Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Bredzisz, przyjacielu.A jak wyjaśnić ten ciągły odwrót i utratę połowySiwenny? To też sprawka demokratów? Nie.Nie demokratów  burmistrz uśmiechnął się chytrze. Wycofujemysię.tak jak zawsze robiła Fundacja w obliczu napaści, do czasu aż nieuchron-ny rozwój wypadków obróci się na naszą korzyść.Już teraz widzę tego oznaki.Tak zwane podziemie demokratyczne rozpowszechnia manifesty wzywające doudzielenia pomocy rządowi i do posłuszeństwa.To może być podstęp, wstęp doprawdziwej zdrady, ale ja to wykorzystam, nasza propaganda potrafi zrobić z tegodobry użytek, bez względu na to, co knują ci nędzni zdrajcy.Mam nawet lepszedowody. Nawet lepsze? Sam osądz.Dwa dni temu tak zwane Stowarzyszenie Niepodległych Han-dlarzy wypowiedziało Mułowi wojnę i flota Fundacji powiększyła się za jednymzamachem o tysiąc statków.Sam widzisz, że Muł za daleko się posunął.Byliśmypodzieleni i skłóceni, ale w obliczu jego napaści zjednoczyliśmy się i wzrośliśmyw siłę.On musi przegrać.To nieuniknione  jak zawsze.Mis nie pozbył się jednak swego sceptycyzmu. Powiadasz więc, że Seldon przewidział nawet przypadkowe pojawienie sięmutanta. Mutanta! Nie widzę różnicy między nim a człowiekiem.Ty też byś niewidział, gdyby nie majaczenia zbuntowanego oficera, jakichś obcych dzieciakówi zidiociałego błazna.Zapominasz o decydującym dowodzie.swoim własnym. Moim?  Mis był wyraznie zaskoczony. Twoim  rzekł szyderczo burmistrz. Za dziewięć tygodni otwiera sięKrypta Czasu.No i co? Otwiera się, kiedy grozi nam kryzys.Jeśli napaść Muła niejest tym kryzysem, to gdzie jest ten  prawdziwy kryzys, ten, z powodu któregootwiera się Krypta? Odpowiedz mi, ty tłusta beczko.Psycholog wzruszył ramionami. W porządku.Jeśli to cię cieszy.Ale wyświadcz mi zaszczyt.Na wy-padek.na wypadek, jeśli stary Seldon wygłosi mowę i coś nie zagra, może118 pozwolisz mi być przy otwarciu? Dobrze.A teraz wynoś się.I aż do tego czasu nie pokazuj mi się na oczy. Z cholerną przyjemnością, ty zasuszona kukło!  mruknął Mis do siebie,wychodząc.18.UPADEK FUNDACJIW Krypcie Czasu panowała szczególna atmosfera, która wymykała się wszel-kim próbom określenia.Nie była to atmosfera rozkładu, gdyż pomieszczenie byłodobrze oświetlone i świetnie wietrzone, ściany zachowały żywe barwy, a rzędywygodnych krzeseł wyglądały jak nowe i było widoczne, że przeznaczone by-ły do wiecznego użytku.Nie była to nawet atmosfera starości, gdyż trzysta lat,które minęły od jej zbudowania, nie zostawiło na niej żadnego śladu.Jej twórcyz pewnością nie starali się też urządzić wnętrza w sposób wzbudzający nabożnylęk i szacunek potomnych, gdyż było ono zwykłe i skromne  prawdę mówiąc,niemal ascetyczne.Jednak kiedy zsumowało się i wyeliminowało wszystkie nieskuteczne próbywyjaśnienia owego zjawiska, to pozostawało coś jeszcze.Tym czymś był szkla-ny sześcian o pustym wnętrzu zajmujący pół sali.Cztery razy w ciągu trzystu latpojawiła się tam jak żywa podobizna Hari Seldona.On sam siedział tam i prze-mawiał.Dwukrotnie mówił do pustej sali.W ciągu trzech stuleci, w ciągu życia dziewięciu pokoleń, ten starzec, któryoglądał dni świetności imperium obejmującego cały wszechświat, przywoływałdo