[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Oczywiście na tym etapie gry nie możemy wybraćjednej z nich; musimy przygotowywać się do każdej.Gdy tylko któraś z nich sięnawinie, musimy mieć plan ewakuacji wszystkich z tego przeklętego kraju, jaktylko Paul i Bill znajdą się w naszych rękach. Tak. Perot obawiał się o swój własny wyjazd, a przecież przerzut Paulai Billa będzie o wiele bardziej niebezpieczny. Armia amerykańska obiecała mipomóc. Jasne odrzekł Simons. Nie mówię, że cię nabierają, ale z pewnościąmają na głowie ważniejsze sprawy od ciebie i nie liczyłbym na nich za bardzo. W porządku.Była to kwestia, którą właściwie ocenić mógł tylko Simons, Perot był zadowo-lony, że może mu to pozostawić.Tak naprawdę, najchętniej zostawiłby wszystkoSimsonowi, z pewnością najlepiej na świecie nadającemu się do tego zadania.Darzył go całkowitym zaufaniem. Co ja mogę zrobić? Wracaj do Stanów.Po pierwsze, grozi ci tu niebezpieczeństwo.Po drugie,jesteś mi potrzebny tam.Możliwe, że jeśli się wydostaniemy, to nie żadnym lo-tem rejsowym.Może w ogóle nie będzie to samolot.Będziesz musiał nas skądśzabrać może z Iraku, może z Kuwejtu, Turcji czy Afganistanu.Trzeba to będziezorganizować.Wracaj do domu i bądz w pogotowiu.192 OK Perot wstał.Simons zrobił z nim to samo, co Perot robił ze swoimpersonelem: natchnął go mocą, by przejść jeszcze ten jeden kilometr, gdy wszyst-ko wydawało się już stracone. Wyjadę jutro.* * *Dostał rezerwację na rejs nr 200 British Airways do Londynu przez Kuwejt,na samolot odlatujący o godzinie 10.20 20 stycznia, czyli jutro.Zadzwonił do Margot i poprosił, aby spotkała się z nim w Londynie.Chciałspędzić z nią kilka dni tylko we dwoje.Może potem, gdy ruszy akcja ratunkowa,nie będzie to już możliwe.W przeszłości miło spędzali czas w Londynie.Zatrzymywali się w hotelu Sa-voy (Margot wolałaby Claridge, ale Perot go nie lubił: zbyt mocno tam grzali,a kiedy otwierał okno, nie dawał mu zasnąć hałas samochodów na Brook Street).Chodzili do teatru i na koncerty, a także do ulubionego nocnego klubu Margot Annabel s.Przez kilka dni mogli cieszyć się życiem.O ile wydostanie się z Iranu.Aby zredukować do minimum czas, jaki musiał spędzić na lotnisku, do ostat-niej chwili siedział w hotelu.Zadzwonił, aby się upewnić, czy lot będzie o czasie,i powiedziano mu, że tak.Zgłosił się do rejestracji pasażerów kilka minut przed dziesiątą.Rich Gallagher, który towarzyszył mu na lotnisko, poszedł pierwszy, aby sięzorientować, czy władze zechcą się czepiać Perota.Gallagher robił już wcześniejpodobne podchody.Wraz ze znajomym Irańczykiem, który pracował w PanAmie,poszedł do kontroli paszportowej niosąc dokumenty Perota.Irańczyk wyjaśnił,że są to papiery ważnej osobistości i poprosił o wcześniejsze sprawdzenie ich.Urzędnik za biurkiem uprzejmie przejrzał teczkę z luznymi kartkami zawierają-cymi spis osób, których nie należy przepuszczać, i stwierdził, że pan Perot niebędzie miał problemów.Gallagher wrócił z dobrymi wieściami.Perot w dalszym ciągu miał wątpliwości.Jeśli chcieli go zgarnąć, mogli spryt-nie skłamać Gallagherowi.Ugrzeczniony Bill Gayden, prezes EDS World, miał wkrótce przylecieć, abyprzejąć kierownictwo zespołu negocjacyjnego.Gayden już raz opuścił Dallas, abylecieć do Teheranu, ale zawrócił w Paryżu usłyszawszy ostrzeżenie Bunny Fle-ischaker, że nastąpią nowe aresztowania.Teraz, podobnie jak Perot, zdecydowałsię zaryzykować.Przyleciał w momencie, gdy Perot oczekiwał na rejs, mieli więcokazję porozmawiać.W walizce Gayden miał osiem amerykańskich paszportów należących do pra-cowników EDS, którzy wyglądem przypominali choć trochę Paula lub Billa.193 Myślałem, że przygotowują im fałszywe papiery powiedział Perot.Nie można było znalezć jakiegoś sposobu? Owszem, znalezliśmy sposób odrzekł Gayden. Jeśli potrzeba szyb-ko paszportu, należy zabrać całą dokumentację do sądu w Dallas, tam zapakowaćwszystko do koperty i zawiezć do Nowego Orleanu, gdzie wydają paszport.Tozwykła koperta urzędowa zaklejona przylepcem, więc łatwo można ją otworzyćpo drodze do Nowego Orleanu, wyjąć tamte zdjęcia, włożyć zdjęcia Paula i Billa które mamy zakleić na nowo kopertę i hokus pokus mamy pasz-porty dla Paula i Billa na fałszywe nazwiska.Ale to niezgodne z prawem. Więc co zrobiliście zamiast tego? Powiedziałem wszystkim ewakuowanym, że potrzebne mi są ich dokumen-ty, aby załatwić przewiezienie rzeczy z Teheranu.Dostałem ze sto czy dwieściepaszportów, po czym wybrałem osiem najlepszych.Wymyśliłem list od kogoś zeStanów do kogoś innego tu, w Teheranie: Przesyłam okazją te paszporty, o któreprosił pan w celu załatwienia spraw z władzami imigracyjnymi.To na wypadek,gdyby ktoś zapytał, po cholerę mi osiem paszportów. Jeśli Paul i Bill użyją tych paszportów w celu przekroczenia granicy, toi tak złamią prawo. O ile uda się nam dostawić ich do granicy, pójdziemy na to. To rozsądne Perot skinął głową.Wywołano jego rejs.Perot pożegnał się z Gaydenem oraz Taylorem, któryprzywiózł go na lotnisko, i miał zabrać Gaydena do hotelu.Następnie ruszył,chcąc na własnej skórze sprawdzić, jak to jest z tą listą osób, których nie nale-ży wypuszczać.Najpierw przekroczył drzwi z napisem Wejście tylko dla pasażerów , gdziesprawdzono jego kartę pokładową.Przeszedł korytarzem do okienka: tu zapłaciłniewielką sumę jako opłatę lotniskową.Następnie po prawej dostrzegł rząd biurekkontroli paszportowej.Tu znajdowała się lista.Przy jednym z biurek siedziała dziewczyna zaczytana w jakiejś broszurce.Pe-rot podszedł do niej.Wręczył paszport i żółty formularz wyjazdowy.U góry for-mularza widniało jego nazwisko.Dziewczyna wzięła żółty arkusik, otworzyła paszport, podstemplowała goi zwróciła, nawet nie patrząc na Perota.Natychmiast znowu pogrążyła się w lek-turze.Perot wszedł do sali odlotów.Lot był opózniony.Usiadł
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|