywał się tępo w filiżankę.Wreszcie spytał: A co z Soamesem? Scott jest na jego tropie.Prawdziwe nazwisko Bertram Greaves.Dziesięć lat temuTowarzystwo Prawnicze odebrało mu prawo wykonywania zawodu za uchybieniaw praktyce adwokackiej.Od tego czasu maczał palce w niejednej sprawce, posługującsię różnymi nazwiskami.Soames to ostatnie nazwisko na długiej liście. Karany? Sześć miesięcy za podszywanie się pod cudze nazwisko w pięćdziesiątym ósmym,ale to jedyny taki wypadek.Należy do ludzi, którzy potrafią tańczyć na linie i nie spa-dają. Miejmy nadzieję, że Scott go dopadnie.Tymczasem chciałbym się widzieć z go-spodynią Pope a.Pewnie to strata czasu, ale niczego nie wolno nam zaniedbać.Dwyer miał służbowy samochód i po dziesięciu minutach zatrzymali się przed do-mem z czerwonego piaskowca, położonym przy głównej ulicy.Kobieta, która otworzy-ła drzwi, powitała ich zimno i szorstko.W kąciku jej wąskich ust dyndał niedbale pa-pieros, na głowie miała tanią jedwabną chustkę, a włosy poskręcane w mnóstwo maleń-kich loczków. Na miłość boską, to znowu pan? powiedziała uprzejmie na widok Dwyera. Gorzej odparł sierżant. Nadinspektor Yanbrugh chce z panią mówić.Na twarzy kobiety zjawił się nikły wyraz szacunku; otworzyła szerzej drzwi. Lepiej wejdzmy do środka.W mieszkaniu uderzył ich odór moczu pomieszany z zapachem gotującego się obia-du; brudny dzieciak, goły od pasa w dół, stał drzwiach kuchni i trzymając palec w bu-zi, przyglądał się ciekawie.Kobieta zaprowadziła ich na górę i otworzyła drzwi z kory-tarza. Mieszkał tu przez tydzień.W poniedziałek wprowadził się Jamajczyk
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|