[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Brakowa³o jej tego jak niewielu innych rzeczy.Wstrzymywa³a siê ju¿ dwadzieœcia dwa dni.Nie, nie by³o tak, ¿e nie próbowa³a.Próbowa³a ka¿dego dnia w Bêdkowskim koœció³ku.Ale zawsze ,kiedy ju¿ dotyka³a wody, coœ cofa³o jej rêkê.Nawet nie tyle ona sama, Miazkowa, ile to „coœ”, co powoli zaczyna³o mieæ w³osy, ubranie i buty.Miazkowa wiedzia³a dobrze, ¿e nied³ugo owo „coœ” zamieni siê w cz³owieka z imieniem i nazwiskiem.Swoja drog¹ cieszy³a j¹ nawet ta przemiana obrazu.Od pierwszego zobaczonego w dniu poparzenia, do tego najœwie¿szego, prawie kompletnego.Odbiera³a to jako zwiastowanie kresu udrêki.By³a przecie¿ osob¹ religijn¹ i wiedzia³a dobrze, ¿e to pan Bóg tak do niej przemawia.Obrazami.Nikt inny tylko on.Nie zastanawia³a siê, co chce powiedzieæ.Wa¿ne, ¿e mówi³.Czu³a, ¿e jeszcze nie ka¿e jej siê przyznaæ.¯e jeszcze mo¿e spróbowaæ prze¿egnaæ siê wod¹ œwiêcon¹, nim wyzna, ¿e cz³owiekiem powstrzymuj¹cym jej rêkê jest ma³y ¯ydek Srul Hendlisz.Nagle, mimo tylu wewnêtrznych postanowieñ, otworzy³a usta i przemówi³a cicho:— Cz³owiekiem, który powstrzymuje moj¹ rêkê, jest Srul Hendlisz.Po tym wyznaniu, ju¿ bez strachu opuœci³a d³oñ do wody œwiêconej.Nic siê nie sta³o.Kulawka Miazkowa prze¿egna³a siê zwyczajnie.Nawet nie poczu³a, ¿e w³aœnie modli siê po raz pierwszy w ¿yciu.Z przodu koœcio³a, prawie przy o³tarzu, odbywa³a siê druga wa¿na modlitwa.Klêcza³a tu czternastoletnia Weronika Stêpieñ, córka W³adys³awa.Dziewczynka zwraca³a na siebie uwagê bladoœci¹ twarzy i dr¿¹cymi powiekami.Wygl¹da³o to tak, jakby z jakiegoœ powodu ba³a siê otworzyæ oczy, chocia¿ bardzo chcia³a.Powód by³ niewinny.W³adek pozna³ go jeszcze przed œwitem.Odkry³ p³atne krwi na ¿ó³tej sukience w kwiatki.Kwiatki by³y bia³e, wiêc pierwsza kobieca krew Werki czerwienia³a na sukience jak maki w dojrza³ym zbo¿u.To dla niej, dla Werki, gra³ tego dnia tak piêknie.Nie wiedzia³, co powiedzieæ córce, jakie s³owa.Wiêc zamiast s³ów da³ jej granie na koœcielnych organach.Wiedzia³, ¿e w takich dniach matki zamykaj¹ siê z córkami w pokojach.Wiedzia³, ¿e s³ów i tak nie uniknie, ale odk³ada³ potrzebn¹ rozmowê, dawa³ sobie czas.Te dwa wydarzenia, choæ wa¿ne i podnios³e, nie mia³y byæ jednak znakiem tego dnia.Znakiem tego dnia mia³a byæ samobójcza œmieræ szewca Stefana Wochny.A poniewa¿ Wochna pozbawi³ siê ¿ycia dramatyczniej ni¿ znani w okolicy samobójcy, warto o tym opowiedzieæ dok³adnie.Wochna mia³ dwie córki: Anielê i Jadziê.Aniela by³a jego udrêk¹, zaœ Jadzia pociech¹ za wszystkie z³e dni.Tego dnia Aniela wybiera³a siê za m¹¿.Wochna cieszy³ siê na to, choæ wesele mia³o go kosztowaæ osiemdziesi¹t tysiêcy.Szewc liczy³ oczywiœcie na powrót pieniêdzy z czepka, ale jaki to móg³ byæ powrót przy Bêdkowskiej biedocie.Piêtnaœcie, dwadzieœcia tysiêcy? Od rana liczy³ wódkê, wyroby, oran¿adê, orkiestrê, ksiêdza.Tym by³ zajêty, wiêc nie zauwa¿y³ biedaczysko, ¿e z drugiej strony duszy, tej mniej sk¹pej — coœ siê ukruszy³o.Nie zauwa¿y³a te¿ Wochnowa chodz¹ca krok w krok za mê¿em i pilnuj¹ca, ¿eby ze sk¹pstwa nie odstawi³ czegoœ na „gorsze dni” —jak nawyk³ mawiaæ.— A jakie to mog¹ przyjœæ gorsze dni? — pyta³a kobieta — Jeszcze gorsze? Tej kurwy siê z domu pozbêdziesz.Nie bêdzie cieka³a po wsiach, jak cieka³a.Nie bêdzie siê latowala jak krowa.Wochnowa mówi³a prawdê, chocia¿ grube s³owa mog³a od³o¿yæ w tak uroczysty dzieñ.Aniela rzeczywiœcie mia³a ogromne potrzeby i na zaspokojenie ich trzeba by³o wielu okolicznych ch³opów, czasem po dwóch naraz.Przy tym zas³ynê³a ze sztuki zaciskania miêsni krocza w taki sposób, ¿e jak nie chcia³a, to nie wypuszcza³a z siebie nawet przez pó³ dnia.G³oœny by³ wypadek z Zacharza, kiedy to po zabawie, szesnastoletnia wtedy Anielka, wystawi³a na poœmiewisko nauczyciela S³ubika.Natar³ na ni¹ przy stercie s³omy
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|