[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Ja mam tego dość, musimy dojść do końca!Paweł ziewnął okropnie. Tak to nie ma oświadczył. Jak wszyscy, to wszyscy! Chwała Bogu, że jutro sobota westchnęła Alicja. To znaczy, dziśsobota.Nie muszę nawalać w pracy.W milczeniu przeglądaliśmy filmy, jeden za drugim.W fotografiach panowału Alicji niewiarygodny wręcz porządek, było to bowiem jej jedyne prawdziwehobby.Gubiąc wszystko, co tylko się dało zgubić, nie zgubiła nigdy i nie zawie-ruszyła ani jednej odbitki, ani jednego negatywu, ani jednego filmu.Gdyby niekatastrofa pana Muldgaarda, nasze poszukiwania nie trwałyby dłużej niż pół go-dziny.Prawie wszystko było poznaczone, podpisane, zaopatrzone w daty i notatki,łatwe do przejrzenia i stwierdzenia, czego brakuje, tyle że po katastrofie zamieni-ło się to trochę miejscami.W każdym razie wiadomo było, że jeśli jest odbitka, tomusi się gdzieś znalezć i film. No jest! powiedziała wreszcie Alicja, trzymając przed nosem długi,czarny pasek. Zgadza się. Jest! powiedziała równocześnie Zosia, przesuwając pod światło drugifilm. Co masz? zainteresowała się Alicja.168 Urodziny króla.Ciebie, Ewę i od cholery i trochę koni.Przeważnie tyłem.A ty? Anitę z psem na urodzinach Henryka.W całym filmie są tylko trzy zdjęciamoje z nią, w tym dwa z psem.Sprawdzcie jeszcze i wy.Sprawdziliśmy wszyscy kolejno.Na urodzinach króla Alicja, Ewa i konie wy-stępowały w dużych ilościach.Na urodzinach Henryka Alicja z Anitą znalazły siętylko na trzech zdjęciach, na jednym były same, a na dwóch natomiast plątał sięu ich stóp wielki pies.Popatrzyłyśmy na siebie mało przytomnie, co można było przypisać bezsenniespędzonej nocy. Co nam z tego właściwie? spytał Paweł. Wychodzi na to, że Edekmiał na myśli Anitę, ale co z tego? No właśnie powiedziała Zosia z niezadowoleniem. To, że jest nafotografii z psem, nie dowodzi jeszcze, że popełnia zbrodnie! A gdzie reszta? spytałam, oglądając na zmianę film i odbitkę. Z ca-łego filmu jest tylko jedno zdjęcie.Gdzie reszta? Wiecie co, napijmy się kawy zaproponowała Alicja. Nie wiem, gdziereszta, powinny być i dziwię się, że nie ma.Jak się napijemy kawy, to może namcoś przyjdzie do głowy.Najważniejsze i jedyne rozsądne, co nam przyszło do głowy, to to, że trzebaporozmawiać z panem Muldgaardem.Nadszedł czas włączenia go w prywatne ta-jemnice, z którymi same doprawdy nie mamy pojęcia, co zrobić.Alicja zdecydo-wała się pożyczyć mu list Edka, żeby sobie zrobił fotokopie, ja zaś postanowiłamnatychmiast wyekspediować korespondencyjnie najnowsze wiadomości.Mogłysię przydać. Anita?. powiedziała Zosia z powątpiewaniem nad drugą filiżanką ka-wy. Mnie ona zupełnie nie pasuje.To jest roztrzepana wariatka, a nie żadnamorderczyni. Coś mi się tu nie zgadza, ja przecież o niej nic nie wiem stwierdziłaz niejaką pretensją Alicja. Przeczytałam list od Edka, znalazłam ją na fotografii i co? Po jakiego diabłaona miałaby mnie zabijać, skoro żywa też się do niczego nie przydaję? Mogę ją zapytać zaproponowałam życzliwie. Jeśli to ona morduje,to powinna wiedzieć.Moja propozycja spotkała się z natychmiastową aprobatą.Nawet nam do gło-wy nie przyszło, że zadawanie pytań wprost osobie podejrzanej o morderstwonie jest może najwłaściwszą metodą dociekań.Z nas trzech to ja byłam z Anitąnajbardziej zaprzyjazniona i wydawało