[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Korytarz Waszyngton-Nowy Jork to moja specjalność - pochwalił się rozmówca.- Większość hobbystów ma swoje ulubione trasy.W każdym razie ja zjeździłem swego czasu wszystkie linie Korytarza i nieźle pamiętani układ zwrotnic.Ci złoczyńcy, którzy porwali pociąg, zaczęli zwalniać tuż za Nowym Brunszwikiem.Wydaje mi się, że robimy gdzieś pięćdziesiąt mil na godzinę, wobec tego, jeśli prędkość jest stała, przed chwilą mieliśmy przechył po wejściu w rozjazd Elizabeth.Od tamtej pory przejechaliśmy z piętnaście mil, czyli według moich obliczeń za parę minut będziemy w Summit.- Niesamowite! - Cavendish nie mógł wyjść z podziwu.- A co nastąpi w Summit?- Obawiam się, że niewiele - odrzekł tamten człowiek.- O ile dobrze pamiętam, to tylko kolejny rozjazd.Linia Rahway łączy się bezpośrednio z Consolidated biegnącą w trzech kierunkach: na zachód do Gladstone, gdzie jest ślepy tor, na wschód do Newark i na północ, przez rozjazd w Denville, do Scranton.- Jak pan myśli, dokąd pojedziemy?- Nie mam zielonego pojęcia - odparł inżynier.- Podejrzewam jednak, że nie udamy się do Gladstone, ponieważ to ślepy tor.- W takim razie Newark albo Scranton - wysnuł wniosek Cavendish.- Niekoniecznie - odrzekł tamten w zamyśleniu.- Istnieje nieskończenie wiele możliwości.Często zmieniając tory, można dojechać gdziekolwiek.- Znakomicie - mruknął Cavendish.- Ale byłbym zapomniał - zreflektował się jego rozmówca.- Nazywam się Mottbrown, Howard Mottbrown.Wyciągnął rękę ponad stołem.Cavendish długo się jej przyglądał, wreszcie napiął mięśnie prawego ramienia i podniósł z kolan dłoń w kształcie kleszczy.Zaokrągloną częścią mechanizmu chwytnego klepnął w otwartą dłoń Mottbrowna i zaraz cofnął rękę.- Mark Cavendish.- Dobry Boże - odezwał się półgłosem Mottbrown.- Drugą mam lepszą - powiedział Cavendish, unosząc ramię wyposażone w protezę kosmetyczną.Kątem oka dostrzegł reakcję grubasa siedzącego obok.Facet znieruchomiał, potem zaczął się powoli odsuwać.Natomiast Mottbrown w najmniejszym stopniu nie okazał zakłopotania.- Coś takiego, zdumiewające - powiedział przyglądając się protezie.- Wygląda bardzo naturalnie.Czy działa tak samo jak szczypce?- Nie całkiem - odrzekł Cavendish, mile zaskoczony przejawem szczerego zainteresowania ze strony Mottbrowna.- To właściwie tylko konstrukcja zawiasowa pokryta lateksem.Mogę ustawiać palce do trzymania różnych rzeczy i obracać dłoń, ale na tym koniec.Przedtem byłem praworęczny, dlatego używam kleszczy tam, gdzie trzeba wyczucia.Uniósł rękę i parę razy poruszył mechanizmem otwierając i zamykając szczypce, głównie na użytek siedzącego obok grubasa.Po chwili otyły mężczyzna wymamrotał coś po cichu i odszedł od stolika, a za nim jego rozmówca z naprzeciwka.Nikt nie zajął opuszczonych miejsc.- Ci dwaj wydawali się lekko wzburzeni - powiedział Mottbrown oglądając się za nimi.- Taka jest chociaż korzyść z tego - odrzekł Cavendish z ironicznym uśmiechem.Rozparł się wygodniej.- Przynajmniej jest czym oddychać.- W jaki sposób stracił pan ręce? - zapytał Mottbrown.- W Wietnamie - odparł Cavendish.- Od tamtej pory się nie branzlowałem.Mottbrown spuścił wzrok i znów się zaczerwienił.Cavendish zorientował się, że wprawił rozmówcę w zakłopotanie, chrząknął więc i zmienił temat:- Chce pan się czegoś napić? Chyba dają na koszt firmy.- Nie, dziękuję - odrzekł Mottbrown.- Większość ludzi na skutek strachu ma pragnienie, zasycha im w gardle.A ja niepokoję się o mój słaby pęcherz.- Boi się pan? - spytał Cavendish.Mottbrown powoli skinął głową.- Tak - odpowiedział.- Oczywiście.- Ja też - przyznał Cavendish.- Mam raczej bujną wyobraźnię.- Co pan ma na myśli?- Porwali nas terroryści.W każdej z akcji terrorystycznych, o których słyszałem, ofiary porwania w jakiś sposób ucierpiały.Sam przeszedłem podobne doświadczenia.- Czy był pan porwany? - zapytał Mottbrown.- Byłem w obozie jenieckim.Lang Son przy linii kolejowej Nanning, daleko na północ przy chińskiej granicy - wyjaśnił.Przypomniały mu się boleśnie wyraziste obrazy z przeszłości.- Nauczyłem się tam wiele o istocie terroryzmu.I proszę mi wierzyć, tortury fizyczne to była pestka.Ci oprawcy umieli sprawić, że człowiek zwijał się w psychicznej agonii.To pod wieloma względami gorsze.I właśnie z tym mamy teraz do czynienia.Dlatego pozwalają nam chodzić po całym pociągu.Pewna odmiana taktyki “twardego i miękkiego gliny”.- Chyba nie całkiem rozumiem - wyznał Mottbrown.- W policyjnym przesłuchaniu często występuje policjant, który zachowuje się tak, jakby zaraz miał przejść do trzeciego stopnia.To “twardy glina”
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|