[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Tymczasem ja, kiedy zobaczę pełnię, zaczynam chodzić i mówić, i od razu mam poważne kłopoty ze względu na istotne braki w regionie spodniowym.Muszę trzymać gdzieś nową parę.Pan Shoe.- Mów mi Reg.-.pozwala mi przechowywać je tam, gdzie pracuje.- Pracuję w kostnicy przy ulicy Wiązów - wyjaśnił Shoe.- Nie wstydzę się tego.Ocalenie brata czy siostry warte jest poświęcenia.- Słucham? - Windle nie zrozumiał.- Ocalenie?- To ja przyczepiam notki po wewnętrznej stronie wieka.Nigdy nic nie wiadomo.Na pewno warto spróbować.- Często się udaje? - zapytał Windle.Rozejrzał się po pokoju.W tym dość sporym pomieszczeniu przebywało zaledwie osiem osób - dziewięć, jeśli doliczyć głos spod krzesła, który zapewne także należał do osoby.Doreen i Arthur porozumieli się wzrokiem.- Udhało się Ahthuhowi - oświadczyła Doreen.- Przepraszam bardzo.Zastanawiam się tylko.Czy wy dwoje, tego.nie jesteście przypadkiem wampirami?- Zgadza się - przyznał Arthur.- Wściekły pech.- Nie powinienheś tak mhówić - upomniała go z godnością Doreen.- Powinienheś być dumny ze swego ahystokhatycznego pochodzenia.- Dumny? - burknął niechętnie Arthur.- Ukąsił cię nietoperz czy co? - wtrącił szybko Windle.Nie chciał się stać przyczyną tarć w rodzinie.- Nie.-Arthur westchnął.- Prawnik.Dostałem taki list, rozumiesz.Z takim eleganckim łąkowym kleksem i w ogóle.Blabla-bla.wuj w drugim pokoleniu.blablabla.jedyny żyjący krewny.blablabla.mam nadzieję, że pierwsi przekazujemy najserdeczniejsze blablabla.W jednej chwili jestem Arthurem Winkingsem, dobrze się zapowiadającym hurtownikiem w branży owocowo-warzywnej, a w następnej odkrywam, że naprawdę jestem Arthurem, hrabią Nosfrontatu, właścicielem pięćdziesięciu akrów powierzchni urwiska, z którego spadłaby kozica, i zamku, z którego uciekły nawet karaluchy, a także zaproszenia od burgmeistera, żebym zajrzał kiedyś i omówił z nim kwestię zaległych od trzystu lat podatków.- Nienawidzę prawników - oznajmił głos spod krzesła.Brzmiał smutno i głucho.Windle starał się przysunąć nogi bliżej własnego krzesła.- To był piękny zhamek - zauważyła Doreen.- Przeklęta góra zapleśniałych kamieni, ot co.- Piękne vidoki.- Pewno.Przez każdą ścianę - przyznał Arthur, blokując tę linię konwersacji.- Powinienem wiedzieć, zanim jeszcze wybrałem się go obejrzeć.No to zawróciłem powóz, nie? Powiedziałem sobie: Trudno, cztery dni stracone, i to w samym środku sezonu.I nie myślałem o tym więcej.A potem budzę się w ciemności, leżę w jakimś pudle, w końcu znajduję zapałki, zapalam jedną i widzę kartkę, sześć cali od mojego nosa.Było tam napisane.- "Nie musisz leżeć bezczynnie" - dokończył z dumą Shoe.- Jedna z moich pierwszych.- To nie była mhoja vina - wyjaśniła chłodno Doreen.- Leżałeś szthwny przez trzhy dni.- Mówię wam, kapłani doznali wstrząsu - dodał Arthur.- Ha! Kapłani! - zawołał Shoe.- Wszyscy są tacy sami.Stale człowiekowi powtarzają, że po śmierci będzie żył znowu, ale wystarczy spróbować, a wtedy dopiero robią miny!- Kapłanów też nie lubię - wyznał glos spod krzesła.Windle nie był pewien, czy ktoś oprócz niego coś słyszy.