Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następ­nie najlepsze, co można było zrobić, to jak najszybciej ustalić, kto właściwie był obiektem gniewu Angie i jakiej sytuacji gniew ten dotyczył.Najlepiej było to zrobić przez spokojne, rozważne wypytywanie, ale nawet to było jak spacer po polu minowym.Bardzo często jakieś pytanie mogło okazać się tym niewłaściwym.- Czemu więc nie stało się tak w tym przypadku? - spytał Jim.- Bo mu po prostu nie powiedziała - rzuciła Angie.Zdawała się nie śpieszyć do łóżka; zdecydowała naj­wyraźniej, że jej włosy wymagają wyszczotkowania.Jednym z niewielu luksusów, jakie posiadał poprzedni baron de Malencontri, było zwierciadło.Ustawiono je teraz w ich sypialni, a przed nim krzesło.Angie usiadła i patrząc w lustro szczotkowała włosy szybkimi, gniewnymi pociąg­nięciami.- Ale chodzi mi o to - kontynuował Jim - czemu mu o tym nie powiedziała?- Wydaje mi się, że to oczywiste - odpowiedziała zwierciadłu Angie.- Cóż, wiesz, jaki jestem mało spostrzegawczy - po­wiedział Jim z niepewnym uśmiechem.- Nie zauważyłem w niej żadnej zmiany i oczywiście nigdy by mi nie przyszło do głowy, że jest w ciąży.Ale mówisz, że tobie powiedziała.- A komu niby miała powiedzieć? - odpowiedziała Angie.- Nie ma żadnych bliskich przyjaciółek, a poza tym ja jestem starą, doświadczoną zamężną kobietą.- Starą? - powtórzył Jim szczerze zdumiony.Nigdy nie myślał o sobie samym inaczej niż jako o bardzo młodym człowieku, a Angie była trzy lata od niego młodsza.- Ty? Stara?- W tym świecie i dla kogoś w wieku Danielle owszem.Jestem stara! - rzekła Angie - Zamężna kobieta w śred­nim wieku!- Rozumiem.- Jim pokiwał głową, choć naprawdę nic nie rozumiał.Nic mu nie zostało, jak tylko zadać bezpośrednie pytanie.- No to dlaczego mu nie powiedziała? - spytał.- Bo myśli, że nie będzie jej już kochał! - odpaliła Angie.- Dlaczego nie?- Bo utyje przez dziecko i będzie brzydka, i on się odkocha.Ot, tak po prostu!- Dafydd? - Jim był mocno zdezorientowany.- Mimo że niewiele z nim miałem do czynienia, mogę stwierdzić, że Dafydd nie jest takim niestałym człowiekiem.Skąd ona może wiedzieć, że on nagle przestanie ją kochać tylko dlatego, że ona nosi jego dziecko?- Och, na litość boską! - powiedziała Angie, znów do lustra.- Dlatego, że ona wierzy, że to w jej urodzie i tylko w jej urodzie on się zakochał.Jeśli ją straci, straci i jego.- Ależ to przecież nonsens! - obruszył się Jim.- Dlaczego? - odparła Angie.- Przecież byłeś tam, kiedy to się zaczęło.Wszyscy weszli w drzwi karczmy, on spojrzał na nią raz i powiedział „Ożenię się z tobą”.- Niezupełnie, to nie było tak szybko - zaprotestował Jim.- Nie - przypomniała mu Angie sarkastycznym to­nem.- Najpierw kazał karczmarzowi przynieść latarnię, żeby ją sobie lepiej obejrzeć.- To nie było tak - powiedział Jim.- O ile dobrze pamiętam, dopiero następnego dnia zaczął przejawiać oznaki tego, że się w niej zakochał.- Co za różnica? - stwierdziła Angie.- Ona wie, że jest piękna.Jest piękna i atrakcyjna dla mężczyzn, nie­prawdaż?Angie odwróciła się na krześle i spojrzała wprost na niego.W pytaniu było ukryte żądełko.- No cóż, pewnie tak - powiedział Jim.- No więc - Angie odwróciła się z powrotem do lustra - widząc, że przyciąga mężczyzn i że ten zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia, cóż innego ma myśleć, jak nie to, że zakochał się w jej wyglądzie?- Ale czemu miałaby jeszcze teraz tak myśleć? - spytał Jim.- Przecież są małżeństwem prawie od roku.Przez ten czas musiała go poznać dość dobrze, by wiedzieć lepiej, dlaczego się zakochał.- No pewnie, że tak - zgodziła się Angie.- Ale nic przecież nie poradzi na to, co czuje, prawda?Następne uszczypliwe pytanie.Zdaniem Jima w wielu wypadkach ludzie mogli poradzić sobie z tym, co czuli, jeśli zdawali sobie sprawę z tego, że ich odczucia były błędne.Ale może się mylił.W każdym razie coś mu mówiło, że nie byłoby teraz mądrze przedstawiać Angie ten argument.- Widziałeś jej minę, kiedy przed chwilą na dole nazwał ją swoim złocistym ptaszkiem - dodała Angie.- Czy nie zauważyłeś, jak się poczuła? Miała to wypisane na twarzy!Prawdę mówiąc Jim wcale nie zauważył, żeby Danielle coś wypisywało się na twarzy, dlatego że po prostu w ogóle nie zwracał na nią wtedy uwagi.Całą swoją uwagę koncen­trował na Dafyddzie.- Właściwie to nie zauważyłem - przyznał.- A w każ­dym razie czego ona się po tobie spodziewała w tej sprawie?- Że jej udzielę rady - wyjaśniła Angie.- Ona wie, że Dafydd chce pójść na tę wojnę, po to tylko, żeby się przekonać, czy będzie tam ktoś, kto uważa się za lepszego niż on w łuku.Więc jest rozdarta pomiędzy niechęcią, by pozwolić mu iść, a niechęcią, żeby kręcił się przy niej, widział, jak robi się gruba w czasie ciąży, i przestał się w niej kochać.Spodziewała się, że znajdę jakieś rozwiązanie.- Znalazłaś? - spytał Jim.- A ty znalazłeś? - spytała.- Nie - odparł Jim.Kusiło go, żeby dodać, że nie jest kobietą i nie czuje się w tych sprawach jak ryba w wodzie, ale rozmyślił się.- Nikt nie może odpowiedzieć jej na to pytanie poza nią samą! - powiedziała Angie.Odłożyła szczotkę i zdmuchnęła świecę, w świetle której czesała włosy.W pokoju zapadł półmrok ledwie co rozjaś­niony ostatnim blaskiem zachodu za oknami.Jim bardziej poczuł, niż zobaczył, jak Angie wdrapuje się do łóżka.Położyła się jednak i przykryła dość daleko od niego, by przypadkiem go nie dotknąć.Nic więcej nie powiedziała na ten temat, a Jim nie zadawał już żadnych pytań, choć bardzo chciałby wiedzieć, czy Angie także wierzyła, że Dafydd zakochał się w Danielle tylko dla jej urody.Bo on, Jim, nie wierzył w to ani przez chwilę.Rozdział 9Następne trzy tygodnie minęły szybko.Dafydd,Danielle i Giles z Wrzosowisk ze swoimi ludźmi odeszli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript