[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wielki Chaka westchnął z zachwytem.- No i? - odezwał się Cadmann.- Co o tym myślisz?- Dzieci dobrze sobie poradziły - odparł Chaka.- Zbudowały tu prawdziwą wspólnotę.- Tak, jestem pod wrażeniem.- I wcale nie przedwcześnie, jak sądzę.Avalon nie zaczął jeszcze nawet zdradzać swoich sekretów.- W głosie Chaki słychać było całkowite zadowolenie.- To właśnie dlatego tu przybyłeś, prawda?- Jeśli człowiek zajmuje się biologią gatunków pozaziemskich, powinien przebywać tam, gdzie te gatunki występują - odpowiedział racjonalnie Chaka.- Wiesz, jesteśmy prawdopodobnie najbardziej interesującą formą życia na tej planecie.- Jak to?- Powinniśmy badać siebie.Każdy z nas przybył tutaj, ponieważ nie miał nic.lub miał zbyt mało, by zatrzymało go to na Ziemi.To chyba rzetelne ujęcie sprawy, czyż nie?- Straciłeś rodzinę, prawda? - zapytał cicho Cadmann.- Tak.- Chaka zakreślił powoli palcem u nogi krąg na drewnianej podłodze.- To była moja wina.Zatrucie pokarmowe w środku Amazonii.Udałem się tam z rodziną na rok, aby badać piranie.To była jakaś wioskowa uroczystość.Tubylcy przygotowali jedzenie, wykorzystując do tego między innymi puszkowaną żywność, którą otrzymali od handlarza.-Jego twarz skurczyła się, ale głos nadal był mocny.- Zanim zdołaliśmy sprowadzić pomoc medyczną, umarła połowa mieszkańców wioski.Moja żona i córka były między nimi.- Dobry powód, by odlecieć.Chaka wypił jeszcze jeden duży łyk kawy.- Myślę, że wszyscy nie mieliśmy już na Ziemi miejsca dla siebie.Myślę, że opowiadaliśmy sobie różne historie, ale w gruncie rzeczy chodziło właśnie o to.Ciebie wysłano na zieloną trawkę.Carlos jest rentierem wszech czasów.Cadmann wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Trudno zaprzeczyć.- Milczał przez chwilę, po czym zapytał: - Jak to się stało, że postanowiłeś zaadoptować Małego Chakę?- Nie wiesz?- Nigdy nie pytałem.Pewnego dnia po prostu zauważyliśmy, że nie opuszcza już twojego domu.- To był w gruncie rzeczy przypadek - odparł Chaka.-Po prostu coś nas ku sobie popychało.Wiesz.to dziwne, ale Mały Chaka mógł być bardziej odpowiedni do sztucznych narodzin niż którekolwiek z pozostałych dzieci.- Dlaczego?- Cóż, pochodził z Nowej Gwinei.Wiem o tym.zajrzałem do jego akt.A to, że jest taki wielki, przynajmniej częściowo wynika z faktu, że jego rodzice byli doskonale odżywieni.Jego ojciec otrzymał stypendium z dziedziny literatury Uniwersytetu Harvarda.Owoc jednego z programów pomocy kulturalnej dla krajów rozwijających się.Jego matka pochodziła z Papui.była imigrantką w pierwszym pokoleniu i światowej klasy biegaczką.Wybiegała sobie stopień z nauk politycznych.Oboje pochodzili ze społeczności ludzi, którzy przywykli do grupowego rodzicielstwa.systemu pozostającego w przeciwieństwie do tego, który oferowała pojedyncza rodzina.Widzisz już, do czego zmierzam?- Tak mi się wydaje.- Cadmann zamyślił się.- Większość dzieci z probówki ma pochodzenie północnoeuropejskie.Tysiące pokoleń pojedynczych rodzin.Czego im odmówiono tutaj, na Avalonie.A Mały Chaka, który jest najbardziej odporny na tę szczególnego rodzaju samotność, miał pod pewnym względem największe wsparcie.- A zatem twierdzisz, że on nie jest taki jak reszta z nich?- To możliwe.Wypada na ich tle zupełnie dobrze, nie sądzisz?Cadmann przypomniał sobie pytanie, którego nigdy dotąd nie zadał:- Jak się nazywałeś, zanim zmieniłeś nazwisko?- Denzel Washington.Obaj wybuchnęli śmiechem.Kiedy się uspokoili, pierwsze poranne cienie pokryły już smugami ziemię na zewnątrz.- Kiedy chodziłem do college'u - powiedział Chaka - modne było przybieranie afrykańskich imion.Kto, do diabła, może wiedzieć, kim byli moi prawdziwi przodkowie? To wszystko jest tak wymieszane.Przyjąłem więc imię Zulusa i od tego czasu żyję z nim.A byłem wtedy na tyle młody, by wybrać imię króla wojownika.Cadmann roześmiał się, serdecznie rozbawiony.- Wyspiarz z Nowej Gwinei i specjalizujący się w pozaziemskich formach życia biolog z Chicago, obaj noszący imię zuluskiego wodza.To przezabawne.Drzwi korytarza prowadzącego do jadalni otworzyły się i do środka weszli Aaron oraz Mały Chaka.Aaron zatrzymał się w progu.Niebo na zewnątrz było już na tyle jasne, że zapewniło odpowiednie tło, i Aaron wydawał się ogromny, wręcz onieśmielająco potężny.To z pewnością było złudzenie, ale.Cadmann podniósł się i celowo maksymalnie się wyprostował.Aaron nie przewyższał go wzrostem, ale był.potężniejszy.Bardziej żywotny.Cadmann poczuł się stary.Pałeczka przechodziła do innych rąk i nie można tego było pomylić z czymś innym lub nie dostrzec wynikających z tego konsekwencji.Jessica weszła za Aaronem.- Cześć, tato.- Dziękujemy, że przywieźliście nam kawę - powiedział Aaron.- Zostało jeszcze coś w dzbanku?- Jasne - odparł Cadmann.- Jakie macie plany na dziś?- Pomyśleliśmy o tym, żeby pokazać wam okolicę - odrzekł Aaron.- W dole rzeki, czterdzieści kilometrów stąd, jest jezioro z grendelami.Wygląda na to, że współpracują one przy budowie i konserwacji tam.Zupełnie tak samo jak ziemskie bobry.- Bardzo chciałbym to zobaczyć - powiedział Wielki Chaka.- Chcę także przedstawić mój raport o śnieżnych grendelach.- Tak, czego się dowiedziałeś? - zapytał Aaron.- Zapłaciliśmy za to wysoką cenę.- Wierzę, że wyniki moich badań są ważne - odparł Wielki Chaka.- Być może nawet warte tej ceny.Zanim jednak wyciągnę ostateczne wnioski, chciałbym zobaczyć te bobrowe grendele.Czy ktoś pobrał próbkę wody z tego jeziora?- Nie, to byłoby niebezpieczne - odpowiedział Mały Chaka.- Czy to ważne?- Może być.- Cóż spróbujemy - rzekł Mały Chaka.- Ale najpierw powinieneś je zobaczyć.Będą najbardziej aktywne mniej więcej w porze lunchu.Polecimy je pooglądać, a wykład możesz wygłosić podczas kolacji.- Dobrze.- Sylvia narzekała ostatniej nocy na brak okazji do ruchu.Być może nie zechce spędzić dnia w skeeterze na obserwowaniu grendeli.- Nie ma sprawy - odparł Aaron.- W okolicy jest wiele do oglądania.Ale ta tama jest w krainie grendeli i zgodnie z zasadami należy się tam wybrać w dwa skeetery.Jess, może ty i Justin polecicie jako ubezpieczenie Małego i Wielkiego Chaki.Cadmann, jeśli Sylvia nie zechce oglądać grendelowej tamy, możemy pójść na wycieczkę do górskiego jeziora.- Jezioro? - zapytał Cadmann
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|