[ Pobierz całość w formacie PDF ] .? Krzyż pański i skrzypce.Tego wszystkiego, tajemniczym sposobem, Grzegorz mi zaoszczędził.Jak to w ogóle było możliwe? Zaklopsowany w żonie, w obliczu rozmaitych trudności życiowych, pogrążony w ukochanej pracy, może i spóźniał się czasem, ale jakoś inaczej.Nigdy nie czekałam na niego wśród koszmarnych doznań, jeśli w ogóle czekałam, to z przyjemnością.Co to było, fluidy.? Z wiatrem leciały.? Co to właściwie jest, te fluidy, przecież nie plazma, wyłażąca z gęby medium, a, może telepatia.? Bez znaczenia, istotne było to, że mogłam na niego nawet czekać, tak jak teraz.Przekręciłam lusterko, z uwagą obejrzałam uczesanie i właśnie Grzegorz nadjechał.Bramę otworzyć umiał, obydwoje wjechaliśmy do środka, na trawiasty parking.Na wdzięczne przejście po nieidealnie równym terenie ku alejce, na szczęście niezbyt daleko, cztery kroki, wykorzystałam chwilę, kiedy mocował się z licznymi kluczami do drzwi.— Uprzedzili mnie, że górny zamek się zacina — powiedział melancholijne w moją stronę, nie oglądając się.— Mieli rację.Bardzo cię przepraszam.— Nie szkodzi — odparłam szczerze.— Mili ludzie.Zważywszy iż zdążyłam pogrążyć się we wspomnieniach, jego widok wydał mi się nagle nierealny.Jeszcze w Paryżu pół biedy, mógł istnieć naprawdę, ale tu.? Przez wszystkie minione lata tyle razy wyobrażałam go sobie, wymyślałam spotkanie, cholerne tango Noturno brzęczało mi w uszach, tyle razy traciłam wszelkie nadzieje i popadałam w rzewny smętek, że teraz ni z tego, ni z owego przestałam wierzyć własnym oczom.Podeszłam bliżej akurat, jak otworzył drzwi.— Czy pozwolisz, że cię pomacam? — spytałam, zanim zdążyłam pomyśleć, co mówię.— I wzajemnie — odparł natychmiast.No tak.Zupełnie jak w dawnych czasach.Miejmy z głowy najważniejsze, żeby spokojnie zająć się czymś innym.Zdaje się, że nawet tych drzwi porządnie nie zamknął.Grzegorz oglądał nieco później barek z napojami, a mój umysł, niegdyś zadziwiająco chłonny i wielofunkcyjny, co mu z czasem przeszło, jakby nagle odmłodniał.Swobodnie ruszył w dwie strony równocześnie, jedna tkwiła w teraźniejszości, druga znów stanowiła gąszcz porównań.Mój pierwszy mąż na pomacanie zgodziłby się chętnie, kiedy jeszcze mnie kochał, potem zaprotestowałby ponuro i wzniosie.Drugi przez przekorę powiedziałby „nie” i wywołał duże piekło, trzeci zacząłby dociekać przyczyn tak niezwykłej chęci, po czym naukowo udowadniałby mi szkodliwość spontanicznych odruchów.Gdzie ci mężczyźni mają jakiś rozum i po cholerę oni mi w ogóle byli.? A, prawda, nie miałam Grzegorza.— Tu podobno gdzieś blisko jest niezła knajpa — powiedział Grzegorz.— Później skoczymy na obiad, a teraz co pijemy?— Coś bardzo łagodnego.Mamy do omówienia skomplikowane sprawy i będzie nam potrzebna pełna sprawność intelektu.— Powiem ci szczerze, tylko fakt, że ty w tym tkwisz, pozwala mi wdać się w to dziwne bagno bez wielkiego stresu.Siedź, mnie działają obie nogi.Przy maksymalnie delikatnym trunku, białym winie w dwóch trzecich dopełnionym wodą mineralną, przekazałam mu wszystkie zdobyte informacje, zarazem precyzując rozmaite wnioski.Największe wątpliwości budził sam Renuś jako taki, bo niechęć do mnie, po utrudnieniu im biznesu, mogłam łatwo zrozumieć, myśl o tajemniczych papierach również wydawała się uzasadniona, chęć wyciszenia Heleny świeciła własnym światłem, osoba Renusia jednakże nie pasowała do tego wszystkiego.Znać go, co prawda, nie znałam, ale obiło mi się o uszy, że do roli porządnego hochsztaplera i aferzysty nadawał się jak zdechła koza do złoconej karety.Może i był zakamieniałym zbrodniarzem, co umknęło powszechnej uwadze i wszelkim plotkom, a może zmienił mu się charakter, niemniej błysk w oku księdza wikarego.— Otóż powiem ci, że coś mi z nim nie gra zgoła przeraźliwie — kontynuowałam sprawozdanie.— Rozumiem, że kombinuje z Nowakowskim, co zapewne ma swój wpływ, ale znowu Nowakowski takim orłem nigdy nie był.Zwykła wesz
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|