- Nieprędko zapomnę gębę wielebnego Welegara - zgodził się smętnie Arthur.- Od trzydziestu lat chodziłem do tej świątyni, byłem szanowanym członkiem kongregacji.Teraz na samą myśl przestąpienia progu tej instytucji religijnej aż mnie noga boli.- Tak - poparła go Doreen.- I naprawdę nie musiał mówić tego, co powiedział, kiedy odsunąłeś wieko.Kapłani nie powinni znać takich słów.- Lubiłem tę świątynię - westchnął żałośnie Arthur.- Zawsze było coś do roboty w środy.Windle uświadomił sobie, że Doreen w cudowny sposób odzyskała zdolność mówienia bez dodatkowych "h".- A pani też jest wampirem, pani Win.błagam o wybaczenie.pani hrabino Nosfrontatu? - spytał uprzejmie.Hrabina uśmiechnęła się.- Jednhym słowhem: tak.- Przez małżeństwo - wyjaśnił Arthur.- To możliwe? - zdziwił się Windle.- Myślałem, że trzeba być ugryzionym.Głos pod krzesłem parsknął tylko drwiąco.- Nie widzę powodów, żeby gryźć swoją żonę po trzydziestu latach małżeństwa, i nie będę o tym dyskutował - oświadczył hrabia.- Każda khobieta vinna dzielić hobby svego małżhonka.Dzięki temu zviązek pozhostaje inthehesujący.- Komu potrzebne interesujące małżeństwo? Nigdy nie mówiłem, że mi zależy na interesującym małżeństwie.To właśnie mnie irytuje u różnych ludzi: chcą, by takie rzeczy jak małżeństwo były interesujące.Poza tym to żadne hobby - poskarżył się Arthur.- Cały ten wampiryzm nie jest taki, jak o nim mówią.Nie można wychodzić w dzień, nie można jeść czosnku, nie można się przyzwoicie ogolić.- Dlaczego nie można się.- zaczął Windle.- Bo nie mogę korzystać z lustra - wyjaśnił Arthur.- Myślałem, że zmienianie się w nietoperza będzie ciekawe, ale tutejsze sowy to mordercy! A co do.no wiecie.z tą krwią.tego.Umilkł.- Artore nie pothafi łatvo naviązhyvać znajomhości - wtrąciła Doreen.- A najgorsze, że trzeba przez cały czas ubierać się wieczorowo.-Arthur zerknął z ukosa na żonę.- Jestem pewien, że to nie jest obowiązkowe.- To bahdzo vażne, żeby zachovyvać klasę.Doreen, jako dodatek do swego pojawiającego się i znikającego co chwilę wampirzego akcentu, postanowiła dopełnić wieczorowy kostium Arthura czymś, co uznała za odpowiednie dla wampirzej damy: obcisłą czarną suknią, długimi czarnymi włosami z wystrzyżoną w szpic grzywką i bardzo bladym makijażem.Natura tymczasem stworzyła ją raczej niską i pulchną, z kręconymi włosami i rumianą cerą.Dały się zauważyć wyraźne oznaki konfliktu.- Powinienem zostać w tej trumnie - mruknął Arthur.- Ależ nie! - zawołał Shoe.- To pójście po linii najmniejszego oporu.Nasz ruch potrzebuje takich ludzi jak ty, Arthurze.Musimy dawać przykład.Nie zapominaj, jak brzmi nasze motto.- Które motto, Reg? - spytał znużonym głosem Lupine.- Tak wiele ich mamy.- "Nieumarły tak, nieosoba nie!".- Sam rozumiesz, że ma najlepsze zamiary - mówił potem Lupine, kiedy zebranie dobiegło już końca.On i Windle szli ulicą w szarym brzasku przedświtu.Państwo Nosfrontatu wyszli wcześniej, żeby zdążyć do domu, zanim wschód słońca przysporzy nieszczęsnemu Arthurowi nowych kłopotów.Reg Shoe poszedł, jak powiedział, by przemówić na wiecu
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|