WÄ…tki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Gdyby go pani znaÅ‚a, nie wÄ…tpiÅ‚abyÅ› o powodzeniu.ZmiaÅ‚y krzykacz, bezczelny, po-spolity, stworzony na trybuna gÅ‚upców.Rok 1814 wtrÄ…ciÅ‚ go w nÄ™dzÄ™, ja zaÅ› zrobiÄ™ zeÅ„prefekta.Raczej użyÅ‚by pięści na przysiÄ™gÅ‚ych, niżby pozwoliÅ‚ gÅ‚osować przeciw sobie.Matylda uspokoiÅ‚a siÄ™ nieco.Wieczorem czekaÅ‚a jÄ… druga rozmowa.Aby nie przedÅ‚użać przykrej sceny, której rezul-tat nie może być wÄ…tpliwy, Julian postanowiÅ‚ nie zabierać gÅ‚osu. Adwokat mój bÄ™dzie mówiÅ‚  rzekÅ‚ do Matyldy. I tak aż nazbyt dÅ‚ugo bÄ™dÄ™ sÅ‚użyÅ‚ zawidowisko moim wrogom.Tych Å‚yków podrażniÅ‚o szybkie wyniesienie, które tobie za-wdziÄ™czam; wierzaj mi, nie ma wÅ›ród nich ani jednego, który by nie pragnÄ…Å‚ mego skaza-nia, co im nie przeszkodzi beczeć jak cielÄ™ta, kiedy mnie bÄ™dÄ… prowadzili na stracenie. PragnÄ… twego upokorzenia, to prawda  odparÅ‚a Matylda  nie sÄ…dzÄ™ jednak, aby byliokrutni.Obecność moja w Besançon, widok mej boleÅ›ci poruszyÅ‚ wszystkie kobiety; twojapiÄ™kność dokona reszty.JeÅ›li powiesz choć sÅ‚owo na rozprawie, caÅ‚e audytorium bÄ™dzie zatobÄ… etc., etc.Nazajutrz o dziewiÄ…tej, kiedy Julian opuÅ›ciÅ‚ wiÄ™zienie, aby udać siÄ™ do PaÅ‚acu Sprawie-dliwoÅ›ci, z trudem przyszÅ‚o żandarmom usunąć ciżbÄ™ w dziedziÅ„cu.Julian spaÅ‚ dobrze, byÅ‚bardzo spokojny i nie doÅ›wiadczaÅ‚ innych uczuć prócz filozoficznej litoÅ›ci dla tÅ‚umu za-wistnych, który bez okrucieÅ„stwa miaÅ‚ oklaskiwać wyrok Å›mierci.Ku wielkiemu swemuzdziwieniu, zniewolony zatrzymać siÄ™ w tÅ‚umie wiÄ™cej niż kwadrans, spostrzegÅ‚, że obec-ność jego budzi tkliwe współczucie.Nie sÅ‚yszaÅ‚ ani jednego wrogiego sÅ‚owa. Te Å‚yki sÄ…lepsze, niż myÅ›laÅ‚em  powiedziaÅ‚ sobie.Kiedy wchodziÅ‚ do sali sÄ…dowej, uderzyÅ‚a go jej wytworna architektura.ByÅ‚ to czystygotyk, mnóstwo kolumienek przeÅ›licznie ciosanych w kamieniu.MiaÅ‚ wrażenie, że jest wAnglii.Niebawem caÅ‚Ä… jego uwagÄ™ pochÅ‚onęło kilkanaÅ›cie Å‚adnych kobiet, które naprzeciw Å‚a-wy oskarżonego wypeÅ‚niaÅ‚y trzy balkony nad trybunaÅ‚em i przysiÄ™gÅ‚ymi.Obróciwszy siÄ™do publicznoÅ›ci ujrzaÅ‚, iż caÅ‚a trybuna biegnÄ…ca nad amfiteatrem peÅ‚na jest kobiet; prze-ważnie byÅ‚y mÅ‚ode i Å‚adne; oczy miaÅ‚y bÅ‚yszczÄ…ce i rozciekawione.Poza tym byÅ‚ strasznytÅ‚ok; bito siÄ™ przy drzwiach, straż nie mogÅ‚a utrzymać spokoju.Kiedy wszystkie oczy szukajÄ…ce Juliana ujrzaÅ‚y, że zajmuje podwyższenie przeznaczonedla oskarżonego, przyjÄ™to go szmerem zdziwienia i współczucia.Można by rzec tego dnia, że nie ma dwudziestu lat; ubrany byÅ‚ skromnie, ale z nieska-zitelnÄ… wytwornoÅ›ciÄ…, wÅ‚osy i czoÅ‚o byÅ‚y czarujÄ…ce; Matylda sama dopilnowaÅ‚a toalety.ByÅ‚bardzo