[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nigdy byśmy tego nie naprawili.– Nie możesz jej porzucić! – ciągnął Beck.– Nie możesz.– Mam jeden trik w zanadrzu, jeśli nie zadziała, posłucham jej rozkazów.Uruchomił Orbitalny System Manewrowy i odpalił nieprzerwany ciąg z nosa statku.Małe silnikisterujące walczyły z ciężką masą powoli przechylającego się statku kosmicznego.– Odpalasz OSM? – spytał Vogel.– Nie wiem, czy zadziała.Nie przechylamy się bardzo szybko.Myślę, że zwalniamy…– Osłony aerodynamiczne zostaną automatycznie odrzucone – powiedział Vogel.– Mocno namizatrzęsie przy wznoszeniu, jeśli będziemy mieli trzy dziury z boku statku.– Wszystko wina przechyłu – powiedział Martinez, utrzymując ciąg silniczków i obserwującodczyt przechyłu.– No dalej…– Nadal trzynaście stopni – zameldowała Johanssen.– Co tam się dzieje? – spytała Lewis.– Uciszyliście się.Odpowiedzcie.– Bądźcie gotowi – powiedział Martinez.– Dwanaście i dziewięć dziesiątych stopnia – poinformowała ich Johanssen.– Działa – podsumował Vogel.– Na razie – rzekł Martinez.– Nie wiem, czy wystarczy paliwa manewrowego.– Teraz dwanaście i osiem – odezwała się Johanssen.– Poziom paliwa w OSM sześćdziesiąt procent – powiedział Beck.– Ile potrzebujesz, żebyzadokować do Hermesa?– Dziesięć procent, jeśli nic nie spieprzę – powiedział Martinez, korygując wektor ciągu.– Dwanaście i sześć, wyrównujemy – powiedziała Johanssen.– Lub wiatr po prostu przycichł na chwilę – wyjaśnił Beck.– Poziom paliwa czterdzieści pięćprocent.– Grozi nam uszkodzenie dysz – zwrócił uwagę Vogel.– OSM nie jest przygotowany doprzedłużonego ciągu.– Wiem – rzucił Martinez.– Mogę dokować bez dysz dziobowych, jeśli zajdzie potrzeba.– Już prawie… okej, jest mniej niż dwanaście i trzy – powiedziała Johanssen.– Odcinam OSM – oznajmił Martinez, wyłączając ciąg.– Nadal wyrównujemy – rzekła Johanssen.– Jedenaście i sześć… jedenaście i pięć…zatrzymaliśmy się na jedenaście i pół.– Poziom paliwa w OSM dwadzieścia dwa procent – wtrącił Beck.– Taa, widzę – odparł Martinez.– Starczy.– Pani komandor – nadał Beck przez radio.– Musi pani natychmiast wracać na statek.– Zgadzam się – dodał Martinez.– On odszedł.Watney odszedł.Czworo członków załogi oczekiwało na odpowiedź komandor porucznik.– Przyjęłam.Jestem w drodze – usłyszeli w końcu.Leżeli w ciszy, przypięci pasami do swoich kanap, gotowi do startu.Beck spojrzał na pustąkanapę Watneya i dostrzegł, że Vogel robił to samo.Martinez włączył autodiagnostykę nosowychdyszy dopalaczy OSM.Lepiej ich dalej nie używać.Zanotował to w swoim dzienniku.Śluza zakończyła pracę.Po zdjęciu skafandra Lewis udała się do kokpitu.Bez słowa usadowiłasię na kanapie i przypięła pasami.Jej twarz nic nie wyrażała.Tylko Martinez odważył się odezwać.– Nadal pełna gotowość – powiedział cicho.– Możemy startować.Lewis zamknęła oczy i skinęła głową.– Przykro mi, musisz wydać komendę ustnie – powiedział.– Startuj.– Tak jest, ma’am – odrzekł, uruchamiając sekwencję startową.Klamry zaciskające zostały odrzucone od modułu startowego i spadły na ziemię.Sekundy późniejnastąpił zapłon głównych silników i MAV szarpnął w górę.Statek powoli nabierał prędkości.Wiatr jednak ściągał go w bok.Oprogramowanie statkuwyczuło problem i ustawiło jednostkę bardziej w stronę wiatru, żeby temu przeciwdziałać.Wraz ze spalaniem paliwa statek robił się coraz lżejszy, a przyśpieszenie wzrastało.Rosłowykładniczo i jednostka szybko osiągnęła prędkość maksymalną.Ograniczenie nie było nałożoneprzez moc statku, lecz przez delikatne ludzkie ciała, które nim podróżowały.W miarę wznoszenia się otwarte porty OSM dawały im nieźle w kość.Załoga obijała się wswoich kanapach, gdy statkiem gwałtownie trzęsło.Martinez i oprogramowanie sterującewznoszeniem robili wszystko, żeby utrzymać statek na kursie, ale była to ustawiczna bitwa.Turbulencje zmniejszyły się i w końcu ustały, gdyż atmosfera robiła się coraz rzadsza.Nagle wszystkie siły zniknęły.Zakończył się pierwszy etap wznoszenia.Przez kilka sekund załogadoświadczyła stanu nieważkości, a potem została wciśnięta w kanapy, gdy rozpoczął się kolejnyetap.Od statku odpadł pusty silnik pierwszego stopnia.W końcu miał uderzyć w nieznany obszarplanety.Silnik drugiego stopnia wypchnął statek jeszcze wyżej, wprowadzając go na niską orbitę.Jegopraca trwała krócej niż masywnego silnika pierwszego stopnia i była spokojniejsza.Nagle silnik przestał pracować i hałas, który towarzyszył startowi, ucichł, zapanowałaprzytłaczająca cisza.– Główny silnik wyłączony – zameldował Martinez.– Czas wznoszenia: osiem minut i czternaściesekund.Jesteśmy na kursie przechwytującym Hermesa.Normalnie świętowano by start bez żadnych przeszkód.Ale tym razem ciszę przerwał tylko cichypłacz Johanssen.*Cztery miesiące później…Beck starał się nie myśleć o bolesnym powodzie, dla którego przeprowadzał eksperymentyzwiązane z uprawą roślin w warunkach zerowej grawitacji.Zanotował rozmiar i kształt liści paproci,zrobił zdjęcia i sporządził notatki.Skończył pracę naukową na dziś i spojrzał na zegarek.Doskonałe zgranie w czasie.Zrzut danychniedługo przybędzie.Przepłynął obok reaktora do drabiny prowadzącej do Semicone-A.Po drabinie szedł stopami do góry, wkrótce musiał się mocno trzymać, gdyż poczuł wyraźnie siłędośrodkową obracającego się statku.Do czasu dotarcia do Semicone-A był już w ciążeniu 0,4 g.Nie był to luksus.Siła dośrodkowa odgrywająca rolę grawitacji utrzymywała ich w formie.Bezniej przez pierwsze tygodnie na Marsie ledwo by się ruszali.Ćwiczenia w zerowej grawitacji mogłyutrzymać w dobrym stanie ich serca i kości, ale żadne nie zapewniłoby im pełnej sprawności od 1.sola.Korzystali z tych ćwiczeń także w drodze powrotnej.Johanssen siedziała przy swoim stanowisku.Lewis usiadła obok, a Vogel i Martinez kręcili się wpobliżu.Zrzut danych zawierał e-maile i filmy z domu.To był ważny punkt dnia.– Już jest? – zapytał Beck, wchodząc na mostek.– Prawie – powiedziała Johanssen.– Dziewięćdziesiąt osiem procent.– Wyglądasz na zadowolonego, Martinez – zauważył Beck.– Mój syn wczoraj skończył trzy lata – rzucił uśmiechnięty.– Powinny być w środku jakieś zdjęciaz przyjęcia urodzinowego.A co z tobą?– Nic specjalnego – odrzekł Beck.– Recenzje artykułu, który napisałem kilka lat temu.– Skończone – poinformowała ich Johanssen.– Wszystkie e-maile zostały rozesłane na waszelaptopy.Jest też telemetryczna aktualizacja dla Vogla i aktualizacja systemu dla mnie.Hm… Jest teżwiadomość głosowa, zaadresowana do całej załogi.Spojrzała ponad ramieniem na Lewis.Ta wzruszyła ramionami.– Puść ją
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|