WÄ…tki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponieważ nie wiedziaÅ‚am nic bliższego o tym moim nowym przyjacie­lu, poczuÅ‚am siÄ™ upoważniona do zadania mu paru pytaÅ„.W ten sposóbusÅ‚yszaÅ‚am o jego znÄ™kanej matce, o wstrÄ™tnym ojcu tyranie i kilku innychrównie wstrÄ™tnych krewnych, a także o Irlandczykach z Bostonu, o letnichmiesiÄ…cach, które spÄ™dzaÅ‚ na farmie w Minnesocie z kuzynami ze Szwecji,o tym, że  wszyscy sÄ… uwiÄ™zieni w sidÅ‚ach wÅ‚asnego pochodzenia" i że niktnie rozumie, czym jest  prawdziwe życie".DowiedziaÅ‚am siÄ™ także, żew wieku szesnastu lat uciekÅ‚ z domu, stwierdziÅ‚, że owo  prawdziwe życie"jest okropne, wiÄ™c z niekÅ‚amanÄ… ulgÄ… wstÄ…piÅ‚ do seminarium i zaczÄ…Å‚ksztaÅ‚cić siÄ™ na ksiÄ™dza. SUSAN HOWATCH Lecz to również nie byÅ‚o prawdziwe życie  dodaÅ‚. Potemjednak spotkaÅ‚em pana Van %7Å‚ale i w koÅ„cu pojÄ…Å‚em, na czym polega to, cona wÅ‚asny użytek mógÅ‚bym nazwać prawdziwym życiem. Ale czy być pachoÅ‚kiem Paula to też nie oznaczaÅ‚o czegoÅ› bardzonieprawdziwego? Może zaczynaÅ‚em jako pachoÅ‚ek, lecz byÅ‚em cholernie pewny, żenie mam zamiaru na tym poprzestać.Kiedy wreszcie ożeniÄ™ siÄ™ z SylwiÄ…i pożegnam pana Van %7Å‚ale, sÄ…dzÄ™, iż zostanÄ™ szefem policji w jakimÅ›paÅ„stwie, rzÄ…dzonym przez dyktatora.Bóg mi Å›wiadkiem, że mam potemu odpowiednie kwalifikacje. A poważnie? Poważnie chciaÅ‚bym zostać ranczerem.Posiadanie kilku tysiÄ™cyakrów w Teksasie nie różni siÄ™ zbytnio od sprawowania funkcji szefajakiegoÅ› maÅ‚ego europejskiego kraju. MyÅ›lÄ™, że jesteÅ› zupeÅ‚nie zwariowany  powiedziaÅ‚am szczerze ale wydaje mi siÄ™ także, iż na swój sposób jesteÅ› równie ambitny jak ja i zaczęłam mu opowiadać o mojej firmie.Kiedy wyszliÅ›my z restauracji, zapomniaÅ‚ o swojej wczeÅ›niejszejobietnicy zabrania mnie do najsÅ‚ynniejszego nocnego klubu w NowymJorku i zaproponowaÅ‚ wspólnego drinka w jego mieszkaniu. To miÅ‚e z twojej strony  odparÅ‚am, po czym przypominajÄ…c sobiemoich londyÅ„skich Lotariosow, Å‚ypnęłam na niego srogo. Nie myÅ›l, żenie rozumiem twojej sytuacji.Na pewno jesteÅ› bliski obÅ‚Ä™du po tychwszystkich latach celibatu, kiedy tak tÄ™skniÅ‚eÅ› do Sylwii, ale ja w tej chwiliz trudem radzÄ™ sobie z Paulem i doprawdy nie wiem, czy zniosÅ‚abymjeszcze ciebie.Jak siÄ™ nazywaÅ‚ ten klub, o którym wspominaÅ‚eÅ›? Barney  westchnÄ…Å‚, rozejrzaÅ‚ siÄ™ za taksówkÄ…, potem jednak ujÄ…Å‚mnie pod ramiÄ™. Przejdzmy siÄ™.To niedaleko.RuszyliÅ›my na północ ku Zachodniej Trzeciej Ulicy.Po drodzeopowiadaÅ‚ mi o barze Barneya. WyglÄ…da tak, jakby przeniesiono go tu z najlepszej dzielnicy, wcalenie jest ekstrawagancki, tylko jasny, luksusowy i prowadzony z fantazjÄ….ChciaÅ‚am dowiedzieć siÄ™ czegoÅ› wiÄ™cej o czekajÄ…cych mnie tamatrakcjach.Terence zapewniÅ‚, że u Barneya oferujÄ… wszystko, czego duszazapragnie.BrzmiaÅ‚o to tak, jakbym zdążaÅ‚a do miejsca, stanowiÄ…cegopoÅ‚Ä…czenie Savoy Grilla z molem w Brighton.Nie dane mi byÅ‚o jednak ujrzeć wnÄ™trza Barneya.Gdy bowiemdotarliÅ›my do drzwi, wytoczyÅ‚o siÄ™ z nich kilka osób w kompletnychwieczorowych strojach i w różnym stadium upojenia alkoholowego.Nieomal zmietli nas do rynsztoka.Na szczęście Terence zdążyÅ‚ mnieodciÄ…gnąć, zanim zostaÅ‚am stratowana.Jeszcze parskaÅ‚am, rozzÅ‚oszczonatakim pokazem zÅ‚ego wychowania, kiedy jeden z mężczyzn ryknÄ…Å‚ na caÅ‚egardÅ‚o:  Jezu, przecież to Terence 0'Reilly! Sie masz, Terence! A kim jestta przeÅ›wietna dziewoja? Chryste!  