[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Zeszliśmy do podziemia i przez jakiś czas oddaliśmy się spoczynkowi.Następnie szejk zgromadził nas razem i tymi słowy odezwał się, powtarzając to samo po arabsku do wiadomości mahometan:– Kopalnie złota, które od tysiąca blisko lat stanowiły, że tak powiem, majątek naszej rodziny, zdawały się niewyczerpane.W tym toprzekonaniu przodkowie nasi postanowili obrócić dobyte z nich złoto na rozszerzenie islamu, zwłaszcza zaś wyznania Alego.Byli oni jedynie przechowywaczami tego skarbu, którego straż kosztowała ich tyle trudów i zabiegów.Ja sam doznałem w mym życiu tysiące najokrop-niejszych niespokojności.Pragnąc raz wreszcie wyłamać się z obawy, która z każdym dniem stawała mi się nieznośniejsza, chciałem przekonać się, czy kopalnia jest rzeczywiście niewyczerpana.Przenurtowałem skałę w kilku miejscach i znalazłem, że żyła złota zewsząd dochodzi już końca.Senor Moro raczył zająć się obliczeniem pozostałych nambogactw i ilości na każdego z nas przypadającej.Pokazało się z ra-chunku, że każdy z głównych spadkobierców otrzyma milion cekinów,współdziałacze zaś po pięćdziesiąt tysięcy.Wydobyto wszystko złoto i złożono je w oddalonej stąd jaskini.Naprzód zaprowadzę was do kopalni, gdzie przekonacie się o prawdzie słów moich; następnie każdy przystąpi do odebrania swojej części.Zeszliśmy kręconymi schodkami., przybyliśmy-do grobowca, stamtąd zaś do kopalni, którą w istocie znaleźliśmy zupełnie wyczerpaną.Szejk naglił nas do jak najśpieszniejszego powrotu.Stanąwszy na gó-rze, usłyszeliśmy straszliwy wybuch.Szejk oznajmił nam, że materie NASK IFPUGZe zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UG605palne wysadziły w powietrze całą cześć podziemia, z której tylko co wyszliśmy.Następnie udaliśmy się do jaskini, gdzie złożono resztę zło-ta.Afrykańczycy odebrali swoje części, Moro zaś podjął moją iwszystkich prawie Europejczyków.Wróciłem do Madrytu i przedstawiłem się królowi, który przyjąłmnie z niewypowiedzianą dobrocią.Zakupiłem znaczne posiadłości wKastylii, mianowano mnie hrabią de Peńa Florida i zasiadłem pomię-dzy pierwszymi kastylijskimi titulados.Przy moich bogactwach moje zasługi także nabrały większej wartości.W trzydziestym szóstym roku życia zostałem generałem.Roku 1760 powierzono mi dowództwo nad eskadrą, z poleceniemzawarcia pokoju z państwami berberyjskimi.Popłynąłem naprzód doTunisu, spodziewając się, że znajdę tam najmniej trudności i że przy-kład tego państwa inne za sobą pociągnie.Zarzuciłem kotwicę w przystani pod miastem i wysłałem oficera z oznajmieniem o moim przyby-ciu.Wiedziano już o tym w mieście i całą zatokę Goletta pokrywałystrojne łodzie, które wraz z moim orszakiem miały mnie przewieźć do Tunisu.Nazajutrz przedstawiono mnie dejowi.Był to dwudziestoletni mło-dzieniec zachwycającej postaci.Przyjęto mnie z wszelkimi honorami i otrzymałem zaproszenie na wieczór do zamku zwanego Manubą.Zaprowadzono mnie do odległej altany ogrodowej i drzwi za mną naklucz zamknięto.Otworzyły się tajemne drzwiczki.Dej wszedł, przy-kląkł na jedno kolano i pocałował mnie w rękę.Drugie drzwiczki skrzypnęły i ujrzałem wchodzące trzy zasłoniętekobiety.Odrzuciły zasłony; poznałem Eminę i Zibeldę.Ta ostatniaprowadziła za rękę młodą dziewczynę, moją córkę.Emina była matkąmłodego deja.Nie będę opisywał, do jakiego stopnia obudziło się we mnie uczucie ojcowskiego przywiązania.Radość moją mąciła tylkomyśl, że dzieci moje wyznają wiarę nieprzyjazną mojej.Dałem poznać bolesne to uczucie.Dej wyznał mi, że mocno jest przywiązany do swojej religii, żejednak siostra jego, Fatyma, wychowana przez niewolnicę Hiszpankę,w głębi duszy jest chrześcijanką.Postanowiliśmy, że córka moja prze-siedli się do Hiszpanii, przyjmie tam chrzest i zostanie moją dziedziczką.Wszystko to stało się w przeciągu roku.Król raczył trzymać Faty-mę do chrztu i nadał jej tytuł księżniczki Oranu.Następnego roku za-NASK IFPUG606Ze zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UGślubiła najstarszego syna Velasqueza i Rebeki, o dwa lata od niej młodszego.Zapewniłem jej cały mój majątek, dowiódłszy, że nie mam bliskichkrewnych po ojcu i że młoda Mauretanka, spokrewniona ze mną przezGomelezów, jest jedyną moją spadkobierczynią.Chociaż jeszcze mło-dy i w sile wieku, pomyślałem jednak o miejscu, które by mi pozwoliło zakosztować słodyczy spoczynku.Wielkorządztwo Saragossy byłowolne, poprosiłem o nie i otrzymałem.Podziękowawszy i pożegnawszy JKMośc, udałem się do braci Mo-ro, prosząc o oddanie mi zapieczętowanego zwoju, który przed dwu-dziestu pięciu laty u nich złożyłem.Był to dziennik sześćdziesięciu sześciu początkowych dni mego pobytu w Hiszpanii.Przepisałem go własną ręką i złożyłem w żelaznej szkatułce, gdziego kiedyś znajdą moi spadkobiercy
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|