[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Był błysk, ból, paraliżujący bezwład.Potem twarda ziemia jakby rozpłynęłasię pod nim, wessała w puszystą ciszę.W bezdenną otchłań miękkiego niebytu.Odzyskałprzytomność w pozycji półleżącej.I w więzach.Nadgarstki miał skrępowane na podołku,nogi spętane w kostkach.W ciągu ostatnich dziesięciu dni, pomyślał, po raz piąty ktoś mniełapie, po raz piąty jestem czyimś jeńcem.Chyba ustanowiłem rekord.To była pierwsza jegomyśl.Poprzedzająca nawet tę bardziej w jego sytuacji sensowną: kto mianowicie złapał gotym razem? Plecami opierał się o coś, co prawdopodobnie było murem, było bowiem twarde iwydzielało woń starej wapiennej zaprawy.Resztki muru widział też obok, osłaniały przedwiatrem płonące ognisko.Wiatr duł silnie, wręcz wył w porywach.Szumiały i skrzypiałyjodły.Reynevan nie mógł się oprzeć wrażeniu, że jest gdzieś wysoko, na szczycie góry lubwzgórza.- Ocknąłeś się?Człowiek - siłacz - który go pojmał i związał, nosił czarny płaszcz z grubej wełny.Miał też nasobie zbroję.I rycerski pas.W niczym nie przypominał Birkarta Grellenorta ani żadnego zjego czarnych jezdzców.Reynevan stwierdził to ze zdziwieniem większym nawet niż ulgasądził, że dopadł go Grellenort właśnie.Dlaczego więc porwał go i kim był siłacz w zbroi?Bo przecież nie Ribezahlem, duchem Karkonoszy? Reynevan przełknął ślinę.Nie wierzył wistnienie Ribezahla.Z drugiej strony w ciągu ostatnich dwóch lat zdarzyło mu się spotkać iwidzieć mnóstwo rzeczy, w istnienie których nie wierzył.- Jesteś Reinmar z Bielawy?Potwierdz.Nie chciałbym popełnić omyłki.- Jestem Reinmar z Bielawy.A kim ty jesteś?- Kim jestem? - głos rycerza w czarnym płaszczu zmienił się nieco, i to nie na lepsze.-Powiedzmy, że konsekwencją.- Konsekwencją czego?- Twoich dawnych postępków.I występków.- Ach.Anioł zemsty? Wysłannik losu? Nieubłagane ramię sprawiedliwości? Reynevan samsię dziwił, jak łatwo przychodzi mu swobodny ton.Rutyna, pomyślał.Zwyczajnie nabrałemwprawy.- %7łądałeś potwierdzenia, że ja to ja - mówił dalej, nadal beztrosko.- Nie znasz mniewięc.Ja ciebie też w życiu na oczy nie widziałem.Działasz tedy, to oczywiste, w czyimśimieniu i na czyjeś zlecenie.Czyje? Któż to ma powody, by rozliczać mnie z moich dawnychpostępków? Spróbuję zgadnąć.Znam tych, co na mnie dybią.- Strasznie dużo gadasz.- Jan von Biberstein i Inkwizycja odpadają.Bergow i Aużyczanie są mało prawdopodobni.Kto zostaje? Biskup wrocławski Konrad? Sterczowie? Książę Jan Ziębicki? Buko vonKrossig? Może Adela Sterczowa? Czarny rycerz usiadł naprzeciw.Ogień oświetlał jegotwarz, odblaskami migotał na zbroi.- Interesujące nazwiska.Interesujące osoby.Zwłaszcza taostatnia.Adela von Stercza.Zdziwiłoby cię, gdybym działał w jej imieniu właśnie? Na jejzlecenie? - A działasz?- Spróbuj zgadnąć.Milczeli obaj.Wiatr duł, świszczał, to przytłumiał, to rozniecał ogień.- Na Zląsku - odezwał się rycerz - do czorta i trochę ładnych dziewuszek.Nie brak tam teżurodziwych i pozbawionych przesądów mężatek, a ostatnimi czasy nader szybko rośnie w siłępoczet pięknych, chętnych i stosunkowo mało używanych wdówek.A co ty, Bielawa,wybierasz z tego rogu obfitości?- Najgorszą zołzę, Adelę von Stercza.Co cię tak właśnie do niej sparło? Coś w niej zobaczył,czego inne nie miały? - Strasznie dużo gadasz.- Podnieciło cię, że zamężna? %7łe mąż daleko, w obcej stronie? %7łe pewnikiem nie wygadzałżonce jak należy? %7łe dopiero z tobą prawdziwych rozkoszy zaznaje? To ci mówiła? Do uszkaszeptała? Takeście sobie oboje w łożnicy z męża rogala wśród igraszek dworowali? Jamyślę.