wymamrotaÅ‚ Terence.Od reszty towarzystwa oderwaÅ‚ siÄ™ bardzo wysoki mężczyzna i zatacza­jÄ…c siÄ™ skierowaÅ‚ w naszÄ… stronÄ™.MiaÅ‚ mnóstwo krÄ™conych, brÄ…zowychwÅ‚osów na gÅ‚owie, budowÄ™ boksera wagi ciężkiej i maÅ‚Ä…, biaÅ‚Ä… bliznÄ™ napoliczku.ZastanawiaÅ‚am siÄ™, podekscytowana, czy przypadkiem nie jestprzemytnikiem alkoholu. A wiÄ™c jednak masz jakieÅ› prywatne życie, Terence!  wrzasnÄ…Å‚nieznajomy, taksujÄ…c mnie wzrokiem niczym poÅ‚eć miÄ™sa na ladzieu rzeznika. Zawsze to podejrzewaÅ‚em! Czy ta damulka ma jakieÅ› imiÄ™?Nie cierpiÄ™ mężczyzn, którzy gapiÄ… siÄ™ na mnie, jakbym byÅ‚a goÅ‚a. Nie dla pana  warknęłam zimno. Terence, chodzmy stÄ…d. O rany, to Angielka! ZÅ‚otko, jak ja uwielbiam ten wspaniaÅ‚yangielski akcencik! Powtórz to jeszcze raz, lady Buckingham PalÄ…ce! Terence  powtórzyÅ‚am, teraz już autentycznie rozwÅ›cieczona co to za ohydny facet?Terence, którego wyraz twarzy najoglÄ™dniej daÅ‚oby siÄ™ okreÅ›lić jakozmieszany, postanowiÅ‚ robić dobrÄ… minÄ™ do zÅ‚ej gry. Dina Slade, Steven Sullivan  rzekÅ‚ bÅ‚yskawicznie. StevenSullivan, Dina Slade.Chodzmy, Dino.Na razie, Steve. Jezu Chryste!  jÄ™knÄ…Å‚ Steven Sullivan. Ty jesteÅ› tÄ… angielskÄ…przyjaciółkÄ… Paula? Dobry Boże!  powiedziaÅ‚am. Nie jesteÅ› chyba ulubionymwspólnikiem Paula?ChwilÄ™ spoglÄ…daliÅ›my na siebie w przerażeniu, po czym nagle w tymsamym momencie dostrzegliÅ›my komizm caÅ‚ego zajÅ›cia.RyknÄ…Å‚ Å›mie­chem, ja też siÄ™ rozeÅ›miaÅ‚am. NaprawdÄ™, Dino, lepiej już chodzmy  odezwaÅ‚ siÄ™ Terence, poraz drugi próbujÄ…c mnie odciÄ…gnąć. Nie tak szybko  wycedziÅ‚ Steve Sullivan.Lubieżny wyraz zniknÄ…Å‚już z jego niebieskich oczu, ale nadal byÅ‚ bardzo rozbawiony. Co robiszw tej części miasta z dziewczynÄ… Paula? DinÄ™ spotkaÅ‚em dzisiaj przypadkiem na PiÄ…tej Alei  odparÅ‚Terence tak gÅ‚adko, iż w pierwszej chwili sama byÅ‚am gotowa w touwierzyć  i kiedy przypomniaÅ‚em sobie, że pan Van %7Å‚ale wyjechaÅ‚z miasta, zaprosiÅ‚em jÄ… wieczorem na drinka.Dopiero co przyjechaÅ‚a doNowego Jorku i poza mnÄ… nie zna w mieÅ›cie prawie nikogo. Sama jedna w Nowym Jorku?  podchwyciÅ‚ Steve Sullivan. O nie, tak tego nie zostawimy! Terence, bÄ™dziesz u nas w przyszÅ‚Ä…sobotÄ™, nie? Przywiez ze sobÄ… pannÄ™ Slade, zgoda?  odwróciÅ‚ siÄ™,pozbywajÄ…c siÄ™ sposobu bycia kogoÅ› pijanego z takÄ… Å‚atwoÅ›ciÄ…, z jakÄ… jazrzuciÅ‚abym z siebie nowy pÅ‚aszcz od Besta, i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do mnieSfiiSfsSl SUSAN HOWATCHszeroko. Wydajemy niewielkie przyjÄ™cie na trzysta osób na Long Island powiedziaÅ‚ niedbale. Przyjedz, przyÅ‚Ä…cz siÄ™ do zabawy i poznaj paruludzi! Ach, prawda, i przywiez ze sobÄ… swojego chÅ‚opczyka [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript