[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Jakby stłumione, ponure, złowieszcze wycie.Potem coś zabrzęczało, załomotało żelazem.Tereska i Okrętką zdrętwiały radykalnie, sparaliżowało je i zaparło im dech.Dźwięk znakomicie pasował do tych grobowych kazamatów.Głuchy, złowrogi ryk trwał ciągle, natężał się i cichł, towarzyszył mu ten brzękliwy, żelazny łomot, przytłumiony, odległy, ale wyraźny.Dobiegał stamtąd, skąd przyszły i gdzie wiodła ich droga powrotna, z pomieszczenia pod kuchnią.Okrętką poczuła w sobie nieopanowaną, dziką chęć wezwania pomocy.Otworzyła usta, ale nie wydobył się z nich żaden głos.Teresce mgliście mignęło w głowie, że tam przecież zostali Zygmunt i Januszek, na litość boską, co się z nimi stało.?! Przemogła skamieniałą odrętwiałość, ściskając w spoconej nagle dłoni zapaloną latarką, na uginających się nogach ruszyła w stronę źródła dźwięku.Okrętką, wciąż bez słowa chociaż z otwartymi ustami, sztywno, automatycznie, ruszyła za nią.Wycie nieco przycichło, na pierwszy plan wybijał się teraz żelazny łomot.Tereska nabrała rozpędu, przebiegła piwnicę z resztkami półek, wpadła do następnej, przed sobą ujrzała jasność.Wycie znów się wzmogło.Tereska dopadła drzwi i spojrzała.Zatrzymała się jak wryta i gwałtownie uchwyciła futryny, ponieważ na plecy wpadła jej Okrętką, która chwilę przedtem zamknęła oczy.Obie milczały, z różnych przyczyn niezdolne do posłużenia się głosem.Okrętce udało się wreszcie w pewnym stopniu zrealizować swoją dziką chęć krzyku o pomoc.- Co.?! - wychrypiała Teresce w ucho rozpaczliwym szeptem.Tereska rozumiała doskonale, że przyjaciółka pyta ją, co widzi, ale milczała nadal.Brzękliwy łomot pomieszany z wyciem grzmiał w całym pomieszczeniu.Okrętką poczuła, że nie zniesie tego ani chwili dłużej, padnie trupem, ucieknie, oszaleje! W przypływie ostatecznej desperacji otworzyła oczy.Przed wyczystką przewodu prowadzącego do kominka w sali balowej klęczał Januszek, wydawał z siebie głuche, potężne ryki i walił młotkiem w żelazne drzwiczki, z trzaskiem zamykając je i otwierając.Odwrócony był do nich tyłem.Po dość długiej chwili Tereska poruszyła się i odetchnęła głęboko.- Nic nam się nie stanie, poza tym, że umrzemy na serce - rzekła z rozgoryczeniem.- Ciekawe, skąd pochodziły te dźwięki, kiedy nie było tu mojego brata.Januszek nagle zamilkł, zaniechał walenia młotkiem, otworzył drzwiczki, wepchnął głowę do środka i jakby nadsłuchiwał.Tereska podeszła do niego.- Czyś zwariował? - spytała cierpko.- Co robisz?! I gdzie Zygmunt? Januszek wyjął głowę z przewodu i obejrzał się.- Zygmunt na górze - wyjaśnił.- Sprawdzamy, co słychać przez przewód kominowy.Ja tu krzyczę, a on słucha.o, idzie.No i co?W wejściu do piwnicy pojawił się niezadowolony Zygmunt.- Słychać, ale tylko przy samym kominku - oznajmił.- Dalej nic.I wcale nie to samo co z taśmy, mało brzęczy.Jakieś to takie.przytłumione.Januszek zerwał się i wręczył mu młotek.- Trzeba sprawdzić dokładnie.Pokrzycz tu trochę i powal, ja też chcę posłuchać.Tylko czekaj, przyniosę z kuchni coś do brzęczenia.Wrócił po krótkiej chwili, przynosząc patelnię, łopatkę do węgla i dużą łyżkę.Oddał im te przedmioty, polecił brzęczeć i znów popędził na górę.Tereska i Zygmunt odczekali kilka sekund, po czym Zygmunt jął walić w drzwiczki łopatką od węgla i młotkiem, wydając gromkie ryki.Tereska bębniła łyżką w patelnię.Ciągle jeszcze oparta o futrynę drzwi Okrętka słuchała przez chwilę tych produkcji akustycznych.Nagle poczuła, że nie ma rady, musi natychmiast zająć się czymś zwyczajnym, inaczej bowiem jej psychika ulegnie gruntownemu wypaczeniu.Porzuciła potwornie hałaśliwą piwnicę, udała się na górę i na podeście kręconej klatki schodowej natknęła się na koszyk z jajkami.Od razu zdecydowała się je przełożyć.Zdjęła wieko z dużego, tekturowego pudła, w którym przyjechały różne artykuły spożywcze, pozostawiła w pudle puszki konserw, masło i wędlinę, do wieka zaś włożyła 50 jajek.Produkowane na dole dźwięki poprzez klatkę schodową docierały do niej dość słabo, okrzyki Januszka z sali balowej słyszała znacznie wyraźniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|