[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Jego człowiek uciekł.A więc został z nami.Podszedł trochę bliżej.- Wujku! Twój język cię zdradza.Przynajmniej tyle zapewne chciał powiedzieć.W chwili, gdy otworzył usta, Konował dał znak i już Otto oraz Hagop rzucili się na niego jak para aniołów szukających niedowiarka, by go pokarać.Przytrzymali go, dłońmi zakryli usta i odprowadzili na bok, a wszystko to w sposób tak zgrabny, że nikt nie zwrócił na nic najmniejszej uwagi.Wujek Doj sądził, że umiera.Próbował jeszcze przekazać Thai Deiowi jakieś swe zobowiązania.- Znajdź ją, zanim zdoła przyjść do siebie.Zabij, póki da się to jeszcze zrobić.Spal jej ciało.Rozsyp popioły.Rozsyp je na wietrze.Thai Dei nie chciał wziąć na siebie tego ciężaru.- Ja nie jestem właściwym człowiekiem, Wujku.Mam już swoją misję.Leż spokojnie.Uważaj na to, co mówisz.- Zdawał sobie sprawę, że słucham.Wujek Doj spojrzał w moją stronę.On również teraz zrozumiał, że słucham.Ale przekonany był, że widzi Śmierć zaglądającą mi przez ramię, więc mówił dalej.To, co powiedział, miało sens.Przy założeniu, że “Tysiąc Szeptów” oznacza Duszołap.To był znakomity przydomek dla niej - w szczególności, jeśli wzięło się pod uwagę fakt, iż zapewne nie zadała sobie trudu, by się im przedstawić.Niestety, ani Wujek, ani Thai Dei nie zdecydowali się na wygłoszenie do siebie żadnych wyjaśniających mów, z typu “jak zapewne wiesz.”, tak więc musiałem dziury w ich historii wypełniać własnymi domysłami.Miałem wrażenie, że owa “Tysiąc Szeptów” ukradła coś Nyueng Bao.Wujek nazwał tę rzecz Kluczem.Niestety, do czego to był klucz, nie wyszło na jaw.Thai Dei nie widział potrzeby, aby to wyjaśnić.Wyprawa na poszukiwanie tego przedmiotu mogła wyjaśnić, dlaczego Wujek nie odstępował na krok Kompanii.Mogła wyjaśnić jego zniknięcia, zarówno w nocy, jak i później na dłużej, po bitwie pod Charandaprash.Podejrzewałem, że już wcześniej natknąłem się na wskazówki, które wyjaśniłyby mi jego postępowanie, były one jednak nazbyt odległe, by je dostrzec lub powiązać w jedną całość.Wujek Doj słabł z każdą chwilą.W przypadku mężczyzny tak silnego fizycznie i duchowo jak on, oznaczało to zapewne, że ma rację, kiedy mówi o swym rychłym końcu.Poddałem się pokusie i pozwoliłem, by małostkowość wzięła nade mną górę.Przysiadłem na stopach, naśladowałem styl Nyueng Bao tak dokładnie, jak tylko potrafiłem.- Czy jest coś, co chciałbyś, bym przekazał Sahrze, kiedy tu wreszcie dotrze?Wzrok jego jedynego zdrowego oka spoczął na mnie.Skrzywił się, kiedy Thai Dei zdarł wielki skrzep z drugiego oczodołu, ale skupiony wzrok nawet nie zadrżał.- Wiem już od dawna.Wiem też, że mamy syna.I w sercu swoim nie potrafię znaleźć przebaczenia.Konował powiedział:- Otrzymał znacznie więcej ran, niż mi się z początku zdawało.Ma złamaną rękę.Nogę chyba też.- Nadział się na Duszołap - odrzekłem.- Przypuszczalnie w chwili, gdy próbowała uciec.Być może udało mu sieją nieco poharatać.- To może wyjaśnić stan, w jakim jest ostrze jego miecza.Jak również fakt, że on sam znajduje się wciąż we względnie dobrym stanie.O czym oni gadają? - My oczywiście mamrotaliśmy do siebie w dialekcie Miast Klejnotów.