Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mamy zabić tylu skurwysyńskich Seti, ilu tylkosię da.Ho z ulgą przekonał się, że nowi więzniowie Jamy starają się nie przyciągać uwagi.Pozastanowieniu doszedł jednak do wniosku, że to również go niepokoi.Dwaj mężczyznizachowywali się nie tyle jak kandydaci na tyranów, czego się obawiał, ile jak potencjalniszpiedzy, czego bał się jeszcze bardziej.Wszystko to wydawało się zbyt niedorzeczne.Podchaosem i dymem pozostałych po powstaniu z pewnością wciąż ukrywał się pewien drobnyszczegół: dlaczego w Jamie nie wybuchł bunt? Nawet gdy wycofano stąd strażników, bypomóc w pacyfikacji Czerepu, panował tu przykładowy spokój.Dlaczego? Co mogłakombinować z górą setka magów, czarnoksiężników, jasnowidzów, taumaturgów i innegorodzaju talentów? Ależ nic, szefie.Z pewnością nic.Zwołaliby spotkanie rady, by podjąć jakąś decyzję w tej sprawie, gdyby nie fakt, że cidwaj z pewnością usłyszeliby każde słowo wywrzeszczane podczas kłótni.Dlatego Yath ijego ludzie cały czas pełnili straż.Zwłaszcza ten niesamowity cień, Sessin.Po drodze na powierzchnię Ho drapał plamy suchej, zaczerwienionej skóry na rękach inogach, będących przekleństwem wszystkich mieszkańców Jamy.I tak mieli już poddostatkiem roboty.Musieli zdecydować, co zrobić z Iffinem.Przed dwoma tygodniamispotkał w korytarzu Sulp 'Ula - człowieka, u którego boku spokojnie pracował przez dziesięćlat - złapał nagle zaostrzony kołek i przebił mu gardło.Sulp zadławił się własną krwią.Zamknęli Iffina w zakratowanej jaskini i przesłuchali go.Okazało się, że chodziło o rodzinnąwendetę z czasów dawnych wojen między Cawn a Itko Kanem, przed powstaniem imperium.Iffin był za młody, by pamiętać tamte czasy!Ho podskoczył na jednej nodze, by podrapać się po kostce.Musiał potrząsnąć głową.Mogłoby się zdawać, że stare konflikty i nienawiści wyginęły razem z Jaghutami.Teraz jednak, gdy pojawiły się pogłoski o secesji dawnych państw z imperium - Quon, Dal Hon,Gris, lista stawała się z tygodnia na tydzień dłuższa - śpiące od dawna swary i konfliktypodnosiły nosy, by powąchać wiatr.Wszystkie te zastarzałe urazy, które mogła zdeptaćjedynie stopa cesarza.Ho bał się tego, co się wydarzy, jeśli na kontynent wrócą dawne czasyzmiennych sojuszy i nieustannych zmagań o dominację.Na wielkim kręgu na górze zauważył dwóch nowych więzniów, wpatrujących się bezsłowa w plamę błękitnego nieba nad nimi.Tak przynajmniej mógłby pomyśleć nieuważnyobserwator.Ho odnosił wrażenie, że przypatrują się raczej kruchym, osypującym się skalnymścianom zagłębienia.Zatrzymał się za ich plecami.- Te skały nie utrzymają ciężaruczłowieka.Ten, który przedstawił się jako Smętek, odwrócił powoli głowę i przeszył Ho długim,twardym spojrzeniem.- Na to wygląda.- Na waszym miejscu nie traciłbym czasu na snucie planów ucieczki.Takie próby zawszekończą się odwetem na pozostałych.Drugi mężczyzna, zwany Frykasem, odwrócił się.- To ma być ostrzeżenie? Zamierzasz na nas donieść?Napańczyk, Smętek, położył na chwilę rękę na ramieniu Frykasa.Ten cofnął się o krok.A więc nie byli sobie równi.Smętek -czemu przedstawili się tak niedorzecznymi imionami? -najwyrazniej był ważniejszy od towarzysza.Ho potrząsnął głową.- Nie.Jak wkrótce zauważycie, tu nie ma komu donosić.Proszę was tylko^ byście wzięlipod uwagę interes nas wszystkich.Smętek rozciągnął usta w szerokim, porozumiewawczym uśmiechu i ukłonił się na znakzgody.- Zwietny pomysł.Spróbujemy tak postąpić.Poklepał towarzysza po ramieniu i obaj się oddalili.Ho odprowadzał ich spojrzeniem,zadając sobie pytanie, czy w słowach Smętka był jakiś ukryty sens.Odwrócił się i podszedł prosto do szczupłego, ale muskularnego Sessina.Smagłymieszkaniec Siedmiu Miast łypnął nań spode łba.- Co ci powiedział? - zapytał, mówiąc po taliańsku z silnym akcentem.- Nic ważnego.- Ho podrapał się po głowie.Bogowie, odpowiadał na pytania tegoczłowieka, jakby rozmawiał z oficjalnym inkwizytorem.- Posłuchaj, łazisz tak za nimi przezcały dzień? Czy nie zrobili się podejrzliwi? Złowrogi grymas przerodził się w szyderczyuśmiech.- A dokąd mieliby pójść?No tak.Miał trochę racji.Oni wiedzą, on o tym wie, a oni wiedzą, że on wie. - Yath osądził.Jeśli się czegoś dowiedzą, zabijemy ich.Yath osądził, tak? Ho będziemusiał z nim o tym pogadać.Jeśli zaś chodzi o zabójstwo tych dwóch, coś mu mówiło, że tonie będzie łatwe.Wędrowiec zasnął w chacie, Ereko zaś usiadł ze skrzyżowanymi nogami w wejściu,patrząc na księżyc, ostatnio pokryty dziwnymi cętkami.Jego blask odbijał się w falach.Brutalne ataki Edur i bezlitosna odpowiedz Wędrowca obudziły w nim zakurzonewspomnienia.Miał dotąd nadzieję, że pochował je na zawsze.Choć minęły tysiąclecia, nadalsprawiały mu ból [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript