[ Pobierz całość w formacie PDF ] .-Koleżeństwo i solidarność! Ale i ja nie mogę z tobą zostać, Marti.Muszę iść doGarstangu.Twój neutralny konfrater rozpieprzył most.Jest inna droga?Marti Sodergren pociągnęła nosem.Potem podniosła głowę i pokiwałatwierdząco.***Był już pod murem Garstangu, gdy na głowę spadła mu Keira Metz.Wskazana przez uzdrowicielkę droga wiodła przez wiszące ogrody połączoneserpentyną schodków.Schodki gęsto porośnięte były bluszczem i kaprifolium, zielskoutrudniało wspinaczkę, ale dawało ukrycie.Udało mu się niepostrzeżenie dostać podsam mur pałacu.Gdy szukał wejścia, spadła na niego Keira, obydwoje zwalili się wkrzaki tarniny.- Wybiłam sobie ząb - stwierdziła ponuro czarodziejka, sepleniąc lekko.Byłarozczochrana, brudna, pokryta tynkiem i sadzą, na policzku miała wielki krwiak.- I chyba złamałam nogę - dodała, plując krwią.- To ty, wiedzminie? Spadłamna ciebie? Jakim cudem?- Też się zastanawiam.- Terranova wyrzucił mnie oknem.- Możesz wstać?- Nie, nie mogę.- Chcę dostać się do środka.Nie zauważony.Którędy?- Czy wszyscy wiedzmini - Keira splunęła ponownie, jęknęła, próbując unieśćsię na łokciu - są wariatami? W Garstangu trwa walka! Tam gotuje się tak, że aższtukateria płynie ze ścian! Szukasz guza?- Nie.Szukani Yennefer.- Ha! - Keira zaprzestała wysiłków, położyła się na wznak.- Chciałabym, żebyi mnie ktoś tak kochał.Wez mnie na ręce.- Może innym razem.Trochę się spieszę.- Wez mnie na ręce, mówię! Wskażę ci drogę do Garstangu.Muszę dostaćtego skurwysyna Terranovę.No, na co czekasz? Sam nie odnajdziesz wejścia, a jeślinawet, to wykończą cię skurwysyńskie elfy.Ja nie mogę chodzić, ale jestem jeszczezdolna do rzucenia paru zaklęć.Jeśli ktoś stanie nam na drodze, pożałuje.Wrzasnęła, gdy ją podnosił.- Przepraszam.- Nie szkodzi - otoczyła mu szyję ramionami, - To ta noga.Ciągle pachnieszjej perfumami, wiesz? Nie, nie tędy.Zawróć i idz pod górę.Jest drugie wejście, odstrony Tor Lara.Może tam nie ma elfów.Auuu! Ostrożniej, cholera!- Przepraszam.Skąd wzięli się tu Scoia'tael?- Byli w podziemiach.Thanedd jest pusta jak łupina, tam jest wielka kawerna,można wpłynąć statkiem, jeśli się wie którędy.Ktoś im zdradził którędy.Auuuu!Uważaj! Nie trzęś mną!- Przepraszam.A więc Wiewiórki przypłynęły morzem? Kiedy?- Cholera wie kiedy.Może wczoraj, może tydzień temu? Myśmy szykowali sięna Vilgefortza, a Vilgefortz na nas.Vilgefortz, Francesca, Terranova i Fercart.Niezle nas wyrolowali.Filippa myślała, że im chodziło o powolne przejęcie władzy wKapitule, o wywieranie wpływu na królów.A oni mieli zamiar wykończyć nas wtrakcie zjazdu.Geralt, ja tego nie wytrzymam.Noga.Połóż mnie na chwilę.Auuuuu!- Keira, to otwarte złamanie.Krew cieknie przez nogawkę.- Zamknij się i słuchaj.Bo tu chodzi o twoją Yennefer.Weszliśmy doGarstangu, do sali obrad.Tam jest blokada antymagiczna, ale to nie działa nadwimeryt, czuliśmy się bezpieczni.Zaczęła się kłótnia.Tissaia i ci neutralniwrzeszczeli na nas, myśmy wrzeszczeli na nich.A Vilgefortz milczał i uśmiechał się.***- Powtarzam, Vilgefortz jest zdrajcą! Skumał się z Emhyrem z Nilfgaardu,wciągnął do spisku innych! Złamał Prawo, sprzeniewierzył się nam i królom.- Powoli, Filippa.Ja wiem, że łaski, którymi otacza cię Vizimir, znaczą dlaciebie więcej niż solidarność Bractwa.To samo dotyczy ciebie, Sabrina, boidentyczną rolę odgrywasz w Kaedwen.Keira Metz i Triss Merigold reprezentująinteresy Foltesta z Temerii, Radcliffe jest narzędziem Demawenda z Aedirn.- Co to ma do rzeczy, Tissaia?- Interesy królów nie muszą pokrywać się z naszymi.Ja doskonale wiem, o cochodzi.Królowie rozpoczęli eksterminację elfów i innych nieludzi.Może ty, Filippa,uważasz to za słuszne.Może ty, Radcliffe, uważasz za właściwe wspomagać wojskaDemawenda w obławach na Scoia'tael.Ale ja jestem temu przeciwna.I nie dziwię sięEnid Findabair, że jest temu przeciwna.Ale to jeszcze nie oznacza zdrady
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|