- Nie ciekawi mnie - uciął ostro Reynevan - co myślisz.Mówisz o rzeczach, októrych pojęcia nie masz, nie miałeś i mieć nie będziesz.Daruj więc sobie.- Aha! Bolibolączka, gdy tknąć, co? Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemurogaczem zostało.Niezłą, oj, niezłą sztukę ci ta gamratka uczyniła.Pół Zląska boki zrywało,słuchając, jakeś to do Ziębic na turniej był zjechał i przed księciem Janem miłość zdzirzewyznawał.Oj, uszczerbiła piękna Adela twój rycerski honor, uszczerbiła.Na pośmiewiskowystawiła! Musisz jej, myślę, strasznie nienawidzić.Ale pocieszę cię.Duszę twą uraduję.-Wiedz - przerwał ponownie Reynevan - że bynajmniej nie czuję się uszczerbionym.I nienazywaj jej więcej w mojej obecności gamratka.Czujesz się bezkarny, bo mam ręcezwiązane.O mój się tedy honor nie troskaj, a raczej swego patrz, bo tanieje.Zaś bezpocieszeń obejdę się.A tak z ciekawości: czym i jak zamierzałeś mnie pocieszyć? Czarnyrycerz milczał długo, patrzył dziwnym wzrokiem.Wreszcie przemówił.- Adela Sterczowanie żyje.Znowu długo panowało milczenie.I to znów rycerz zdecydował się je przerwać.- Książę Jan,pan na Ziębicach - wyrzekł, ważąc słowa - umyślił umocnić sojusz swego księstwa zKłodzkiem, z panem Putą z Czastolovic.Obaj uznali, że najlepszym ku temu sposobembędzie mariaż Jana z Anką, najmłodszą córką pana Puty.Ale był problem, a problem nazywałsię Adela.Adela de Stercza, która panoszyła się już po Ziębicach jak udzielna pani i księżna.Która, gdy jej doniesiono o małżeńskich planach księcia Jana, zrobiła takie piekło, że sięmury trzęsły.Jasne się stało, że to nie kolejna zwykła metresa, nie jedna z wielu lewobocznamiłośnica, którą można napędzić, przekupić albo scedować na wasala.Jasne było, żeporzucona Adela zrobi wielki szum i tęgo naskandali.Zaś pan Puta z Czastolovic nos krzywił,skandalu sobie nie życzył, swojej Anki na żadne przykrości, zarzekał się, nie narazi.Zrękowiny nie wcześniej, klął się na wszystkich świętych, aż narzeczony będzie bez skazy nizmazy, a na ziębickim dworze ład zapanuje i pobożność.Nie wcześniej da córę do Ziębic, ażbędzie pewien, że nie zagrożą jej tam ni plotki, ni prześmiewki, ni żadna inna zelżywość.-Dość prędko, podobno za podszeptem spowiednika, Jan Ziębicki znalazł sposób na pozbyciesię problemu.Zaciekawi cię, ale po części tym sposobem byłeś ty, mój panie.Burgundka,przypomniał sobie hercog, była wszak ongi w bliskich konszachtach z Reinmarem z Bielawy,osławionym czarownikiem.Dziwny, dziwny masz wyraz twarzy.Myślałem, iż ucieszy cięzemsta, iż lubość ci sprawi wieść, że po części to właśnie tobie ta Jezabel zawdzięczaupadek.Mniemałem.- yle mniemałeś.Mów dalej.- Jak dodatkowo docieczono, Adela faktycznie próbowała zadawać księciu lubczyki, imała sięmiłosnych guseł.Oskarżono ją o czary i pakt z diabłem.Sprawę zbadał największy w okolicyspecjalista od czarostwa, Mikołaj Kappitz, opat klasztoru w Kamieńcu.Znalazł Adelę winną,wykrył w niej i wokół niej diabelskie klimaty i zapachy.Mówią, że wykrył to wszystko za stowęgierskich dukatów, które dostał od księcia.Złapano babę zielarkę, przypieczono pięty.Wyznała, że Adela kupowała u niej nie tylko napoje miłosne.%7łe z lęku, iż hercog Jan jąporzuci, zawczasu knuła zemstę.%7łe zamówiła szatański dekokt, mający przyprawić księcia otrwałą niemoc członka męskiego.%7łe, na wszelki wypadek, zamówiła też bieluń.Dla Anki zCzastolovic.- Zeznanie zielarki pokazano Adeli.I zaproponowano układ.Ale Burgundka niezlęgła się.Proces o czary? Proszę bardzo
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|