Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Te szczeble nie były pokryte olejem i mchem i wydawały się prawie niezardzewiałe.Szyb był bardzo wysoki.Jake schodził pospiesznie, starając się nie dopuścić do tego, by Gasher nadepnął mu na dłonie swoimi buciorami na grubych podeszwach, i wspominał oglądany kiedyś w telewizji film - „Podróż do wnętrza Ziemi”.Pulsowanie maszynerii stało się głośniejsze, a różana poświata jaśniejsza.Warkot wciąż był dychawiczny, ale najwyraźniej te maszyny były w lepszym stanie od tych na górze.A kiedy w końcu Jake znalazł się na samym dole, zobaczył, że jest tam sucho.Nowy korytarz miał płaskie sklepienie, prawie dziesięć stóp wysokości i ściany z karbowanej stalowej blachy.W obie strony ciągnął się jak okiem sięgnąć, prosty jak strzała.Jake instynktownie przeczuwał, nawet o tym nie myśląc, że ten korytarz (znajdujący się co najmniej siedemdziesiąt stóp pod miastem Lud) biegł wzdłuż ścieżki Promienia.A gdzieś na górze - był tego pewien, chociaż nie potrafiłby wyjaśnić dlaczego - tor pociągu, którego przyszli tu szukać, również przebiegał zgodnie z nim.Tuż pod sufitem po obu stronach tunelu znajdowały się wąskie kratki wentylacyjne.To z nich płynęło świeże, suche powietrze.Z niektórych zwisały niebieskoszare brody mchu, ale większość nie była zarośnięta.Pod nimi w regularnych odstępach widniały żółte strzałki opatrzone symbolem przypominającym małe „t”.Strzałki wskazywały kierunek, w którym podążali Gasher i Jake.Różowawe światło padało ze szklanych rurek, umieszczonych w dwóch równoległych rzędach pod sufitem.Niektóre - średnio jedna na trzy - nie paliły się, a niektóre żałośnie migotały, ale co najmniej połowa z nich działała.„Neonówki” - pomyślał ze zdziwieniem Jake.„Jak to możliwe?”Gasher zeskoczył z drabinki.Zauważył zdumioną minę chłopca i wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Ładnie, no nie? Chłodno w lecie, ciepło w zimie i tyle żarcia, że pięćset osób nie dałoby rady zeżreć przez pięćset lat.A wiesz, co jest najlepsze, szczeniaku? Najlepsze w tym całym pieprzonym interesie?Jake przecząco pokręcił głową.- Ci zasrani Młodzi nie mają zielonego pojęcia, że to miejsce istnieje.Myślą, że tu żyją potwory.Spróbuj złapać Młodego, który zszedłby do kanału, jeśli nie musi!Odchylił głowę do tyłu i ryknął śmiechem.Jake nie przyłączył się do niego, chociaż chłodny rozsądek podpowiadał mu, że mogłoby to być pożądane.Nie śmiał się z Gasherem, bo dokładnie wiedział, co czują Młodzi.Pod miastem rzeczywiście żyły potwory - trolle, strachy i orki.Czyż nie został schwytany przez jednego z nich?Gasher popchnął go w lewo.- Ruszaj się, już prawie jesteśmy na miejscu.Potruchtali korytarzem, ścigani przez echa własnych kroków.Po dziesięciu lub piętnastu minutach Jake zobaczył wodoszczelną grodź, znajdującą się jakieś dwieście jardów przed nimi.Kiedy podeszli bliżej, dostrzegł sterczące z niej wielkie koło.Na ścianie po prawej była zamocowana skrzynka bramofonu.- Jestem wykończony - wysapał Gasher, gdy dotarli do drzwi na końcu tunelu.- Takie wyprawy to już nie dla takiego starego kaleki jak ja, bez dwóch zdań! - Nacisnął przycisk bramofonu i wrzasnął: - Mam go, Tik-Taku, mam go całego i zdrowego! Włos nie spadł mu z głowy! Nie mówiłem ci, że to zrobię? Zaufaj Gashermanowi, powiedziałem, bo on cię nie zwiedzie! Teraz otwórz i wpuść nas!Odjął palec od przycisku i niecierpliwie patrzył na drzwi.Koło się nie poruszyło.Zamiast tego z głośnika wydobył się głuchy, bełkotliwy głos:- Hasło?Gasher zmarszczył brwi, podrapał się po podbródku długimi i brudnymi pazurami, po czym sięgnął pod opaskę na oku i wygrzebał kolejną grudkę żółtozielonej mazi.- Tik-Tak i te jego hasła! - warknął do Jake’a.W jego głosie słychać było irytację i niepokój.- To spryciarz, ale moim zdaniem trochę z tym przesadza, jak nic.Nacisnął guzik i wrzasnął:- Daj spokój, Tik-taku! Jeśli nie rozpoznajesz mojego głosu, to powinieneś nosić aparat słuchowy!- Och, poznaję go - znów rozległ się głos.Jake uznał, że przypomina głos Jerry’ego Reeda, który grał pomocnika Burta Reynoldsa w filmie „Mistrz kierownicy ucieka”.- Tylko nie wiem, kto z tobą jest, no nie? A może zapomniałeś, że kamerę szlag trafił już w zeszłym roku? Podaj hasło, Gasher, albo możesz tam zgnić!Gasher wetknął palec do nosa, wygrzebał smarka koloru miętowej galaretki i wdusił go w kratkę głośnika.Jake w milczeniu obserwował te dziecinne popisy, czując, jak wzbiera w nim niepohamowany, histeryczny śmiech [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript