WÄ…tki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciekawymi spojrzeniami taksowaÅ‚y wchodzÄ…cych,zamieniaÅ‚y szeptem ploteczki, owijaÅ‚y siÄ™ smugamipapierosowego dymu, a wszystko po to tylko, by stworzyćwokół siebie tajemniczÄ…, peÅ‚nÄ… erotycznego dreszczykuatmosferÄ™ nowoczesnoÅ›ci.To byÅ‚ narkotyk.Z tÄ™pÄ…lekkomyÅ›lnoÅ›ciÄ… imitowaÅ‚y styl życia z wystrzÄ™pionych numerów zagranicznych magazynów i ilustracji.Napieralski zatrzymaÅ‚ siÄ™ na skraju sali, zajÄ…Å‚ pierwszy zbrzegu stolik.Gdy zamawiaÅ‚ u kelnerki porcjÄ™ lodów,spostrzegÅ‚, że ktoÅ› przypatruje mu siÄ™ uważnie.OdwróciÅ‚siÄ™.Przy sÄ…siednim stoliku siedziaÅ‚a smutna dziewczyna.ByÅ‚a mÅ‚oda, nawet bardzo mÅ‚oda, a jednak przybranÄ… pozÄ…znudzenia staraÅ‚a siÄ™ nadać swej osobie wyraz zblazowany iniedbaÅ‚y.PaliÅ‚a papierosa, a raczej leniwie sÄ…czyÅ‚a z niegodym.Jej czarna, gÅ‚Ä™boko wyciÄ™ta bluzka zeÅ›lizgiwaÅ‚a siÄ™ zkrÄ…gÅ‚ych ramion.PoprawiaÅ‚a jÄ… ruchem pÅ‚ynnym, peÅ‚nymmimowolnej zalotnoÅ›ci.Oczy miaÅ‚a lekko przymkniÄ™te,przysÅ‚oniÄ™te mgieÅ‚kÄ… zadumy.Napieralski kÄ…cikiem warg uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ lekko, prawieniedostrzegalnie.Dziewczyna na chwilÄ™ odwróciÅ‚a od niegoswe spojrzenie, lecz wnet popatrzyÅ‚a Å›miaÅ‚o, niemalwyzywajÄ…co, i odwzajemniÅ‚a siÄ™ zaczepnym uÅ›miechem.TanagÅ‚a gra półspojrzeÅ„, półuÅ›miechów oÅ›mieliÅ‚a redaktora.ZkiÅ›ci czeremchy tkwiÄ…cej w gliniastym flakoniku uÅ‚amaÅ‚maÅ‚Ä… gaÅ‚Ä…zkÄ™ i poÅ‚ożyÅ‚ jÄ… na stoliku dziewczyny.Skinęła lekko gÅ‚owÄ…. DziÄ™kujÄ™  powiedziaÅ‚a szeptem. Pani czeka na kogoÅ›?  zapytaÅ‚ i pomyÅ›laÅ‚, że tensposób zawierania znajomoÅ›ci jest mu obcy. To nieważne.Może ktoÅ› przyjdzie, może nie.odchyliÅ‚a lekko gÅ‚owÄ™. Pewnie na kogoÅ› poluje  pomyÅ›laÅ‚.A potem powiedziaÅ‚gÅ‚oÅ›no: To chyba można siÄ™ dosiąść. Nie czekajÄ…c naodpowiedz, usiadÅ‚ obok dziewczyny. GorÄ…co  rzekÅ‚a odgarniajÄ…c z czoÅ‚a kosmyk ciemnych,bujnych wÅ‚osów. Może zje pani ze mnÄ… lody? Już zjadÅ‚am jednÄ… porcjÄ™. To może zamówić coÅ› zimnego do picia. Nie.DziÄ™kujÄ™.NastaÅ‚a chwila ciszy.Napieralski patrzaÅ‚ na jej gÅ‚adkie,bÅ‚yszczÄ…ce delikatnie od potu, Å›niade ramiÄ™.Dziewczyna wyjęła z torebki pudeÅ‚ko papierosów. Zapali pan? ChÄ™tnie.Gdy podawaÅ‚ jej ogieÅ„, rÄ™ka mu drgnęła.DziewczynarozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ gÅ‚oÅ›no. Zdenerwowany? Nie.nie  zaprzeczyÅ‚ gwaÅ‚townie.ByÅ‚ wÅ›ciekÅ‚y.ZÅ‚oÅ›ciÅ‚a go wÅ‚asna nieporadność.WyczuwaÅ‚, że w tejkrótkiej scenie zdobyÅ‚a nad nim przewagÄ™.StaraÅ‚ siÄ™opanować i nadać rozmowie ton, który przywróciÅ‚by mupewność siebie.Dziewczyna spoważniaÅ‚a, lecz na jej wargach wciążjaszcze igraÅ‚ Å›lad tamtego ironicznego uÅ›miechu. To po wczorajszym ochlaju  skÅ‚amaÅ‚ tonemkoleżeÅ„skiej zażyÅ‚oÅ›ci. ZdawaÅ‚o mu siÄ™, że utrafiÅ‚, boprzyjrzaÅ‚a mu siÄ™ uważniej.Lecz po chwili machnęła rÄ™kÄ…. Eee.nie wyglÄ…da pan na takiego, co pije.To ubodÅ‚o go trochÄ™.SkrzywiÅ‚ siÄ™ i rzuciÅ‚ niedbale: Myli siÄ™ pani, a jeżeli pani nie wierzy, to możemyspróbować. Ja też nie pijÄ™. Szkoda. Czego pan żaÅ‚uje? NapiÅ‚bym siÄ™ z paniÄ…. W taki upaÅ‚? To nic, ale z paniÄ…. Dlaczego wÅ‚aÅ›nie ze mnÄ…? WprowadziÅ‚a mnie pani w taki nastrój. PowiedziaÅ‚am, że nie wyglÄ…da pan na takiego, co dużopije.Panu jakoÅ› dobrze z oczu patrzy. Taki poczciwy facet. Nie.Pan wie, czego pan chce.Pan tu rzadko przychodzi,prawda? W ogóle tu nie przychodzÄ™. A dzisiaj? Dzisiaj w sprawie sÅ‚użbowej. Aha. przechyliÅ‚a lekko gÅ‚owÄ™ i uÅ›miechnęła siÄ™ przekornie, jak gdyby chciaÅ‚a powiedzieć:  Niech pan niébuja. Nie wierzy pani? Szkoda.MogÅ‚aby mi pani pomóc. Ciekawe. Tak.Szukam pewnego faceta, który podobno czÄ™sto tuprzychodzi.Kogo?  Aksamitnego Rysia.UniosÅ‚a siÄ™ lekko, zmarszczyÅ‚a brwi, a twarz jej jak gdybystężaÅ‚a.Potem przybraÅ‚a swÄ… zwykÅ‚Ä… pozÄ™ niedbaÅ‚ejobojÄ™tnoÅ›ci i powiedziaÅ‚a jakby do swoich myÅ›li: %7Å‚igolak. Zna go pani? Kto go tu nie zna. A dzisiaj przyjdzie? Chyba tak. SkÄ…d pani wie? Bo przychodzi niemal codziennie, chyba że ma jakÄ…Å›robotÄ™. Pracuje?UÅ›miechnęła siÄ™ kpiÄ…co. Jeszcze jak.jeÅ›li to można nazwać pracÄ…. Ciekawe, co on robi? Szantażuje.po prostu szantażuje. To pani dobrze poinformowana. O tym tu wszyscy wiedzÄ…. Podobno bardzo przystojny.WskazaÅ‚a ruchem gÅ‚owy na sÄ…siednie stoliki. Te wszystkie kochajÄ… siÄ™ w nim.ChciaÅ‚yby siÄ™ z nimprzespać.Ale to żigolo. Pani taka mÅ‚oda, a już cyniczna. MówiÄ™, co myÅ›lÄ™.Po prostu jestem szczera. Czuje pani zawiść? Nie, po prostu bawi mnie. Zna go pani? Nawet dobrze. Tak dobrze, że mogÅ‚a pani wyrobić sobie o nim takÄ… wÅ‚aÅ›nie opiniÄ™? Niech mi pan wierzy, że z nim nie spaÅ‚am. Zbyteczne zapewnienie.WzruszyÅ‚a ramionami, wydęła wargi, przymknęła lekkooczy i w tym nagÅ‚ym zamyÅ›leniu wyglÄ…daÅ‚a jakrozkapryszone dziecko.Jej dÅ‚ugie, starannie wymanikiuro-wane palce bÅ‚Ä…dziÅ‚y po szkle stolika.Gdy napotkaÅ‚y gaÅ‚Ä…zkÄ™czeremchy, ujęły jÄ… delikatnie. Bez sensu ta caÅ‚a rozmowa  powiedziaÅ‚a po chwilipatrzÄ…c na czeremchÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript