[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Podejrzewał, że prywatnysekretarz przeinaczył słowa ojca, wyolbrzymiając w ten sposób cały problem.Dlaczego ojciec miałby mu wydać takie dziwne polecenie? I czy zakaz doty-czył również Imtiaza? A jeśli tak, to skąd ta konspiracja? O co się ojciec lę-kał? Jak mogli mu zaszkodzić jego synowie? Być może", myślał Firoz, po-winienem go uspokoić".Ponieważ nie zastał ojca w gabinecie, uznał, że pewnie poszedł do zenanyporozmawiać z Zainab, i postanowił im nie przeszkadzać.I dobrze zrobił, po-nieważ Zainab zwierzała się właśnie ojcu ze swoich najbardziej intymnychzmartwień i obecność osób postronnych, nawet ukochanego brata, byłaby wtej sytuacji niepożądana.Oznaczałaby po prostu natychmiastowy koniec ichrozmowy.Biedna Zainab, która okazała tyle samozaparcia podczas oblężenia BaitarHouse, siedziała teraz obok ojca, zalewając się łzami. Tak przyznał łagodnie ojciec. Doszły mnie słuchy, że prowa-dzi rozwiązły tryb życia, ale nie wiedziałem, czy dać wiarę tym pogłoskom.Zainab milczała przez chwilę, a potem, ukrywając twarz w dłoniach, po-wiedziała: A jednak to prawda, Abba-dzan.To wszystko prawda.Nawab sahib pogładził ją z czułością po włosach.PrzypomniałRLsobie, że jako czteroletnia dziewczynka wdrapywała mu się na kolana,kiedy tylko miała jakieś zmartwienie.Bolało go jej cierpienie.I to jego wła-sny, niewierny zięć zranił ją tak głęboko.Spojrzał wstecz na swoje małżeń-stwo: przez długie lata prawie nie znał swojej zaradnej, łagodnej żony, któradopiero po urodzeniu trojga dzieci, i właściwie pod sam koniec ich małżeń-stwa, zdołała podbić jego serce.Do Zainab powiedział jednak tylko: Bądz cierpliwa, tak jak twoja matka.On się jeszcze opamięta.Zainab nie dała tego po sobie poznać żadnym gestem ani spojrzeniem, aleuderzyło ją, że ojciec wspomniał w tym kontekście o matce.Po jakimś czasiedodał, jakby mówił sam do siebie: Ja sam doceniłem jej wartość dopiero w póznych latach naszego mał-żeństwa.Zwieć, Panie, nad jej duszą.Od wielu już lat nawab sahib odwiedzał grób swojej żony tak często, jaktylko to było możliwe, aby tam czytać fatihę.I rzeczywiście, starsza begamsahiba była wyjątkową kobietą.Pogodziła się z tym, co wiedziała o niespo-kojnych latach młodości nawaba sahiba, sprawnie kierowała majątkiem spozaścian swojego odosobnienia, przetrwała pózniejsze fazy pobożności swegomęża (nie tak wybujałej, na szczęście, jak jego młodszego brata), wychowałaswoje dzieci i pomagała w wychowywaniu bratanków i siostrzenic, z dys-cypliną i kulturą.W zenanie cieszyła się wielkim szacunkiem i uznaniem.Dużo czytała i medytowała.Prawdę mówiąc, to może właśnie dzięki książkom, które pożyczała swojejszwagierce, w niespokojnym sercu Abidy-indywidualist-ki wykiełkowałyziarna oporu.Chociaż matka Zainab nie myślała o opuszczeniu zenany, Abidanie wytrzymałaby tam, gdyby nie jej obecność.I zresztą rzeczywiście zarazpo jej śmierci, prośbą, grozbą, perswazją i podstępem wymusiła na mężu i je-go starszym bracie, nawabie sahibie, zgodę na opuszczenie tego, jak mawiała,więzienia.Abida, postrach parlamentu (przez swój cięty język i nieprzejedna-nie), pogardzała nawabem sahibem, którego uważała za mięczaka i niedołęgę,i który jej zdaniem zamknął żonie drogę ucieczki z pardy.Za to bar-dzo przywiązana była do jego dzieci: Zainab przypominała z charakteru mat-kę; Imtiaz miał jej uśmiech, mimikę i poczucie humoru, a Firoz odziedziczyłpo niej podłużny kształt czaszki, urodę i rysy twarzy.RLSłużąca wprowadziła teraz Hassana i Abbasa, a Zainab przez łzy pocało-wała ich na dobranoc.Hassan, który miał minę raczej ponurą, spytał: Dlaczego płaczesz, Ammi-dzan?Matka, uśmiechając się, przytuliła go do siebie i powiedziała: To nic wielkiego, kochanie.Nie martw się.Następnie Hassan zażądał stanowczo, żeby dziadek opowiedział im obie-caną wcześniej historię o duchach, a nawab sahib chętnie wywiązał się z za-dania.Opowiadając chłopcom fascynującą i krwawą bajkę (która wciągnęłanawet trzyletniego Abbasa), myślał o wielu innych opowieściach związanychz tym domem, zasłyszanych w dzieciństwie od służby oraz członków rodziny.Cała ta długa tradycja omal nie runęła w gruzy parę dni temu.Aaska boska, żetak się nie stało.Albo po prostu czysty przypadek.Nikt nie był w stanie prze-widzieć ataku ani też mu zapobiec. Wszyscy jesteśmy zdani na własne siły",myślał nawab sahib. Dzięki Bogu rzadko się nad tym zastanawiamy".I pomyślał o swoim starym przyjacielu, Maheśu Kapurze: uderzyło go, żew ciężkich chwilach nawet ci, którzy chcieliby pomóc, mogą mieć związaneręce; lub też wolą się nie angażować dla własnej wygody.6.11Maheś Kapur także rozmyślał o swoim starym przyjacielu z poczuciemwiny.Wiadomość o oblężeniu Baitar House nie dotarła do niego tego wieczo-ru, kiedy policja, z polecenia L.N.Agarwala, starała się zająć rezydencjęnawaba sahiba.Goniec wysłany przez Mrs Maheś Kapur nie mógł go nigdzieznalezć.W przeciwieństwie do majątków ziemskich, które z chwilą wejścia w ży-cie ustawy o uwłaszczeniu miały ulec parcelacji, nieruchomości miejskie niebyły objęte nowymi przepisami.Przepadek mienia groził tylko wtedy, jeślidobra te znalazły się w rejestrze komisarza do spraw posiadłości wysiedleń-ców.Ale Maheśowi Kapurowi do głowy nigdy nawet nie przyszło, że rezy-dencja Baitar, jeden z najokazalszych budynków w Brahmpurze więcej!RL punkt orientacyjny miasta mogłaby paść ofiarą powyższej legislacji.W końcu nawab mieszkał tam nadal na stałe, jego szwagierka, begam AbidaChan była wpływowym członkiem parlamentu, a ogrody i podwórzec fronto-wy domu były zadbane, chociaż wewnątrz większość pokoi świeciła pustka-mi.Wyrzucał sobie teraz, że ze względu na nawał pracy nie pomyślał o po-tencjalnym zagrożeniu.Powinien był poradzić swojemu przyjacielowi, żebydla pozoru zagospodarował nie zamieszkane komnaty.1 żałował, że nie mógłwstawić się za poszkodowanym u szefa rządu wtedy właśnie, kiedy nawabnajbardziej potrzebował wstawiennictwa.Interwencja Zainab okazała się, na szczęście, wystarczająca.Sam MaheśKapur nie mógłby osiągnąć nic więcej.Poruszony listem, który dostarczyłHassan, S.S.Zarma szczerze oburzył się postępowaniem ministra spraw we-wnętrznych.W liście tym Zainab nawiązała do pewnego wydarzenia, o którym dowie-działa się już kilka lat temu od nawaba sahiba, a które utkwiło jej w pamięci.S.S.Zarma mianowicie, dawny premier Protektoratu (jak nazywano ten urządprzed odzyskaniem niepodległości), trzymany był w 1942 roku przez Brytyj-czyków w więzieniu (za przynależność do konspiracyjnej organizacji Precz zIndii"), w kompletnej izolacji.W tym to właśnie okresie ojciec nawaba sahibadowiedział się, że żona S.S.Sarmy jest chora, i pospieszył jej z pomocą.Zała-twił lekarza, lekarstwa i odwiedził parę razy w domu.Może był to tylko drob-ny gest, ale mało kto podówczas, niezależnie od nastawienia do kolonialistów,odważał się im narażać, a kontakty z rodzinami wywrotowców były przezBrytyjczyków zle widziane.S.S.Zarma sprawował urząd premiera, kiedy za-twierdzona została w 1938 roku ustawa o dzierżawie gruntów w prowincjachProtektoratu, którą ojciec nawaba sahiba uważał, zresztą słusznie, za prelu-dium do bardziej radykalnych reform
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|