[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Grant westchnął głośno i rozpiął pas przytrzymujący go w fotelu. Musimy schodzić w dół bardzo szybko, ponieważ na tej wysokości wiatr wie-je z dużą prędkością, i.W każdym razie teraz jesteśmy już bezpieczni powiedziałHammond.Do maszyny podbiegł rudowłosy mężczyzna w baseballowej czapeczce, otworzyłdrzwi i zawołał radośnie: Cześć, jestem Ed Regis! Witam wszystkich na Isla Nublar.Proszę uważać przy wy-siadaniu.Ze wzgórza wiodła w dół wąska ścieżka.Powietrze było chłodne i wilgotne.W miaręjak schodzili coraz niżej, mgła wyraznie rzedła, odsłaniając otaczający ich krajobraz,który Grantowi natychmiast skojarzył się z Półwyspem Olimpijskim na północy za-chodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych.76 Zgadza się potwierdził Regis. Większość tutejszych drzew zrzuca liście nazimę, w przeciwieństwie do rosnących na stałym lądzie, gdzie mamy do czynienia z kla-syczną dżunglą.Jednak taki mikroklimat występuje wyłącznie na północnych stokachwzgórz.Większa część wyspy ma klimat tropikalny.Przed nimi, w dole, pojawiły się białe dachy zabudowań wzniesionych wśród gę-stej roślinności.Granta zdumiała ich niezwykle staranna konstrukcja.W chwilę potemzniknęły resztki mgły, pozwalając przybyszom ujrzeć niemal całą wyspę.Tak jak powie-dział Regis, w większości była pokryta dżunglą.Grant dostrzegł samotny, pozbawiony gałęzi pień drzewa, wystający wysoko ponadkorony palm.Nagle pień poruszył się i skierował w stronę przybyszów małą, przypo-minającą narośl, głowę.Grant zrozumiał wtedy, że to, co widzi, wcale nie jest pniem, tyl-ko długą, lekko wygiętą szyją ogromnego zwierzęcia, wznoszącą się na wysokość pięt-nastu metrów.Miał przed sobą żywego dinozaura.WITAMY Mój Boże szepnęła Ellie.Wszyscy jak zaczarowani wpatrywali się w widocznynad drzewami łeb i szyję zwierzęcia. Mój Boże.Pierwszą myślą, jaka przyszła jej do głowy, było to, że dinozaur jest po prostu pięk-ny.W książkach przedstawiano je jako wielgachne, niezgrabne stworzenia, ale to zwie-rzę o niesamowicie długiej szyi poruszało się z dostojnym wdziękiem.Było także szyb-kie; na pewno nie sprawiało wrażenia ani tępego, ani niezgrabnego.Jaszczur przyglą-dał im się uważnie przez dłuższą chwilę, po czym wydał niski, donośny odgłos, przypo-minający trąbienie słonia.Natychmiast nad koronami drzew pojawiła się druga głowa,a zaraz potem trzecia i czwarta. Mój Boże. szepnęła ponownie Ellie.Gennaro nie był w stanie wykrztusić ani słowa.Od dawna wiedział, czego powi-nien się spodziewać, ale w głębi duszy chyba nigdy nie wierzył, że tak się stanie, więcteraz po prostu zaniemówił ze zdumienia.Dopiero gdy to zobaczył, w pełni zrozumiał,jak gigantyczne możliwości drzemią w nowej technologii, o której do tej pory myślałjako o nieco nadużywanym chwycie reklamowym.Jak wielkie są te zwierzęta! Po pro-stu ogromne! Jak dom! I tyle ich.Do cholery, prawdziwe dinozaury! Najprawdziwszena świecie!Zbijemy na tym fortunę, pomyślał Gennaro.Niesamowitą fortunę.77Pozostało tylko modlić się, żeby wszystko poszło jak należy.Grant stał na ścieżce na zboczu wzniesienia, jego twarz była wilgotna od mgły.Obserwował szare szyje wznoszące się nad szczytami palm.Kręciło mu się w głowiei miał wrażenie, jakby ziemia usuwała mu się spod stóp.Aapał z wysiłkiem powietrze,ponieważ patrzył na coś, czego nie spodziewał się ujrzeć nigdy w życiu.Widział jednak przed sobą najprawdziwsze apatozaury.Przez jego odrętwiały umysłprzelatywały informacje na ich temat: północnoamerykańskie gady roślinożerne, żyłypod koniec jury, bardziej znane jako brontozaury.Po raz pierwszy odkryte przez E.D.Cope a w Montanie w roku 1876, pózniej znajdywane także w Colorado, Utah i Okla-homie.Zwykło się uważać, że Brontosaurus spędzał większość czasu w płytkiej wodzie,która zmniejszała ciężar ogromnego tułowia.Jednak te zwierzęta, które Grant widziałprzed sobą, były za szybkie, ich szyje i głowy poruszały się gwałtownie i nie miało to nicwspólnego z ociężałością.Alan wybuchnął śmiechem. Co się stało? zapytał z niepokojem Hammond. Coś nie w porządku?Grant potrząsnął głową, ale nie był w stanie opanować śmiechu.Nie mógł przecieżim powiedzieć, co go rozbawiło: patrzył na te zwierzęta zaledwie od kilku sekund, a mi-mo to był już gotów zaakceptować ich istnienie, a nawet dokonywać obserwacji, któ-re mogłyby przyczynić się do rozwiązania problemów gnębiących uczonych od wieludziesięcioleci.Wciąż jeszcze śmiał się, kiedy nad wierzchołkami drzew pojawiła się piąta, a potemszósta szyja.Jaszczury obserwowały zbliżających się ludzi.Przypominały Grantowi nad-miernie wyrośnięte żyrafy miały taki sam, sympatyczny, nieco głupawy wyraz oczu. Zakładam, że nie są sztuczne odezwał się Ian Malcolm. Wyglądają jakżywe. Oczywiście, że są żywe odparł Hammond. Chyba takie właśnie powinnybyć, prawda?Ponownie rozległo się donośne trąbienie.Najpierw odezwało się jedno zwierzę, a pochwili dołączyły do niego pozostałe
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|