[ Pobierz całość w formacie PDF ] .!- Nie sto, tylko ze trzy - skorygował dość beznadziejnie pułkownik.- A nie słuchać głupiego gadania! - poradziłam gromko w przestrzeń Jurkowi nad uchem.- Przecież nie słucham! - zirytował się Jurek.- Ty ten Esten ciągnie! Patrz, jak lekko idzie!- Bo on wygra.- E tam, wygra.- Esten, jaki Esten, nie mów do mnie takich głupot, bo się mogę zdenerwować! - rozzłościła się Maria.Esten wyszedł z wirażu i bez wysiłku szedł dalej na czele stawki.Zastanowiłam się, czy przypadkiem gadanie Mięcia nie zawiera w sobie odrobiny sensu.Esten, koń Kalrypa, idzie jak szatan.Esten, Lukrecja, Nornica, walka-powiedział głośnik i zamilkł.Cholera! - warczał rozwścieczony Jurek.- Nie miałem go.To luk:, potworny! Skąd on się wziął, wcale nie wychodził.Owszem, wychodził.l zobaczycie, co będzie dalej! - głosił Miecio z proroczym ^triumfem.- Kalarepa ma nóż na gardle!Szaleństwo z kartami komputerowymi trwało nadal.Dodatkowe nie istniało, gry można było także podyktować bezpośrednio kasjerce, ona zaś wypukiwała wszystko na maszynerii, ale trwało to W nieskończoność.Kasjerki nie opanowały jeszcze w pełni klawiatury i z rozpaczą wpatrywały siew klawisze, a gracze, nie wiadomo dlaczego, mylili się znacznie bardziej, niż przez wszystkie minione lata.Zaskoczenie postępem miało widocznie swój wpływ.Sarna w taki właśnie sposób wygłupiłam się z kwintą, bijąc tym wszystkie rekordy, własne i cudze.Informacja, że w piątej gonitwie numer dziesięć jest wycofany, ogłuszyła mnie doszczętnie, wypełniać kartę ponownie i stać w ogonku drugi raz było ponad moje siły, z rozpaczy podyktowałam tę kwintę pojedynczymi końmi, |W drugiej gonitwie typowałam dwa, ale jednego wyrzuciłam, zmieniłam dziesiątkę na jedynkę, usuwając po prostu zero.Ludzie mną tupali nogami.Ktoś podpalił kosz na śmieci i zanim Wywleczono go na balkon, kłęby dymu wypełniły całe pierwsze pltjlio.Na bajkon, rzecz oczywista, wywleczono kosz, a nie podpalacza, głównie z tej przyczyny, że podpalacz był nieznany, h kosz ogromnie śmierdział.Jakaś osoba płci żeńskiej, niezbyt mli ula, zleciała z krzesła, rąbnęła się w głowę i na moment straciła przytomność.Odzyskawszy ją, gwałtownie żądała pomocy w dojś-i lu do kasy, bo cudem udało jej się wypełnić karty i po to się podnosiła, żeby to wypełnione zagrać.Spotkała się ze zrozumieniom.Początek sezonu okazywał się wyjątkowo efektowny.W powietrzu coraz potężniej grzmiało zasadnicze pytanie na temat zwrotów.Zwroty stanowiły od lat osobliwość naszego toru.Ilukioć koń idący w gonitwie zostawał z jakichś przyczyn zdyskwalifikowany, stracił start, nie wyszedł w ogóle z maszyny, stracił winu,', albo przyszedł ostatni w zbyt wielkiej odległości za stawką, zwracano za niego pieniądze.Przy grze pojedynczej i porządkowej nie stanowiło to wielkiego problemu, oddawano forsę za wszystkie bilety z tym koniem i tylko w kasach stały dłuższe ogony, triple natomiast już wywoływały zamieszanie.Rachuba liczyła w nieskończoność, płacono zaś rozmaicie.Jeśli zdyskwalifikowany koń taką triple zaczynał, zwracano ją w całości, jeśli znajdował się w środku albo na końcu, zwracano tylko te, w których pierwszy koń, lub też dwa pierwsze, wygrały.W wypadku wycofania konia w ostatniej chwili, przed startem, nie zwracano niczego, tylko płacono za duble, dwa pozostałe konie z pominięciem tego usuniętego i takich dubli leciało trzy pod rząd.Nikt nigdy nie był pewien, co mu zwrócą, a czego nie, i kołomyja się z tego lęgła nieziemska.Niemniej jednak, ogólnie biorąc, zwracano.Teraz miało być inaczej.Plotki krążyły rozmaite i nikt nie wiedział co będzie.Niepokojącą wątpliwość zaczął wreszcie rozstrzygać głośnik, a naród słuchał z wytężoną uwagą.W grze pojedynczej sytuacja pod tym względem pozostawała bez zmian.To zrozumieli wszyscy.W grze porządkowej zwroty miały dotyczyć tylko biletów z wygrywającym koniem i komunikat z miejsca wywołał szmer niepokoju.Na bilecie zwycięzca i wycofany, proszę bardzo, reszta przepadała.Nie przewidywano natomiast żadnych zwrotów w triplach i w kwincie.Na miejsce konia wycofanego lub zdyskwalifikowanego wchodził automatycznie koń rezerwowy.- Jaki rezerwowy?! - wrzasnął Waldemar.- Gdzie tego rezerwowego wpisywać?!- Cicho! - ryknął na niego pan Rysio.Głośnik kontynuował.W charakterze rezerwowego miał wystąpić koń najbardziej grany.Pierwsza gra.Pierwszą grę komputery z łatwością ustalały na bieżąco
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|