życia swój obraz i za każdym razem jego praprapraprawnuki przekonywałysię, że lepiej od nich rozumiał naturę procesów przebiegających w Galaktyce.Pusty sześcian cierpliwie czekał.Pierwszy przybył burmistrz Indbur III, prowadząc osobiście swój reprezenta-cyjny samochód przez ulice zamarłego w pełnym napięcia oczekiwaniu miasta.Razem z nim przybyło jego własne krzesło, wyższe i szersze od tych, które znaj-dowały się w Krypcie.Ustawiono je przed innymi i burmistrz Indbur górowałteraz nad całą salą, z wyjątkiem szklanej pustki na wprost jego twarzy.Uroczyście wyglądający urzędnik po jego lewej ręce pochylił z uszanowaniemgłowę. Ekscelencjo  rzekł  zakończono przygotowania do jak najszybszegoprzekazania w subeter oficjalnego oświadczenia waszej ekscelencji dziś wieczo-rem. Dobrze.Tymczasem proszę kontynuować specjalne programy międzypla-netarne dotyczące Krypty Czasu.Należy się, oczywiście, powstrzymać od jakich-kolwiek przewidywań czy spekulacji na ten temat.Czy powszechna reakcja jestw dalszym ciągu zadowalająca?119  Bardzo, ekscelencjo.Rozpuszczane ostatnio złośliwe plotki znajdują corazmniej słuchaczy.Rząd cieszy się wielkim zaufaniem. Dobrze!  odprawił gestem ręki urzędnika i poprawił wykwintny koron-kowy kołnierzyk.Była za dwadzieścia dwunasta!Zaczęli pojawiać się, pojedynczo lub po dwóch, przywódcy wielkich orga-nizacji handlowych  ekskluzywna grupa stanowiąca podporę urzędu burmi-strzowskiego.Podchodzili kolejno do burmistrza, który z każdym wymieniał ła-skawie parę słów, po czym zajmowali wyznaczone uprzednio miejsca.Znienacka pojawił się w Krypcie Randu z Haven i zakłócając sztywną atmos-ferę zaczął się przeciskać do miejsca zajmowanego przez burmistrza. Ekscelencjo!  wymamrotał i złożył niski ukłon.Indbur zmarszczył brwi. Nie wyznaczyłem panu audiencji. Ekscelencjo, proszę o to już od tygodnia. Przykro mi, ale sprawy niezwykłej wagi państwowej wiążące się z poja-wieniem się Seldona. Jest mi równie przykro, ekscelencjo, ale muszę pana prosić o cofnięciepolecenia, na mocy którego statki Niepodległych Handlarzy mają być rozdzielonei wcielone do sił różnych flot Fundacji.Twarz Indbura poczerwieniała ze złości, że ktoś ośmielił mu się przerwać. Nie mam teraz czasu na dyskusje. Potem będzie za pózno, ekscelencjo  nalegał Randu. Jako przedstawi-ciel Niepodległych Zwiatów Handlarzy jestem zmuszony zakomunikować panu,że nie możemy zastosować się do takiego polecenia.Musi ono zostać cofnięte, za-nim Seldon rozwiąże nasz problem.Kiedy minie zagrożenie, będzie już za póznona usunięcie różnic w poglądach i nasz sojusz się rozpadnie.Indbur zmierzył Randu zimnym wzrokiem. Zdaje pan sobie sprawę z faktu, że rozmawia pan z dowódcą sił zbrojnychFundacji? Mam prawo decydować o wyborze strategii, czy nie? Ma pan prawo, ekscelencjo, ale pewne posunięcia są niewskazane. Nie widzę tu nic niewskazanego.W obecnym stanie zagrożenia nie możnapozwolić na oddzielenie waszej floty od naszych.Byłoby to ryzykowne.Niesko-ordynowane działanie daje przewagę nieprzyjacielowi.Musimy się zjednoczyć,panie ambasadorze.I to nie tylko politycznie, ale również militarnie.Randu zacisnął szczęki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript