[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Cios zmiażdżył mu kości, jakby to były suche szczapy drewna.Żołnierz krzyknął i tryskając krwią, osunął się ciężko na trumnę.Ciągle rycząc, Nievole sięgnął do miecza swej ofiary.Już go prawie wyciągnął, chcąc ruszyć do walki, lecz trafiły go w gardło i pierś cztery strzały.Twarz zwiotczała mu na chwilę, po czym oczy mu się rozszerzyły, a usta rozciągnęły w makabrycznym uśmiechu tryumfu.Osunął się na podłogę.I wtedy, właśnie wtedy, gdy oczy wszystkich były utkwione w Nievole, pan Scalvaia zrobił coś, na co nikt się nie poważył.Wiekowy patrycjusz, zgarbiony w fotelu i tak nieruchomy, że chyba o nim zapomniano, uniósł spokojną dłonią laskę, wymierzył ją wprost w twarz Alberico i zwolnił ukrytą w rączce sprężynę.Czarnoksiężników rzeczywiście nie można otruć, a to dzięki drobnej sztuczce ochronnej, którą większość z nich opanowuje w młodości.Mogą jednak zginąć od strzały, klingi czy jakiegokolwiek innego śmiercionośnego narzędzia, i z tego właśnie względu posiadanie takich przedmiotów w określonym promieniu od miejsca przebywania Alberico było zakazane.Istnieje także dobrze znana prawda dotycząca ludzi i ich bogów, czy to chodzi o Triadę w Dłoni czy o mnogi panteon bogów czczonych w Barbadiorze, o boginię-matkę, o umierającego i odradzającego się boga, o władcę krążących po niebie gwiazd czy też o górującą nad nimi wszystkimi jedną, straszliwą Potęgę istniejącą w jakimś dalekim, zagubionym w przestrzeni, pierwotnym świecie.Jest to prosta prawda, że śmiertelnik nie może zrozumieć, dlaczego bogowie kształtują wydarzenia tak, a nie inaczej.Dlaczego niektórzy giną w kwiecie wieku, a inni pod koniec długiego życia zamieniają się w cienie samych siebie.Dlaczego cnota musi czasem być zdeptana, a w pięknym, wiejskim ogrodzie kwitnie zło.Dlaczego w przebiegu linii ludzkiego życia i losu tak wszechpotężną rolę gra przypadek, czysty przypadek.A zatem w chwili, kiedy śmierć już sięgała po Alberico z Barbadioru, życie ocalił mu przypadek.Strażnicy byli zajęci zabitymi oraz wyprężonym, krwawiącym ciałem Tomasso.Nikt nawet nie spojrzał na siedzącego w fotelu kalekiego wielmożę.Bieg historii półwyspu Dłoni, a także innych krain, zmienił jedynie przypadkowy fakt, że pełniący tego wieczoru służbę kapitan straży wszedł do chaty od strony Scalvai.Alberico, który nie posiadając się z wściekłości, właśnie odwracał się, by cisnąć swemu kapitanowi rozkaz, zobaczył uniesioną laskę i zaciskający się na jej rączce palec Scalvai.Gdyby patrzył przed siebie albo odwracał się w drugą stronę, to zginąłby od wbitego w mózg zaostrzonego pocisku.Był w owej godzinie drugim co do potęgi czarnoksiężnikiem w Dłoni.Mimo wszystko to, czego dokonał - była to jedyna rzecz, jaką mógł zrobić - wymagało całej jego mocy, nieomal więcej, niż mógł jej skupić.Nie było czasu na wypowiedzenie zaklęcia, na wykonanie gestu.Pocisk oznaczający jego koniec został już wypuszczony.Alberico uwolnił się ze swego ciała.Tomasso z przerażeniem i niedowierzaniem zobaczył, jak śmiercionośny pocisk przeszywa rozmazaną plamę materii i powietrza, gdzie przed chwilą znajdowała się głowa Alberico, po czym, nie uczyniwszy żadnej szkody, wbija się w ścianę nad uknem.I w tym samym drgnieniu czasu, wiedząc, że w następnej chwili będzie już za późno - że jego ciało na zawsze pozostanie rozszczepione, a dusza, ani żywa, ani martwa, będzie bezsilnie zawodzić na pustkowiach czekających na tych, co ważą się próbować takiej magii - Alberico na powrót przywołał do siebie swą postać.Ledwo mu się to udało.Od tego dnia miał opuszczoną prawą powiekę i nie odzyskał już swej dawnej siły fizycznej.Ilekroć był zmęczony, jego prawa stopa odchylała się na zewnątrz, jakby wskazywała ślad tamtej chwilowej magii.Alberico wtedy kulał, bardzo w tym przypominając Scalvaię.Usiłując skupić wzrok, Alberico z Barbadioru zobaczył, jak' srebrnogrzywa głowa Scalvai przelatuje przez pokój i z obrzydliwym plaśnięciem podskakuje na pokrytej sitowiem podłodze.Ściął ją poniewczasie mieczem kapitan straży.Śmiercionośna laska, zrobiona z kamieni i metali nieznanych Alberico, upadła z głośnym stukotem na ziemię.Czarnoksiężnikowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|