Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niech żyją pierwsi w narodzie,Jeżeli zawsze są pierwsiI w poświęceniu!Gdy z czasu potrzebą w zgodzie,W szlachetnym czynie najszczersi,Swą dumę umieszczą w piersi,A nie w imieniu!I ci, co żadnej spuściznyNa grobie matki nie wzięliPrócz łez - niech żyją!Jeżeli miłość ojczyznyJako synowie pojęliI na wyłomie stanęli,Gdzie gromy biją.Spełnijmy puchary do dnaI życzmy sobie nawzajemSzczęśliwych lat!110 Niech myśl powstanie swobodnaI światło błyśnie nad krajem!Bogu w opiekę oddajemPrzyszłości kwiat.Tych naszych braci, co cierpią,Miłością naszą podnieśmyMęczeński ród.Niech od nas pociechę czerpią,Nadzieję w ich sercach wskrześmy,Wołając: jeszcze jesteśmy -Niech żyje lud!6 styczeń 1868Pamięci Józefa P.Byłeś jednym z tych ludzi nielicznego koła,Co wierni ideałom, pod nogą nie czująZiemskiego błota - dotknięciem się trują.Ludzi palącej myśli i bladego czoła,Co rażeni w kolebce spojrzeniem anioła,Jak błędne cienie po ziemi się snują.A wyzwolenia z męki czekając serdecznej,Jak stracone pikiety wielkiej armii ludówIdą - niepostrzeżeni dokazują cudów,111 Ginąc bez echa w niepamięci wiecznej.Przebiegłeś swoje metę jak rycerz bez trwogi,Bez skargi, bez pociechy; ani twemu okuOdsłoniła się przyszłość w ognistym obłoku,Jak ostatni sakrament do ostatniej drogi.Do twojego grobowca nie zstąpi cień sławy,Co po podziemiach zbiera swoje ulubieńce,A próchniejące kości strojąc w lauru wieńce,Na zasiew światu rzuca ich proch krwawy.Zpij cicho, fala życia leniwo się toczyDla tych, co sztandar walki chcą zatknąć przy zgonie,I nieśmiertelność, którą czują w łonie,Przekazać pokutnicy, co w popiołach kroczy,A którą oglądali w tęsknocie proroczejKrólową ludów - zwycięską w Syjonie.[Neapol, pazdziernik 1864]ProśbaO mój Aniele, ty rękęDaj!Przez łzy i mękę,112 Przez ciemny kraj,Do jasnych zródeł ty mnie doprowadz;Racz się zlitować!Serce me zwiędło jak marnyLiść;Wśród nocy czarnejNie wiem, gdzie iść,I po przepaściach muszę nocować,Więc ty mnie prowadz.To, com ukochał, com tyleCzcił,Zdeptane w pylePadło bez sił;Rozpacz i hańbę widząc po drodze,Stanąłem w trwodze.Widziałem zbrodni zwycięskiSzał,Widziałem klęskiDuchów i ciał;Więc obłąkany boleścią, chodzęWe łzach i trwodze.I nie wiem teraz, w co wierzyćMam,113 Jak dzień mój przeżyćW ciemności, sam;Nie wiem, czy zdołam wytrwać niezłomnie,Więc ty zstąp do mnie!Lękam się zstąpić z wątpieniemW gróbI z utęsknieniemDo twoich stópChylę się z prośbą i nieprzytomnieWołam: zstąp do mnie.Pokaż mi tryumf w przyszłościDniach,Tryumf miłościKupiony w łzach,I ludu mego zwycięstwo jasnePokaż, nim zasnę!Pokaż mi ciszę wschodzącychZórz,ZmartwychwstającychKrólestwo dusz,A dbać nie będę o szczęście własne,Spokojny zasnę.27 kwiecień 1869114 Toast w PoznaniuChwilę tylko w braterskim złączeni uścisku,Spoczęliśmy na sercach wielkopolskiej braci;Ale dosyć nam było przelotnego błysku,By ten węzeł jedności, co nigdy nie traciSwojej mocy pomimo nieszczęść i rozdziałów,Wzmocnić teraz uczczeniem wspólnych ideałów.Dosyć było nieznanej dotychczas rodziniePołączyć swoje dłonie i z oczu wyczytaćTajemnicę braterstwa, co z serc w serca płynie,By się o nic nie troszczyć i o nic nie pytać,Ale wszystko odgadnąć z pierwszego wejrzeniaI łzami wypowiedzieć dzieje pokolenia.Zdawało się na chwilę, że to cud prawdziwy!%7łe jasna przeszłość z grobu wiekowego wstałaI przyszła błogosławić naród wiecznie żywyW garstce, co się nad Warty brzegami spotkała,I że królewskie cienie śpiących tutaj PiastówSłuchały rozjaśnione wzniesionych toastów!I chociaż to sen tylko, żeśmy połączeni,Choć ta mara całości wraz z rozstaniem pryska,Jednak dla ducha nie ma granic i przestrzeni115 I miłość do jednego skupi nas ogniska,Gdzie przechowując skrzętnie cnót ojczystych zaródNie zapomnim: że jeden stanowimy naród [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript