[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Mówiła, że nikogo nie było wtedy w pokoju, aHiszpan tłumaczył, że śpi ze stoperami w uszach.Nie ma ochoty więcej wysłuchiwaćchrobotów w ścianie.- A co robiła Izabela?- Też jej nie było w pokoju.Oficjalnie brała prysznic.Chwilę milczałem zastanawiając się nad słowami Mariusza.- Torquemada mówił, że pytał strażnika przy bramie o Marca - przypomniałem sobie.-Którędy Marc wrócił na zamek?- Przez bramę, to strażnik wezwał lekarza.Oparłem głowę o chłodny kamień murów.Czułem powracającą falę zmęczenia.- Mariusz, czy możemy jutro dokończyć tę rozmowę? - poprosiłem go.- Jasne, idz spać.Podaliśmy sobie ręce.Wróciłem do swojego pokoju, starannie zamknąłem za sobądrzwi, zrzuciłem z siebie kombinezon i poszedłem do kabiny prysznicowej.Po kąpieliubrałem się i podłączyłem telefon komórkowy do kontaktu, żeby naładować baterię.Zarazotrzymałem SMS-a od Afrodyty.- Mogę przyjść do ciebie? - przeczytałem półgłosem.Odpisałem Tak i po chwili usłyszałem pukanie do drzwi.Afrodyta wśliznęła się dopokoju i na powitanie mocno pocałowała mnie w usta.- Cześć - powiedziała.- Ciszej - pouczyłem ją.Dosunąłem fotel do drzwi, a policjantkę pociągnąłem do wnęki koło kredensukryjącego wejście do tajnego przejścia.- Nic się nie zmieniłeś - szepnęła.- Ty też.- Często myślałam o tobie.- Ja też żałuję naszego rozstania.- Ale to ty powiedziałeś: Dłużej tak nie wytrzymamy.- Bo to była prawda.Taką mamy pracę, że zawsze jedno z nas byłoby poza domem.Zrezygnowałabyś dla mnie z pracy? Jestem pewien, że.- A prosiłeś mnie o to?- Nie prosiłem, bo nie chciałbym, żebyś ty mnie kiedykolwiek o to prosiła.Myślałem,że.- Za dużo myślisz - Afrodyta uśmiechnęła się.Jej twarz i spojrzenie przypomniały mi chwile, które spędziliśmy razem w chacie nadbrzegiem morza na Mierzei Wiślanej i pózniej, gdy dbała o mnie podczas rehabilitacji powypadku, jaki tam miałem.Przez jakiś czas mieszkaliśmy razem.Było nam ze sobą bardzodobrze i prawie nigdy nie rozmawialiśmy o pracy ani o wspólnej przyszłości.%7łyliśmy dniem,lenistwem i jak to zakochani - sobą.Gdy wróciłem do pracy, okazało się, że widujemy siętylko przelotnie, Afrodyta musiała wziąć urlop bezpłatny i nadrobić zaległości na studiach,wyjechać na uczelnię.Gdy wreszcie zdecydowałem się na poważną rozmowę, potoczyła sięona w zupełnie niespodziewanym kierunku - pokłóciliśmy się i niestety oboje byliśmy na tyleniedojrzali, że nie wykonaliśmy gestu pojednania.Tak przeszła mi okazja związania się zkimś, kto wie, może na zawsze? Pamiętam, że pan Tomasz, stary kawaler, zareagował namoje rozstanie z Afrodytą z ledwo skrywaną radością i natychmiast wysłał mnie w teren.Wspominałem patrząc na stojącą blisko mnie Afrodytę.Za oknem, w ciemnościach ponadczubkami drzew nagle dostrzegłem jeden, potem drugi błysk latarki.To było z miejsca, gdziebyła wieża pałacu pandurów.Mariusz wszedł na wieżę, ale nie dawał mi znaków, leczzapewne z lunetą przy oku obserwował życie w zamku.Jego uwaga była skupiona chyba napokoju dwa piętra wyżej, gdzie mieszkała Agnieszka, ale wolałem nie ryzykować.Pochyliłem się do Afrodyty, pocałowałem ją w czoło.- Idz już do siebie - poprosiłem ją.- Czemu?- Masz latarkę?- Nawet dwie.Nauczyłam się tego od ciebie.- To dobrze.Idz i przebierz się w coś wygodnego, sportowego, co możesz pobrudzić.Wez latarki.Ale najpierw zrobimy mały teatr.Pociągnąłem ją za rękę w kierunku łóżka.Delikatnie popchnąłem ją, by usiadła, apotem podszedłem do ściany i zgasiłem światło.Zasłoniłem kotary na oknach.- Teraz! - powiedziałem.- No, wiesz.- Afrodyta roześmiała się i wyszła.Wróciła po trzech minutach.Przebrałem się w wojskowy drelich.- Co robimy? - zapytała dziewczyna.- Coś ci pokażę.- podszedłem do kredensu i teatralnym gestem otworzyłem przejście.- Muszę ci pokazać wszystko, żebyś potem wiedziała, gdzie masz mnie szukać.Bądz cicho.Afrodyta z szeroko otwartymi oczami obserwowała wszystko.Najpierwpoprowadziłem ją do góry i pokazałem jej, jak można obserwować wnętrze pokojuTorquemady.Hiszpan smacznie spał, co było widać w świetle gwiazd wpadającym przezokno.- Fajne - wyszeptała Afrodyta patrząc przez dziurkę.Stuknąłem obudową latarki w ścianę.Dziewczyna aż odskoczyła przestraszona.Zarazsię opanowała.Chwyciła moją głową i przysunęła do otworu.Zajrzałem do środka.Torquemada stał na środku pokoju z pistoletem w dłoni i czujnie rozglądał się popokoju.Wsunąłem drewniany kołek w ścianę i gestem kazałem Afrodycie pójście na górę.Staraliśmy się przy tym stąpać najciszej jak tylko można było.Oboje mieliśmy obuwie ogumowych podeszwach, więc nie robiliśmy hałasu.Przy pokoju Agnieszki powtórzyłemsztuczkę z podglądaniem.Natychmiast zawstydzony cofnąłem głowę, za to Afrodyta nie miałaobiekcji, żeby patrzeć na dziewczynę krzątającą się po pokoju w samej tylko dolnej częścibielizny.Wsunąłem kółeczek na miejsce i na krótko wróciliśmy do mojego pokoju.- Już wiem, co robiłeś po nocach - Afrodyta znacząco pokazała palcem na sufit.-Pytanie, czy Agnieszka wie o twoich przyzwyczajeniach?- Nie mam żadnych przyzwyczajeń - broniłem się.- Byłem tam tylko raz i zachowałemsię jak dżentelmen.- To dla kogo ona to robi?Bez słowa wyjąłem z worka pudełko z lornetką
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|