[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Chciałam tylko panu przypomnieć.A, zaraz.Zrozumie pancałą aferę, dostanie pan ją na patelni, pod jednym warunkiem.Ta oto panienka,zresztą matka trzech synów, jest żoną Araba.Wplątała się w ten cały interes przezniedopatrzenie, nie mając o niczym pojęcia, a pokazujemy ją panu z grzeczności.Musi pan nam obiecać, że zapomni pan o niej i nie tknie pan jej oficjalnie, bou nich panują specyficzne obyczaje i zeznawanie na policji, względnie przed są-dem, może jej zniszczyć szczęście małżeńskie.Bez żartów, to nie żadne śmichychichy, tylko poważna sprawa.Jej w tym nie ma.Pójdzie pan na to ustępstwo czynie? Jeśli nie zajdzie potrzeba. Nie zajdzie.A nawet gdyby zaszła, trudno, da pan sobie radę inaczej.Da-nusi wplątać nie można, pomijam już to, że ona tyle wie co ode mnie, przyjechałaparę dni temu z Arabii Saudyjskiej. Ze Szwajcarii skorygowała cichutko Danusia. Wszystko jedno.Po latach nieobecności.Prywatnie może pan z nią razemprzeczytać całego Pana Tadeusza , ale urzędowo pan jej nie zna.Stoi?Po krótkich targach kapitan zgodził się na układ.Dał słowo dżentelmeńskie,że Danusi nie dotknie.Widocznie rzeczywiście nabrał wielkich nadziei. Zatem zechce pan teraz zmobilizować cierpliwość powiedziałam wznio-śle i zarazem smętnie. Zaczęło się prawie osiemnaście lat temu.* * *Nim jeszcze diabli wynieśli nas na Mierzeję w trudnym okresie letnim, ujaw-niło się parę interesujących drobnostek.Prywatna kolacja okryła kapitana rumień-cem, którego nie zdołał opanować, aczkolwiek poza tym zachował zimną krew.Do rumieńca, być może, przyczyniła się Danusia, która, wdrożona już w obowiąz-ki hurysy, cichutko i delikatnie nalewała władzy wszystko co jej w rękę wpadłoi stworzyła mieszaninę piorunującą.Uświadomiony w pełni, kapitan ostro dodałgazu.Ania nie zaniechała występnej działalności, dzięki czemu dowiedzieliśmysię, iż Orzesznik posiadał cioteczną siostrę.Niby nic, posiadanie ciotecznej siostrynie stanowi przestępstwa, ta cioteczna siostra jednakże była toksykologiem i beznajmniejszych podejrzeń uzupełniała wiedzę bliskiego krewniaka.Zwięcie prze-konana, iż braciszek troszczy się o siebie, ostrzegła go przed niektórymi produkta-mi radykalnie niszczącymi wątrobę i nawet powiadomiła go, skąd takie produkty204pochodzą i gdzie się znajdują.Dalszy ciąg, zdobycie smakołyków i podsunięcieich słodkiemu pieskowi, nie stanowił już problemu i został przez kapitana dokład-nie zbadany.Orzesznik dostarczył, Franio podsunął, Baltazar załatwił resztę.Tymsposobem do morderstwa przyłożyli ręki wszyscy trzej.Niezmiernie straszna scena rozegrała się u Idusi.Znaczenie złotej muchy kapitan pojął doskonale, Idusia zatem została wy-rwana ze snu o ósmej rano i, ogłupiona doszczętnie, wygłosiła rozmaite brednie.Trzech bursztynów w parcianej torbie w jej garderobie nie odnaleziono, co zde-nerwowało ją do szaleństwa.Prawie dostała histerii, sama już nie wiedziała, corobić, przysięgać, że były, czy też wyprzeć się ich całkowicie.To ostatnie napoty-kało trudności, ponieważ istniał świadek, Ania widziała ten bursztynowy zestawna własne oczy i spokojnie mogła się do tego przyznać.Idusia zatem, zgłupiawszyostatecznie, zaparła się zadnimi łapami, że nie wie, skąd się u niej wzięły i jakimsposobem wyszły.Owszem, miała je już kiedyś, dostała od nieboszczyka męża,potem gdzieś znikły, a ciągle chce sobie zrobić medalion z tej rybki, dlaczego totakie drogie i o co chodzi w ogóle.?!O aktualnym wielbicielu nie napomknęła ani słowem.Do znajomościz Orzesznikiem przyznała się dopiero w krzyżowym ogniu pytań, kiedy wytkniętojej, że składała mu wizytę i była z nim razem u pana Szczątka.No więc dobrze,owszem, pana Lucjana znała, ale nikogo więcej, jaki znowu Baltazar, jaki Leżoł,pierwsze słyszy, zastała ich u pana Lucjana, ale co z tego, obcy ludzie.Na pod-stępne pytanie, czy zna mojego eks-wymarzeńca, określonego, rzecz jasna, praw-dziwym imieniem i nazwiskiem, odpowiedziała po długim wahaniu i z wielkimoporem.No owszem, zna.No owszem, widuje.No owszem, często.Różnie.Nagle ją odblokowało.Dumnie i wyzywająco oznajmiła, że go kocha, tak jest,on też ją kocha, może wezmą ślub, każdemu wolno i kto jej zabroni? Dowiedzia-ła się, że nikt, ślubów może sobie brać ile jej się spodoba.Byłoby jednak do-brze, gdyby przywołała na pamięć czasy nieco dawniejsze, opowiedziała o nichze szczegółami i dopasowała do tych szczegółów znajomość z panem Orzeszni-kiem.Natychmiast, albo nawet jeszcze wcześniej, zaczęła się kołomyja z wyma-rzeńcem.Okazało się, że nie ma go w domu.Znikł jak sen jaki złoty i nikt niewiedział, gdzie się podział, aż do chwili kiedy do akcji wkroczyły kobiety.Jedna mianowicie, sąsiadka z najbliższego domu, stała razem z nim na przy-stanku autobusowym, wsiedli do tego samego autobusu i ona pojechała tam, gdziei on.Powinna była wysiąść wcześniej, ale tak jakoś.No dobrze, przyzna się, onjej się nieziemsko podoba i chciałaby go poderwać, ciekawa była, dokąd się wy-biera, bo dużą torbę podróżną miał ze sobą.Wysiadł przy Dworcu Centralnym,ona też, nie ośmieliła się go zaczepić, ale widziała, w której kasie kupował bilet.I tyle, więcej, niestety, nie wie.205Kasjerka, której pokazano dostarczoną przeze mnie podobiznę, bez chwili na-mysłu przypomniała sobie tego pana.Bardzo interesujący i przystojny.Kupił biletdo Gdańska.W tym momencie całe dochodzenie przeniosło się na wybrzeże, a z nim ra-zem większa część prywatnej szajki śledczej, Kocio, Danusia i ja.Okazało się, żemogę być przydatna przy konfrontacjach, wynajęłam zatem apartament w Kryni-cy Morskiej, w Perkozie, dawnym domu wczasowym, przerabianym właśnie narodzaj pensjonatu.Danusia wynajęła drugi.Nic innego nie wchodziło w rachu-bę, panował tłok i tańsze kwatery, pokoje i zgoła komórki, były zajęte, a to, naszczęście, miało taką cenę, że nikt nie reflektował.Dom Waldemara i Jadwigi za-pychały bez reszty rodziny z dziećmi w rozmaitym wieku i nawet gdyby oddalimi własną sypialnię, sami przenosząc się na nie wykończony strych, nie wytrzy-małabym tam jednego dnia.Gdańsk jest to miasto dosyć duże, a jednak znalazła się kolejna baba, którąwymarzeniec zachwycił.Poczułam się ponuro dumna z siebie, pomyłki życiowepomyłkami, jednakże wybierałam ich sobie rzetelnie ekstraordynaryjnych.Jużna dworcu szarmancko pomógł nieść bagaże wracającej z urlopu w górach panien-ce z biura turystycznego, złapał jej taksówkę, odwiózł ją do domu i sam pojechałdalej.Panienka zapamiętała go na zawsze i rozpoznała na zdjęciu od pierwszegorzutu oka.Odnaleziony szybciutko taksówkarz był wprawdzie płci męskiej, ale kurs za-pamiętał, bo z kolei spodobała mu się panienka z biura turystycznego.Zawiózłmianowicie tego palanta do Wrzeszcza na Topolową osiem.Palant wysiadł i onwięcej nie wie.We Wrzeszczu na Topolowej osiem mieszkało kilka rodzin i przepytane zosta-ły wszystkie, policja działała w ekspresowym tempie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|