[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Jest zawodowym harfiarzem i udowodni wszystkim — a szczególnie ojcu — jak dobrze został wyszkolony.Oczywiście stał twarzą do egzaminatorów, więc nie umknęły mu dodające otuchy gesty z ich strony i zachęcająca mina matki, grającej introdukcję do utworu, który, zgodnie z ich ustaleniami, miał zaśpiewać jako pierwszy.Egzamin składał się z dwóch pieśni, utworu dowolnego i z czytania nie znanej zdającemu partytury.— To będzie bardzo trudne — skomentowała mama nieswoim głosem — bo on zna wszystko.— Jest taka, której nie zna — odpowiedział ojciec i zdecydowanie kiwnął głową, co oznaczało, że uważa temat za zamknięty.Zaśpiewał więc Pieśń–Zagadkę, która zmusiła wszystkich mistrzów, włącznie z ojcem, do uważnego słuchania.Ale ta pieśń odpowiadała skali jego głosu; pozwalała także zaprezentować dobre frazowanie i kontrolę głosu, gdy wyciszył ostatnią nutę, nie urywając jej.— Dziwny wybór — skomentował ojciec, gdy ucichły szczere brawa.Petiron podał Robintonowi podwójną kartę.— To miało być następne solo Londika.Nawet on go nie widział.Masz kilka minut, by je przejrzeć.— Wyciągnął rękę po gitarę Merelan i usiadł na stołku, przygotowując się do akompaniowania synowi.Robinton miał wrażenie, że nogi się pod nim uginają, gdy rzucił okiem na zamaszyste pismo ojca.Zanim jednak przewrócił kartkę, poczuł przypływ ulgi.Jeśli ojciec myśli, że ten utwór udowodni jego niewystarczające kwalifikacje, czeka go przyjemna niespodzianka.— Jestem gotów — powiedział, wracając na pierwszą stronę.— Powinieneś poświęcić na to więcej czasu — odparł ojciec.— Przeczytałem wszystko, ojcze — upierał się Robinton.Ojciec nie wiedział, z jaką łatwością przychodzi mu zapamiętywanie muzyki, nawet takiej o skomplikowanej dynamice, w której lubował się Petiron, z dziwacznymi interwałami, które tak chętnie stosował.„Po to, żeby wibracje nie dały słuchaczom zasnąć” — skomentował kiedyś jeden z czeladników.— Nie denerwuj chłopaka niepotrzebnie, Petironie — oświadczył Mistrz Gennell.— Jeśli mówi, że jest gotów, powinniśmy mu wierzyć.— Zagram pierwsze takty, a potem wrócę do początku — powiedział Petiron, jakby robił mu szczególną przysługę.Robinton dostrzegł, jak matka ostrzegawczo podnosi w górę palec, więc nic nie odpowiedział.Ale wszedł ze śpiewem w idealnym momencie.Nie musiał patrzeć na partyturę, ale wbijał w nią oczy, żeby nie widzieć ojca.Bez kłopotu wyśpiewał nietypowe interwały, cały czas dokładnie trzymając tempo, choć zmieniało się niemal w co drugim takcie.Był tam jeden ustęp, który doskonale pasowałby także do elastycznego głosu Londika, i tryl, z którym Robie również nie miał żadnych trudności, bo mama nieraz prosiła go, by pokazywał Maizelli, jak sobie radzić z tego rodzaju wokalnymi ozdobnikami.— Jestem przekonany, że mamy więcej niż odpowiedniego następcę na miejsce Londika — powiedział Mistrz Gennell, przekrzykując huczną owację.— Doskonale ci poszło, Robie.Ciebie też zaskoczył, nieprawdaż, Petironie? Kazałaś mu ciężko pracować w Bendenie, Merelan, to widać.Widać wyraźnie.Petiron patrzył na syna z na wpół otwartymi ustami, prawą dłonią tłumiąc struny gitary.— Z pewnością zapomniałeś, Petironie, że Robie skończył dziesięć Obrotów podczas pobytu w Bendenie — docięła mu Merelan.— To prawda — Petiron wstał powoli i troskliwie schował gitarę do pudła.— Ale musisz dokładniej przyswoić sobie dynamikę tego nowego utworu, synu.W czwartym takcie…Widząc narastającą furię Merelan, Gennell przerwał Mistrzowi Kompozycji.— Petironie, to nie do wiary — powiedział.— Chłopak ani razu się nie pomylił, śpiewając tę trudną muzykę… bo innej nie piszesz… której na oczy przedtem nie widział, a ty się czepiasz tempa w jednym takcie?— Jeśli ma przyjść na miejsce Londika, musi być dokładny we wszystkich szczegółach — stwierdził Petiron; — I będzie.Od tej pory ja będę nadzorował jego muzyczną edukację.Jest bardzo wiele do zrobienia…— No cóż, tu się mylisz, mój dobry Petironie — przerwał mu Gennell możliwie najłagodniejszym tonem, przybierając obojętny wyraz twarzy.— Przecież ty — wskazał go palcem — uczysz na poziomie czeladnika.Wiesz, trzeba zachować kolejność — rozpromienił się, widząc zdumienie na twarzy Petirona
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|