się zupełnie naturalne, że zadzwonię z za-pytaniem, o co jej właściwie chodzi.Myśl, że Anita usiłowała popełnić dziewięćzbrodni, była w gruncie rzeczy tak idiotyczna, że nikt z nas nie był w stanie po-traktować tego poważnie, a tym bardziej uwierzyć.Ewa wydawała się już bardziej169prawdopodobna, Ewa była kobietą, która budziła wielkie namiętności i sama sięim poddawała.Anita natomiast była zadowolona z życia i cokolwiek by się działo,jej było na ogół wszystko jedno. Anita? powiedziałam, bez litości wyrwawszy ją ze snu. Słuchaj, wy-szło nam, że to ty jesteś morderczynią.Co ty na to?Anita ziewnęła przerazliwie w telefon. Co ty powiesz? zdziwiła się dość obojętnie. A jak wam wyszło? Dość skomplikowaną drogą.Nikt inny nie pasuje, tylko ty. Tylko ja, mówisz.Czy policja już po mnie jedzie? Jeszcze nie.Nie zawiadomiłyśmy ich, bo nie możemy zrozumieć, dlaczegotak koniecznie chcesz utłuc Alicję.Możesz nam to wyjaśnić? Nie mam pojęcia odparła Anita i znów ziewnęła. Czy muszę wam towyjaśniać o tej porze? Nie możecie trochę poczekać? Po południu wymyślę kilkapowodów.Może mam manię? Nie, raczej jesteś chyba w coś zaplątana, ale nie wiemy w co.I skąd tentwój upór w kwestii Alicji?Anita nagle oprzytomniała. O rany, czy się przytrafiło coś nowego? Czekaj, niech się rozbudzę.Co sięstało? Nowa zbrodnia? Nie, na razie jeszcze nie. To dlaczego, w takim razie, o tej porze nie śpicie?! Myślałam, że co naj-mniej potrójne morderstwo.! Chore jesteście czy co?! Docierałyśmy do przestępcy i właśnie dotarłyśmy do ciebie.Alicja mówi,że nic takiego o tobie nie wie.Zupełnie nie możemy cię zrozumieć. Ja sama siebie nie mogę czasami zrozumieć powiedziała Anita pociesza-jąco. Nie przejmuj się.Ale zaintrygowałaś mnie nadzwyczajnie, chyba dzisiajdo was przyjadę.Pozwól tylko, że przedtem jeszcze się trochę prześpię.Zosia i Alicja przyglądały mi się w czasie rozmowy trochę niepewnie. Nie wiem, czy to nie jest nietakt powiedziała Zosia z wahaniem.Dzwonić o siódmej rano po to, żeby pytać kogoś, czy nie jest zbrodniarzem. Dzwonić o siódmej rano to w każdym wypadku jest nie tylko nietakt, alew ogóle świństwo dodała Alicja. Jeśli to jednak nie ona, to będziesz musiałają przepraszać. Anita jest dziennikarką i prowadzi tryb życia, w którym nic jej nie powinnozaskoczyć odparłam stanowczo. Poza tym to zupełny nonsens.To nie ona.Powtórzyłam im wypowiedzi Anity.Alicja znów sięgnęła po list Edka i od-czytała go dwudziesty raz. Pewnie, że nie ona powiedziała. On tu wyraznie pisze, że ma byćzdjęcie z jej urodzin.A to były urodziny Henryka.Nie zgadza się, niepotrzebnieją obudziłaś.170 Po diabła w takim razie przesiedziałyśmy całą noc? spytała Zosia z roz-goryczeniem. Ja idę spać, a ty, jak chcesz, dzwoń do tego policjanta.Niech munie będzie za dobrze.Przed dwunastą zdążyłam na pocztę i wysłałam pośpiesznie i nieco chaotycz-nie napisany list.Pan Muldgaard przyjechał około pierwszej, wielce zaintereso-wany.Dostał do ręki list od Edka, dostał fotografię Alicji z Anitą i psem, dostałfilmy, obejrzał to wszystko i pogrążył się w rozmyślaniach. Ja powiem dużo oświadczył wreszcie po dość długim czasie. Niemoja to afera.Zamilkł i przyglądał nam się wzrokiem pełnym zadumy. To rzeczywiście dużo. mruknęła Zosia, nie mogąc się doczekać dal-szego ciągu
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|