[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Ale jednak, chociaż już tak wiele osiągnął i tak wiele przetrzymał, nie jest przystosowany do tego, żeby spadać ze znacznej wysokości.– Wpatrzył się w Septembra.– Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z waszym planem i przelecimy nadWygiętym Oceanem, co się stanie kiedy uderzymy w nieustępliwy lód po drugiej stronie? Ocean się nie może rozlecieć, ale o Slanderscree tego powiedzieć nie można.Jaką korzyść przyniesie nam przekroczenie bariery, jeżeli przy sposobności rozbijemy nasz statek?– Tego jednego nie potrafię w żaden sposób przewidzieć – odpowiedział September mrocznie.– I nie sądzę również, żeby potrafili to zrobić Williams i jego przyjaciele, pomimo ich wiedzy i wszystkich instrumentów.– Cały ciężar statku spadnie na dziobowe płozy, potem na rufowe i na sterową – zastanawiał się półgłosem Ethan.– Jeżeli podejmiemy taką próbę, a nie mam żadnego lepszego pomysłu, będziemy musieli powyciągać z magazynów wszystko, co nadaje się na wyściółkę.Zapasowe ubrania, dodatkowe olinowanie z pika-piny, wszystko co mamy.Możemy to powciskać pomiędzy płozy a ich zamocowania, żeby pomogło zamortyzować wstrząs.– Dobrze myślisz, mój chłopcze!– Te klamry wytrzymają wstrząs tylko w pewnych granicach – przypomniał im Ta-hoding.– One są z duramiksu, z powłoki i trzewi szalupy ratunkowej – powiedział September.– Podobnie jak sworznie i zamocowania szkotów.Ciesielkę robili najwspanialsi stolarze i szkutnicy w Wannome.Nawet jak rozwalimy jedną czy dwie klamry, na pewno wykombinujemy jakieś tymczasowe zamocowania, żeby płozy utrzymały się na miejscu, zanim wrócimy ze statkiem do stoczni remontowej.– Gdybyż to tylko było takie proste – Ta-hoding pokazał w kierunku dziobu.– Jeżeli połamiemy sobie więcej niż jedną płozę, będziemy musieli zakotwiczyć statek, żeby dokonać tych tymczasowych napraw, o których z takim lekceważeniem mówisz.Pamiętaj, że jeżeli utkniemy na południowym oceanie, Rifs może nas tam dopaść z równą łatwością jak po tej stronie.Mając uszkodzone płozy nie zdołamy uciekać nawet z wiatrem.Rifs może statek porozrywać na kawałki.Przez jedną czy dwie chwile słychać było wyłącznie wiatr, potem cicho odezwał się Ethan:– Nie wygląda na to, żebyśmy mieli jakiś wybór.Jesteśmy za daleko od Poyolavomaaru czy jakiegokolwiek innego znane – go schronienia i nie damy rady zdążyć się tam bezpiecznie ukryć, zanim uderzy burza.Jeżeli będziemy tu siedzieć i czekać na nią, wpadniemy w prawdziwe tarapaty.Z kolei jeśli podejmiemy próbę ucieczki, a ona nas dogoni, zwieje nas tak daleko z kursu, że równie dobrze będziemy mogli wrócić do Poyo i zaczynać od początku.– A może moglibyśmy znaleźć schronienie po zawietrznej jakiejś wyspy? – zastanawiała się Elfa.Ta-hoding potrząsnął głową.– Nie widzieliśmy dotąd żadnej, która by się nadawała.– A więc Ethan i Skua mają rację.Musimy podjąć tę próbę.Hunnar popatrzył ostro na swoją młodą małżonkę.– Zawsze znałem cię jako konserwatystkę.Czyżbyśmy spędzili zbyt wiele czasu wśród podniebnych ludzi?Elfa położyła mu dwa palce na wargach, pozwalając by poczuł jej pazury.– To nie to.W twoim towarzystwie odważyłabym się na wszystko, mężczyzno mego życia.Hunnar wydał z siebie pełne wyrazu syknięcie.– Jeżeli córka Landgrafa gotowa jest zaryzykować, czyż ja mogę odważyć się na mniej?Elfa cofnęła dłoń, odwróciła się do Ta-hodinga.– To nie królewska krew rozkazuje na lodzie, to twoja domena, twój statek.Ostateczna decyzja należy do ciebie.Lepiej niż ktokolwiek inny orientujesz się, do czego zdolny jest kliper lodowy.Jakie mamy szansę, żeby przeżyć takie szalone przedsięwzięcie?Ta-hoding westchnął głęboko i wykonał zawiły gest palcami prawej ręki.Pół na pół.Ethan liczył, że kapitan da im większe szansę.– Jeden jest gotów ryzykować wszystko, drugi nic mi nie mówi – narzekał Hunnar.Jego kocie oczy zwróciły się na Ethana.– A co ty myślisz, mój przyjacielu?– Czemu pytasz akurat mnie? Jestem tylko pasażerem na tej łodzi.Nie mam tu nic do gadania.Czemu nie zapytasz Millikena?– Ponieważ ty nie jesteś ryzykantem, jak sam przyznajesz.Ponieważ to ty, a nie przyjaciel Milliken, stanowisz przeciwwagę dla opinii naszego ekstrawaganckiego Skuy.Stąpasz ostrożnie tam, gdzie on pędzi na oślep.Stosujesz rozwagę tam, gdzie on śmiało ryzykuje.– No cóż, skoro nie mamy lepszego wyboru.Muszę przyznać, że do niczego się w życiu nie dojdzie, jeśli człowiek od czasu do czasu nie zaryzykuje.Przyznaję, że w tym minionym roku wyczerpaliśmy już swój przydział ryzyka, ale nie zmienia to sytuacji, w jakiej się teraz znaleźliśmy.Tyle tylko, że łatwo mi to mówić, to nie mój statek.– Nie, ale twoje życie – zwróciła mu uwagę Elfa.– Zróbmy tak.– Ta-hoding mówił nic patrząc na nich i w myśli już rozpoczynając przygotowania.– Ci, którzy nie należą do załogi wysiadają, przechodzą przez Wygięty Ocean na piechotę i czekają na nas po drugiej stronic.W ten sposób, jeżeli spotka nas katastrofa, nie wszyscy będą narażeni na ryzyko.– A więc podjąłeś decyzję – powiedział półgłosem Hunnar.– Nie jestem ryzykantem.Gram tylko tymi kośćmi, które dał mi los.Tutaj musimy je rzucić z całą umiejętnością i mieć nadzieję, że pokaże się dwunastka.Jeżeli nie będę mógł obdarzyć zaufaniem mojego statku i załogi, co mi pozostanie?– A więc mamy podjąć próbę.– Hunnar nie potrafił się zdobyć na okazanie fałszywej pewności siebie.– Żałuję, że nie ma innego sposobu.Ale gdyby był, nie porywalibyśmy się na takie szaleństwo.– Odwrócił się do Hwang.– Moi żołnierze będą pracowali ramię w ramię z wami nad kształtowaniem lodu.Wybierzcie kąt, pod jakim ma przebiegać rampa, i odpowiednio nas poinstruujecie.– Podniósł się na nogi.– Teraz, kiedy podjęliśmy już decyzję co do sposobu postępowania, nie zwlekajmy.Im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy.– A im ciężej będziemy pracować – dodała Elfa – tym mniej czasu będziemy mieli na zastanawianie się nad tym, na co się naprawdę porywamy.* * *Rampa nie była jeszcze gotowa, a na wschodzie niebieskie niebo ustąpiło miejsca kipiącej czerni.Pierwsze podmuchy wiatru od zbliżającego się czoła burzy uderzyły jak patrole zwiadowcze w zachodni wiatr, rozpraszając na wszystkie strony wiry powietrza.Demony lodowe, miniaturowe trąby powietrzne złożone z cząsteczek lodu, tańczyły obłąkańczy taniec na płaskiej powierzchni oceanu.Od czasu do czasu któryś z nich wpadał na pracujących i zmuszał ich do rzucenia narzędzi i skulenia się tuż przy ziemi.Jeden z nich dopadł Ethana, w chwili gdy miał akurat podniesioną do góry osłonę hełmu i wycisnął mu łzy z oczu.Ethan miał nieodparte wrażenie, że bije w niego zimny piach.Jacalan i Blanchard wyłączyli przeciążone wiertła i dołączyli do uciekinierów, którzy ześlizgiwali się w dół po południowym stoku wału ciśnieniowego.Ethan i September pozostali w tyle, usadowili się pod osłoną olbrzymiego, wywróconego, lodowego bloku.Ktoś musi to obserwować, powiedział sobie Ethan.Wyrąbali i wytopili w północnym stoku wału prawie idealnie gładką rampę, przypominającą podjazd pod zamek jakiegoś olbrzyma.Naukowcy i żołnierze Hunnara dobrze wykonali pracę.Na ile dobrze, tego nie da się powiedzieć, dopóki kliper lodowy nie będzie próbował na rampę wjechać.Wszyscy mieli świadomość, że jeżeli rampa się zarwie, kiedy Slanderscree będzie po niej wjeżdżała do góry, wielki statek wpadnie w lodową pułapkę.Wtedy już na dobre zostaną uwięzieni na tym samotnym terenie, daleko od cywilizacji czy to trańskiej, czy ludzkiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|