- Pewien jest, że umiera.Próbuje przekazać Thai Deiowi jakiś rodzaj obligu.Thai Dei nie chce tego.Wydaje mi się, że Duszołap odwiedziła bagna między chwilą, gdy zerwała oblężenie Dejagore, a chwilą gdy krewni mojej żony dołączyli do mnie w Taglios.W jej ręce wpadło coś, co było naprawdę ważne dla Nyueng Bao.jakiś przedmiot uważany przez ich religię za obdarzony mocą, jakaś święta relikwia.a misja Wujka polega na odzyskaniu go.- Nie jest jeszcze gotów kopnąć w kalendarz - zapewnił mnie Konował.- Wygląda to znacznie gorzej, niż jest w rzeczywistości.Połowa tego bałaganu to nie jego krew.Wyjdzie z tego, jeśli uda nam się zwalczyć zakażenie.Ale nie mów mu tego.Niech powie jak najwięcej.Przeszedłem na Nyueng Bao.- Thai Dei, mój Kapitan, wyraża swój żal, że twoi ludzie nie byli względem nas uczciwi.Jednakże, w imię Sahry oraz ponieważ prosiłem o to jako rodzina, zrobi, co będzie w jego mocy, by ulżyć Wujkowi Dojowi w jego przejściu do cao gnum.- Cao gnum stanowiło miejsce bądź stan istnienia, który można by opisać jako główną przechowalnię dusz.Trudno byłoby mi wyjaśnić, które z tych dwojga, bowiem Nyueng Bao nie dyskutowali głośno o swoich religijnych przekonaniach.Cokolwiek to jednak było, w cao gnum dusze oczekiwały na swój powrót na świat, jeżeli wcześniej nie udało im się nagromadzić dość dobrej karmy, by opuścić Koło Żywotów.Miejsce wyposażone w podobną funkcję Gunni nazywali Swegah, w ich mitologii składało się na nie właściwie kilka miejsc jednocześnie, włączając w to Niebo i Piekło, gdzie dusze oczekiwały w poczekalniach i otrzymywały dawki jednej lub drugiej rzeczywistości, zgodne z rachunkiem dobrych i złych czynów dokonanych za życia.Mój komentarz naruszył najwyraźniej poczucie honoru i lojalności Thai Deia.Rozzłościł się na mnie.- To doprawdy zbyt poważne uchybienie, mój bracie.Odrzekłem:- A więc wyjaśnij mi, dlaczego miałbym traktować go lepiej niż jakiegoś nieznośnego, dalekiego krewnego?- Ignorancja jest twoją tarczą - pouczył mnie Thai Dei.- Wyświadcz mi łaskę.- Nie proś.- Nic już więcej nie powiem.Zaczynałem podejrzewać, że zbyt wiele już nagadałem, a więc nie miałem problemu z zaspokojeniem jego życzenia.- Dobra.Przez następny kwadrans Wujek Doj kilkakrotnie szeptał coś do Thai Deia.To już było najczystszej wody bredzenie.Nic z tego, co powiedział, nie wpłynęło w istotny sposób na powiększenie mojej wiedzy.Potem stracił świadomość, ponieważ Konował dał mu jakiś środek przeciwbólowy.Nie zapewniałem Thai Deia, że się obudzi.Niech zadziwi go medyczna magia Starego.Niech odczuwa wobec nas większe jeszcze zobowiązania niż do tej pory.Wujek Doj był nieprzytomny i niezdolny do przeciwstawiania się nam, kiedy składaliśmy jego kości i czyściliśmy rany.Niewiele ciała trzeba było usunąć.Kule ogniste wspaniale kauteryzowały rany.Jednak od teraz Wujek będzie się mógł szczycić kilkoma sporymi bliznami.Być może również w połowie ciała nigdy już nie odzyska całkowitej sprawności.Prawe ramię zostało złamane w trzech miejscach.Jedno złamanie było skomplikowane.Prawy goleń pękł również, sześć cali pod kolanem.Thai Deiowi nawet nie przyszło do głowy zapytać, dlaczego pomaga w składaniu kości człowiekowi, który i tak ma umrzeć.Przebywał w innym świecie.Łączył się ze swoją duszą, z tą częścią swej osobowości, która czyniła go Thai Deiem.Po jakimś czasie powiedział:- Kłóciłem się z nimi, gdy postanowili odesłać Sahrę
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|