[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Jasne.Podchodzi do konsoli, starając się przegnad z myśli troskę o zdro-wie Córy i przypomnied sobie przekazaną mu przez Córy wiedzę natemat obsługi tego sprzętu.Ma nadzieję, że jest ona wystarczająca.Obchodzi uśpione ciała Zanneza i jego dzielnej trupy; Linniejakimś cudem znalazła czas na rozplatanie i ułożenie ich w bardziejwygodnych pozycjach.Zannez i chłopcy leżą przed konsolą, mię-dzy nim a Córy, Bridey zaś i Starcem za nią, przy parapecie.Niedostrzega żadnych poruszeo, zwiastujących rychły powrót do ży-cia; cóż, Vovoka powiedział godzina albo i więcej.Kiedy udaje mu się uruchomid proces nagrzewania nadajnika,kilka wskazników zmienia swe spektralne migotanie.Baram zerkana nie, upewniając się w miarę swoich możliwości, że żaden z nichnie wychylił się za czerwone linie zaznaczone przez Kipa.Przezpodeszwy wyczuwa pulsującą energię, wypełniającą cały taras.Głęboko pod nimi bateria rozgrzewa się powoli, budząc do życiawielki nadajnik.Tętnienie jest tak zauważalne, że na moment ogarnia go panika,i myśli, że przez pomyłkę uaktywnił olbrzymie siły konieczne doprzekazu c-skipem.Wśród czynników niezbędnych do zakłóceniapola grawitacyjnego wymagane jest kompletne schłodzenie zamk-zakładkaniętej anteny c-skipu, lecz gdy odszukuje na konsoli wskaznik tem-peratury anteny, nie zauważa żadnych oznak zmiany.Chyba poprostu zbyt czule reaguje na normalny proces transmisji, któregood tak dawna już nie wykonywał.A cisza, towarzysząca przejściugwiazdy, tylko wzmacnia to uczucie.Aby się uspokoid, spogląda w górę.Gwiazda wciąż jeszcze znajduje się we względnie spokojnej, środ-kowej fazie.Zauważyd jej już nie sposób, a jedynie gęsty, roztao-czony, pulsujący srebrny deszcz, upstrzony mesmerycznymi czerwie-niami, szkarłatami i zielonkawym błękitem, oznaczający, że skorupagwiazdy, a raczej jej środkowa warstwa, otacza ich ze wszystkichstron.Przechodzą teraz przez jej gęstsze rejony.Pozostałe fale równieżcharakteryzowały się tą fazą, chod efekty wizualne były znaczniemniej efektowne.Zwykle następował po niej ostatni wzrost aktyw-ności, towarzyszący przejściu zawartości samego centrum.Baram żegnają bez słów.Gwiazda jako taka nigdy już nie zo-stanie ujrzana z Damiema.Po drugiej stronie planety, gdzie terazpanuje dzieo, gwiezdna zawieja konkuruje z blaskiem słooca.Kie-dy tam zapadnie zmierzch, zza olbrzymiego, rozprzestrzeniającegosię frontu eksplozji majaczyd poczną światła Galaktyki.Gdy zaśobracająca się planeta zaniesie motel z powrotem w noc, ujrzą je-dynie ostatnie strzępy wewnętrznej warstwy, gazowe smugi na pus-tym niebie.Gwiazda odejdzie.Baram przypomina sobie nagle narastającą radośd Córy w ciąguostatnich paru tygodni.Z jakim wytęsknieniem wyglądad musiaławidoku nieba na zawsze wolnego od tej gwiazdy! Gwiazdy, którą,jakkolwiek niewiarygodnie to brzmi, sama unicestwiła się, i z którąbyła sekretnie złączona w tak straszny sposób.Tajemnice przezna-czenia.Myśli Barama błąkały się jedynie przez kilka sekund; teraz po-wracają brutalnie do terazniejszości dzięki Linnix, która powstajezza łóżka z szeroko rozłożonymi pustymi rękoma.- Po prostu nigdzie nie mogę jej znalezd.Może spadła międzydrzewa?Baram zerka na korony drzew za zwieoczenie parapetu.- Naprawdę myślałem, że upadła gdzieś tutaj.Jeśli poleciałatam, dzisiaj jej nie znajdziemy.Cóż, ani nikt inny, chod to nikłapociecha.Wskazówka zbliża się wreszcie do pozycji oznaczonej napisem"nadawanie"; został jeszcze minim, może trochę więcej.Po-spiesznie rozgrzewanie sprzętu wydawało się Baramowi nieskoo-czenie długie.I w cichości serca przeraża go fakt, że przez całyten czas nie udało im się wezwad pomocy.Czy rozumowanie Córyjest słuszne? Ze zwykłą dla siebie precyzją określiła mianem "prze-czucia" przekonanie, że niebezpieczne mogłoby okazad się pod-słuchanie tego wezwania przez niepowołane osoby.Zasadniczoprzyznaje jej rację - lecz odczuwa wielką chęd złapania za sta-roświecki mikrofon i sprowadzenia Rimshota głośnym wrzaskiem.Istnieje kod cyfrowy, z którego mógłby skorzystad, tyle że gonie zna; byd może byłoby lepiej, gdyby oderwał się na trochę odbadao nad kwasem moczowym Dameii i nauczył się jego zasad- Córy poinstruowałaby go, gdyby ją o to poprosił.Jest całkiempewien, że nie wspominała o tym z bardzo prostej przyczyny -to jedynie standardowy kod gwiezdny, a jeśli ci ludzie są wyra-finowanymi przestępcami, na pewno postarali się o klucz do niego.Myśli krążą leniwie w jego głowie; ciężko mu się skupid w mi-goczącej poświacie gwiazdy, w towarzystwie śpiących cicho pos-taci; trudno uwierzyd w realnośd drobnych ludzkich knowao, mającnad sobą kosmiczne piękno nieba - a nieustępliwy pulsujący rytmświatła przeszkadza w zebraniu myśli.- Linnie - woła.- Podgrzałem dla nas dzbanek kaffy.Mo-żesz go przynieśd ze statywu chirurgicznego? Cór też się przydaparę łyków.- Zwietna myśl.- Znika w ambulatorium.Wskazówka doktyka już prawie pozycji "nadawanie"
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|