blady.Ledwie usiadÅ‚, usÅ‚yszaÅ‚ ze wszystkich stron: Boże, jakiż mÅ‚ody!.Ależ to dziecko! O wiele przystojniejszy niż na portrecie. Panie oskarżony  rzekÅ‚ żandarm siedzÄ…cy po prawej  widzi pan tych sześć dam, otam, na balkonie? (To mówiÄ…c wskazaÅ‚ lóżkÄ™ nad Å‚awÄ… przysiÄ™gÅ‚ych.) To pani prefektowa ciÄ…gnÄ…Å‚  obok niej margrabina de M***, ta panu bardzo sprzyjaÅ‚a, sÅ‚yszaÅ‚em, jak rozma-wiaÅ‚a z sÄ™dziÄ… Å›ledczym.Obok to pani Derville. Pani Derville!  wykrzyknÄ…Å‚ Julian i rumieniec oblaÅ‚ jego czoÅ‚o. Natychmiast porozprawie  pomyÅ›laÅ‚  napiszÄ™ do pani de Rênal. Nie wiedziaÅ‚, że pani de Rênal jest wBesançon.PrzesÅ‚uchanie Å›wiadków trwaÅ‚o krótko.Zaraz po pierwszych sÅ‚owach prokuratora dwiepanie w loży na wprost Juliana zalaÅ‚y siÄ™ Å‚zami  Pani Derville nie roztkliwia siÄ™ tak  po-myÅ›laÅ‚ Julian.ZauważyÅ‚ wszelako, że jest bardzo czerwona.Prokurator rozwiódÅ‚ siÄ™ z patosem, a w lichej francuszczyznie, nad barbarzyÅ„stwem po-peÅ‚nionej zbrodni; Julian zauważyÅ‚, że sÄ…siadki pani Derville zdradzajÄ… oznaki niezadowo-160 lenia.Kilku przysiÄ™gÅ‚ych, widocznie znajomych tych paÅ„, rozmawiaÅ‚o z nimi starajÄ…c siÄ™ jeuspokoić. To chyba dobra wróżba  pomyÅ›laÅ‚ Julian.Do tej chwili czuÅ‚ bezgranicznÄ… wzgardÄ™ dla wszystkich obecnych.PÅ‚aska elokwencjaprokuratora spotÄ™gowaÅ‚a to uczucie niesmaku.Stopniowo jednak oschÅ‚ość Juliana ustÄ…piÅ‚awobec przejawów sympatii, której byÅ‚ wyraznie przedmiotem.Rad byÅ‚ ze stanowczej miny swego adwokata. Bez frazesów  szepnÄ…Å‚ mu w chwili,gdy miaÅ‚ przemawiać. CaÅ‚a ta emfaza z kiepska po Bossuecie, jakÄ… wytoczono przeciw panu, tylko nam po-mogÅ‚a.W istocie, jeszcze nie mówiÅ‚ piÄ™ciu minut, a już wszystkie kobiety miaÅ‚y chustki przyoczach.Adwokat, zagrzany, rzucaÅ‚ pod adresem przysiÄ™gÅ‚ych sÅ‚owa bardzo silne.JulianzadrżaÅ‚, czuÅ‚ siÄ™ bliski pÅ‚aczu. Wielki Boże! Co powiedzÄ… moi wrogowie?MiaÅ‚ siÄ™ oddać wzruszeniu, które go ogarniaÅ‚o, kiedy, szczęściem dla paÅ„, podchwyciÅ‚triumfalne spojrzenie barona de Valenod. Jak siÄ™ bÅ‚aznowi oczy Å›wiecÄ…  pomyÅ›laÅ‚  cóż za triumf dla tej niskiej duszy! Gdybymoja zbrodnia sprawiÅ‚a tylko to jedno, wystarczyÅ‚oby to, abym jÄ… przeklinaÅ‚.Bóg wie, coon nagadaÅ‚ o mnie pani de Rênal!Ta myÅ›l zagÅ‚uszyÅ‚a wszystkie inne.Niebawem wyrwaÅ‚y Juliana z zadumy oznaki sym-patii ze strony publicznoÅ›ci.Adwokat koÅ„czyÅ‚ swÄ… mowÄ™ obroÅ„czÄ….Julian przypomniaÅ‚sobie, że wypada mu uÅ›cisnąć rÄ™kÄ™.Czas zbiegÅ‚ szybko.Przyniesiono chÅ‚odniki adwokatowi i oskarżonemu.Wówczas dopiero uderzyÅ‚a Julianajedna okoliczność: żadna z kobiet nie opuÅ›ciÅ‚a sali, aby iść na obiad [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript