[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Na moją? Dlaczego?Inspektor zmierzył ją powoli wzrokiem.Przestał być miły, jego mina zdradzała jakieś prostackie zaciekawienie, jakby usiłował nawiązać dwuznaczne porozumienie.- Miała pani z denatem związek.Proszę wybaczyć, ale mam dość niewdzięczny zawód.- Sądząc po zadufanym uśmieszku, widocznym spod wąsów, wcale nie czuł w tym momencie niewdzięczności wobec swego zawodu.Wyciągnął z kieszeni paczkę zapałek z nadrukiem znanej czterogwiazdkowej restauracji i w pseudoelegancki sposób przypalił papierosa, którego Julia wsunęła właśnie w usta.- Rozumie pani, hm, przygodę.Mam dobre informacje?- Dobre.- Julia wypuściła kłąb dymu i, wściekła, przymknęła ze zdenerwowania oczy.“Przygoda”.Tym banalnym słowem policjant streścił cały kawał jej życia, wciąż nie do końca zabliźniony.A na dodatek - pomyślała - ten gruby prostak z beznadziejnymi wąsami na pewno uśmiecha się w duchu, taksując wzrokiem nowy towar.Laseczka tego trupa jest całkiem-całkiem - rzuci zaraz przy piwie kolegom w kantynie.Z łóżka bym nie wykopał.Sytuacja miała jednak bardziej niepokojące aspekty.Alvaro nie żyje.Niewykluczone, że został zamordowany.Może to i absurd, ale ona siedzi teraz na komisariacie, a w całej sprawie jest zbyt wiele niejasności, których nie umie pojąć.A jeśli pewnych rzeczy się nie pojmuje, to zaczyna być niebezpiecznie.Czuła, że cała jest napięta i czujna, gotowa do obrony.Spojrzała na Feijoo, który już nie wyglądał na współczującego poczciwca.Wszystko to są zasady taktyki - powiedziała w duchu.Usiłując przywołać spokój, pomyślała, że inspektor też nie ma powodów, żeby zachowywać się rozważnie.W końcu wykonywał tylko swoją robotę, nie różnił się od innych policjantów, był tak samo tępy i ordynarny.Postarała się wejść w jego skórę i wtedy przyszło jej do głowy, że ona jest po prostu jego tropem: eks-narzeczoną denata.Jedyną nitką.- Ale ta przygoda to już przeszłość - dodała strzepując popiół do nieskazitelnie czystej popielniczki na biurku Feijoo, wypełnionej metalowymi spinaczami.- Zakończyła się rok temu.Dziwię się, że pan nie wie.Inspektor oparł się łokciami o blat i pochylił do przodu.- Wiem - rzekł niemal poufnym tonem, jakby chciał ją przekonać, że na tym etapie są już starymi sojusznikami, że jest całkowicie po jej stronie, po czym uśmiechając się, dodał z miną człowieka, który zdradza dotąd zazdrośnie strzeżoną tajemnicę: - Ale widziała się z nim pani trzy dni temu.Julia spojrzała na policjanta z udawanym zaskoczeniem, jak gdyby usłyszała ciężki idiotyzm.Oczywiście, Feijoo przepytał ludzi na wydziale.Mógł mu powiedzieć byle dozorca czy sekretarka.Ponadto nie było się z czym kryć.- Poszłam poprosić go o pomoc w związku z obrazem, który obecnie odnawiam.- Zdziwiło ją, że policjant niczego nie notuje, i doszła do wniosku, że to też część jego metod: ludzie mówią swobodniej, kiedy sądzą, że ich słowa rozpływają się w powietrzu.- Rozmawialiśmy z godzinę w jego gabinecie, jak pan z pewnością doskonale wie.Nawet umówiliśmy się na późniejszy termin, ale nie przyszedł.Feijoo obracał w palcach pudełko zapałek.- O czym państwo rozmawiali, jeśli wolno zapytać.? Ufam, że zdoła mi pani wybaczyć takie.hm, osobiste pytania.Zapewniam panią, że to zwykła rutyna.Julia popatrzyła na policjanta w milczeniu, zaciągając się papierosem.Po chwili zaprzeczyła ruchem głowy.- Pan mnie chyba bierze za kretynkę.Policjant przymknął powieki i wyprostował się lekko na krześle.- Przepraszam, ale nie wiem, o co pani.- Zaraz panu powiem, o co chodzi.- Zdusiła gwałtownie papierosa w kupce spinaczy, nie bacząc na rozpacz w oczach rozmówcy.- Nie mam nic przeciwko odpowiedziom na pańskie pytania, ale zanim ich udzielę, proszę mi powiedzieć, czy Alvaro przewrócił się w wannie, czy nie.- Mówiąc prawdę - Feijoo nie spodziewał się tego ataku - mam za mało wskazówek.- Czyli nasza rozmowa jest zbędna.Natomiast jeżeli uważa pan, że w jego śmierci jest coś niejasnego, i zamierza mnie pan pociągnąć za język, chcę natychmiast wiedzieć, czy przesłuchuje mnie pan w charakterze podejrzanej.Bo jeśli tak, to albo w tej chwili wychodzę z komisariatu, albo dzwonię po adwokata.Policjant uniósł dłonie w pojednawczym geście.- To byłoby przedwczesne.- Uśmiechnął się krzywo i zaczął się wiercić na siedzeniu, jakby znów szukał właściwych słów.- Na razie wersja oficjalna jest taka, że profesor Ortega padł ofiarą wypadku.- A jeśli pańscy wspaniali lekarze sądowi dojdą do przeciwnych wniosków?- W takim razie.- Feijoo miał niewyraźną minę - nie byłaby pani bardziej podejrzana niż ktokolwiek, kto utrzymywał stosunki z denatem.Proszę sobie wyobrazić listę kandydatów.- Na tym polega problem.Nie umiem wyobrazić sobie kogokolwiek, kto mógłby zamordować Alvara.- Ma pani prawo tak uważać.A ja widzę sporo możliwości: oblani studenci, zazdrośni koledzy, porzucone kochanki, rozwścieczeni mężowie.- wyliczał, przesuwając kciuk po pozostałych palcach i urwał, kiedy zabrakło mu palców.- Nie.Rzecz polega na tym, i musi to pani przyznać, że pani zeznanie jest bardzo cenne.- Dlaczego? Zakwalifikował mnie pan do porzuconych kochanek?- Nie posunąłbym się tak daleko, młoda damo.Ale spotkała się pani z nim na kilka godzin przed tym, jak coś roztrzaskało mu czaszkę.Albo ktoś.- Godzin? - Tym razem Julia wpadła w autentyczne osłupienie.- To kiedy zginął?- Trzy dni temu.W środę, między drugą po południu a dwunastą w nocy.- To wykluczone.Pomylili się panowie.- Pomylili? - Mina oficera znów się zmieniła.Tym razem patrzył na nią z jawną nieufnością.- Pomyłka nie wchodzi w grę.Mam wyniki badania lekarskiego.- To musi być pomyłka.O dwadzieścia cztery godziny.- Dlaczego pani tak uważa?- Dlatego, że w czwartek wieczorem, czyli nazajutrz po naszym spotkaniu, przysłał mi do domu dokumenty, o które go prosiłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|