[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Potem położył się, drżąc na całym ciele, i zamknął oczy przed intensywniesrebrnym światłem księżyca.Poczuł, jak Lyra rozwiązuje mu bandaż, a pózniej ponowniezawiązuje delikatnymi, łagodnymi ruchami. Och, Willu usłyszał jej głos dziękuję ci za to, co dla mnie zrobiłeś, dziękuję ci zawszystko. Mam nadzieję, że kotce nic się nie stało mruknął. Przypomina mi moją Moxie.Bura pewnie wróci teraz do domu.Jest przecież we własnym świecie.Wszystko będziedobrze. Wiesz, co myślę? Przez chwilę mi się zdawało, że ona jest twoją dajmoną.Wkażdym razie, postąpiła tak, jak postąpiłby dobry opiekun.Najpierw my ją uratowaliśmy,potem ona ocaliła nas.Chodz, Willu, nie leż na trawie, jest mokra.Musisz pójść ze mną ipołożyć się do łóżka, bo się przeziębisz.Pójdziemy do tego dużego domu.Tam powinny byćłóżka, jedzenie i pościel.Zrobię ci nowy opatrunek, zaparzę kawę, zrobię omlet.cokolwiekzechcesz.Położymy się spać.Odzyskaliśmy aletheiometr i jesteśmy bezpieczni.Zobaczysz,wszystko się ułoży.Obiecuję, że od tej pory będę się zajmować już tylko jedną sprawą.Odszukamy twojego ojca.Lyra pomogła chłopcu wstać i razem ruszyli powoli przez ogród ku wielkiemudomowi, który połyskiwał bielą w księżycowej poświacie.SzamanLee Scoresby wylądował u ujścia rzeki Jenisej.W porcie panował chaos.Rybacyusiłowali sprzedać niewielkie ilości złowionych przez siebie ryb do fabryk konserw, awłaściciele statków złościli się z powodu wyższych opłat portowych.Władze podniosły je, byzgromadzić pieniądze na fundusz powodziowy oraz pomoc przybywającym do miastamyśliwym i traperom, bezrobotnym z powodu zatopionych lasów i ucieczek zwierząt.Lee szybko zrozumiał, że trudno mu się będzie dostać dalej w głąb lądu.Dawniejdrogę stanowił wykarczowany pas zamarzniętej ziemi, a w obecnych, dziwnych czasach, gdyzmarzlina topniała, szlak zmienił się w spienione bajoro.Aeronauta złożył balon i resztę sprzętu w przechowalni.Za kilka złotych monet zkurczącej się rezerwy wynajął łódz z silnikiem gazowym, zakupił kilka zbiorników z paliwemi zapasy jedzenia, po czym popłynął w górę wezbranej rzeki.Początkowo posuwał się powoli, prąd był bowiem silny, a poza tym w wodzie pływałyrozmaite rzeczy: pnie drzew, gałęzie krzewów, utopione zwierzęta, a czasem nawet ludzkiezwłoki.Lee musiał sterować ostrożnie, silnik działał na najwyższych obrotach.Aeronauta kierował się do wioski zamieszkanej przez plemię Grummana.Przed latyleciał nad tą krainą, pamiętał ją dobrze i łatwo znajdował właściwy kurs wśród pędzącychpotoków, mimo iż ich brzegi zniknęły zalane mlecznobrązowymi falami wody.Wysokatemperatura zbudziła owady i ruchliwe chmary maleńkich stworzeń otaczały każde drzewo ikrzew.Dla ochrony przed insektami Lee posmarował twarz i ręce maścią z liści bielunia inieprzerwanie palił cygara o gryzącym zapachu.Hester siedziała na dziobie, długie uszy położyła płasko na chudym grzbiecie, oczymiała przymknięte.Milczała; Lee był przyzwyczajony do jej milczenia, a ona do jegomałomówności.Rzadko odzywali się bez potrzeby.Rankiem trzeciego dnia aeronauta skierował małą łódz w górę jednego z dopływówgłównego strumienia.Spływał z niskich wzgórz, które o tej porze roku leżały zwykle głębokopod śniegiem, teraz jednak w wielu miejscach prześwitywała brązowa ziemia.Rzeczkapłynęła między niskimi sosnami i świerkami, a pokonawszy kilka kilometrów, podróżnicydotarli do ogromnej zaokrąglonej skały wysokości sporego budynku.Przy niej Leezacumował i wyciągnął łódz na brzeg. Kiedyś był tu pomost wyładunkowy zagadnął swoją dajmonę. Przypominaszsobie starego łowcę fok w Nowej Zembli, który nam o nim opowiadał? Teraz pewnie znajdujesię ze dwa metry pod wodą. Mam nadzieję, że tutejsi ludzie okazali się rozsądni i zbudowali osadę wysoko nawzgórzach odparła Hester, wyskakując na brzeg.Niecałe pół godziny pózniej Lee położył plecak obok drewnianej chaty wioskowegowodza i odwrócił się, aby pozdrowić zgromadzony tłumek.Użył ogólnie znanego na północygestu wyrażającego przyjazń i położył karabin na ziemi, przy stopach.Stary syberyjski Tatar, którego oczy niemal zniknęły wśród setek otaczających jezmarszczek, odłożył łuk
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|