Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Włosy zjeżyły mu się na karku i natychmiast wyczuł unoszącą się w powietrzu, jedyną w swoim rodzaju aurę magii.W chwilę potem uświadomił sobie kolejny, przerażający fakt — głos widma zdawał się dochodzić ze wszystkich stron naraz! Obracając się gwałtownie na pięcie, zobaczył wokół; siebie tuzin jednakowych, równie mrocznych, przerażających i niewyraźnych postaci.Niemniej jednak każda z nich miała; takie same, pałające nienawiścią, piekielne oczy i długie za-1 krzywione szpony, które wyciągała chciwie w jego kierunkuj gotowa w każdej chwili rozerwać go nimi na drobne kawałki.!— Kim Wy jesteście? — wykrztusił halfling, kiedy w końcu już odzyskał głos.— Jam jest książę Ketheryll.— Znów ten sam głos, ja odgłos burzy przetaczającej się nad odległą doliną.Towarzyszący Pawldowi Pół-Ucha warknął i przykucnął,! jego ślepia migotały w blasku lampy, gdy niespokojnie wodził wzrokiem od jednej potwornej postaci do drugiej.— Stefanik! — krzyknął Pawldo.Głowa z czupryną rozwichrzonych włosów poruszyła jakby młodzieniec bezskutecznie próbował się odwrócić, dawało się, że Stefanik usiłował spojrzeć na swego towarzysza, ale nie miał w sobie dość siły.Pół-Ucha ponowi warknął; w odgłosie tym można było wyraźnie wyczuć ni] strachu.— Oszczędź sobie oddechu — syknął Ketheryll.— Podobnie jak ty, jest on teraz moim więźniem.— Co z nim zrobiłeś? — zapytał Pawldo obracając się powoli, by zlustrować wszystkie otaczające go, złowieszcze postacie.Co ja z nim zrobiłem? — dorzucił bezceremonialnie głos jego sumienia.Doskonale pamiętał, jak Stefanik go, by opuścili to złowrogie zamczysko i swój własny upór, by kontynuować poszukiwanie nieuchwytnego skarbu.— Nic nie zrobiłem, ale zamierzam uczynić z niego jeden z moich skarbów.moich bibelotów — rzekł Ketheryll.— Domyślam się, że poświęciłeś większą część nocy na zbieranie ich.— Co chcesz przez to powiedzieć?— Nie mogłem Uczyć na nikogo — otaczali mnie sami głupcy i zdrajcy.Nawet żołnierze z mojego nieustraszonego Legionu.wszyscy byli tacy sami, jak ten zdrajca Garius.— Ketheryll uśmiechnął się przerażająco.— Umknął z mego pałacu wtedy, gdy go najbardziej potrzebowałem, lecz nie uchroniło go to przed moim gniewem.Głos stał się bardziej donośny, piekielny, ochrypły, złowieszczy.— Jak wszyscy, których zwabiła tu obietnica bogactw i przy-wodząca do zguby chciwość, tak ty i twój przyjaciel pozostaniecie już na zawsze w murach mego zamczyska.Tak jak wszyscy ci, którzy usiłowali mnie okraść bądź okłamać, staniecie się przedmiotami o wyimaginowanej wartości — ulotnymi świecidełkami mamiącymi wyobraźnię.— Widziałem tu sporo cennych przedmiotów i wydawały się całkiem solidne — rzucił buńczucznie halfling, choć natychmiast pożałował swego nieroztropnego wybuchu.— Tak uważasz? Więc może powinieneś przyjrzeć się im ponownie.Pawldo, który poczuł nagle, że żołądek podchodzi mu do gardła, nieoczekiwanie stwierdził, iż platynowy sztylet, który trzymał w ręku, stał się niewiarygodnie lekki.Spuściwszy wzrok zobaczył, czym naprawdę był „sztylet" — tanią metalową zabawką w kształcie noża, wysadzaną okrągłymi kawałkami szkła.Jednocześnie uświadomił sobie, że pozostałe „skarby", jakie zebrał w swojej sakwie, okażą się równie bezwartościowe.Pawldo w dalszym ciągu usiłował opanować drżenie kończyn.Rozpaczliwie starał się obmyśleć jakiś plan działania.Rozejrzał się? nerwowo dookoła w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby stać się dlań źródłem inspiracji.Pół-Ucha stanął obok halflinga, przyglądając się otaczającym ich złowieszczym postaciom.Sierść na karku wilka zjeżyła się, a nos zmarszczył, gdy drapieżnik obnażył białawe kły w groźnym grymasie.Pawldo uniósł lampę, widział wyraźnie migoczący płomień i niewielki zbiornik nafty nasycającej knot.Gliniane naczynie było dość ciężkie, pozostała w nim jeszcze ponad połowa zapasu paliwa.— Stefanik! — zawołał ponownie.Młody halfling raz jeszcze drgnął, uwikłany w pojedynek umysłów, ale w dalszym ciągu nie był w stanie się odwrócić ani nawet przemówić.— Głupcze! — ryknął Ketheryll [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript