Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sądziłam, że obudzisz się lada chwila.mamrotałeś coś przez sen.a ja myślałam: „Zaczekam, aż się zupełnie ściemni.Zaczekam, aż się zupełnie ściemni”.Potem jednak zro­zumiałam, że oszukuję sama siebie, bo zupełnie ciemno było już od co najmniej pół godziny, a ja marzę tylko o tym, żeby zapalić choć odrobinę światła.A teraz wydaje mi się, że coś usłyszałam.Zaczęły drżeć jej usta, wiec zacisnęła je mocno.Spojrzawszy na zegarek przekonałem się, że jest już piętnaście po piątej.Jeśli wszystko poszło zgodnie z planem, to moi rodzice i siostra powinni być już razem z Michaelem i rodzicami Leigh.Spojrzałem przez przednią szybę Petunii na prostokąt wypełnionej padającym śniegiem ciemności.Słyszałem zawodzenie wiatru, wdmuchującego białe płatki na cementową posadzkę.- To tylko wiatr - powiedziałem niepewnie.- Słyszałaś tylko wycie wiatru.- Możliwe, ale.Skinąłem niechętnie głową.Wolałbym, żeby nie opuszczała bezpiecz­nego schronienia w szoferce Petunii, ale jeśli nie udałoby mi się namówić jej do tego teraz, to tym bardziej nie powiodłoby mi się później.A wtedy, kiedy i gdyby Christine wjechała do garażu, wystarczyłoby, żeby wrzuciła wsteczny bieg i łatwo wymknęłaby się z pułapki.By zaczekać na lepszą okazję.- Dobrze - powiedziałem.- Ale pamiętaj: stań w tej małej wnęce po prawej stronie drzwi.Jeśli przyjedzie, możliwe, że najpierw zaczeka trochę na zewnątrz.- Węsząc jak zwierzę, dodałem w my­śli.- Nie bój się i nie poruszaj.Nie daj się spłoszyć.Zachowaj spokój, zaczekaj do chwili, kiedy wjedzie do środka, a wtedy naciśnij guzik i uciekaj szybko na zewnątrz.Rozumiesz?- Tak.- szepnęła.- Dennis, czy to się uda?- Powinno, jeżeli ona w ogóle się zjawi.- Zobaczymy się dopiero po wszystkim.- Chyba tak.Nachyliła się, dotknęła delikatnie dłonią mojego karku i pocałowała mnie w usta.- Bądź ostrożny, Dennis - powiedziała.- Ale zabij to.Tak naprawdę to nie jest żadna „ona”, tylko „to”.Zabij to.- Zabiję.Spojrzała mi w oczy i skinęła głową.- Zrób to dla Arniego - dodała.- Uwolnij go.Przytuliłem ją mocno, a ona mnie, po czym przesunęła się na fotelu w kierunku swoich drzwi.Potrąciła przy tym torebkę, która spadła na podłogę kabiny.Leigh znieruchomiała na chwilę z prze­krzywioną głową i wyrazem zaskoczenia na twarzy, a następnie uśmiechnęła się, schyliła, podniosła torebkę i zaczęła w niej szperać.- Pamiętasz „Morte d’Arthur”? - zapytała.- Trochę.Jednym z przedmiotów, na które uczęszczaliśmy wspólnie przed moim wypadkiem, była historia literatury angielskiej, a jednym z pierwszych dzieł, z jakimi przyszło nam się tam borykać, właśnie „Morte d’Arthur” Malory’ego.Nie miałem najmniejszego pojęcia, dlaczego Leigh zapytała mnie o to akurat teraz.Wreszcie znalazła to, czego szukała: nylonową różową wstążkę, jaką dziewczęta związują często włosy, kiedy pada deszcz, a one chcą uchronić je przed zmoknięciem.Zawiązała ją na lewym rękawie mojej kurtki.- Co to ma być, do diabła? - zapytałem, uśmiechając się lekko.- Bądź moim rycerzem - odparła.Również się uśmiechnęła, lecz jej oczy pozostały zupełnie poważne.- Bądź moim rycerzem, Dennis.Wziąłem do ręki metalowy pręt od myjki, który znalazła w biurze Darnella, i zasalutowałem nim niezgrabnie.- Z przyjemnością - powiedziałem.- Od tej pory będę się nazywał sir O’Myjka.- Żartuj sobie, jeśli chcesz, ale nie lekceważ tego, dobrze?- W porządku, skoro taka twoja wola, pani.Będę twoim wier­nym, nieustraszonym rycerzem.Roześmiała się i od razu zrobiło się lepiej.- Pamiętaj o tym guziku, dziecino.Naciśnij go z całej siły.Chyba nie chcemy, żeby drzwi zatrzymały się w połowie drogi, prawda?- Prawda.Wysiadła z Petunii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript