[ Pobierz całość w formacie PDF ] .29Mamy kłopot, panie kapitanie — zameldował Lynskij.Graczow podszedł do odsuwanych drzwi jego stanowiska.— Jestem.Słucham.— Cel głośno hałasował, potem coś się nagle zmieniło.A teraz układ naprowadzania pierwszej torpedy nie słyszy nic.— Bardzo dobrze — odpowiedział nie zrażony Paweł.— Nawigator, zmienić naprowadzanie torpedy na ręczne i zawrócić ją.Powoli.— Naprowadzanie przestawione na ręczne — odpowiedział Tenuka.— przejąłem od Drugiego Kapitana kontrolę nad pociskiem.Prowadzę go na minimalnej prędkości.— Niech pan go zawróci! — przypomniał Graczow.— Właśnie zawracam, trzy pięć zero.Kurs na północ, zero jeden zero; skręca dalej, zero trzy zero, panie kapitanie.Alarm — minimalna ilość paliwa.— Czy głowica jest uzbrojona? — upewnił się Paweł.— Tak jest.— Kurs?Już na południe, panie kapitanie.Nie mam nic na sonarze pasywnym ani wąskopasmowym.— Uruchomić sonar aktywny wysokiej częstotliwości.— Uruchamiam.— Niech pan włączy kamerę i laser.Może zobaczymy zarys SSNX-a.— Wracam powoli.Brak efektu Dopplera z sonaru aktywnego.I z szerokopasmowego.Laser pokazuje płaskie dno.Drugi alarm — paliwo się kończy.Na ile starczy?— Dwadzieścia sekund, panie kapitanie.— I co widać?— Wciąż tylko piasek.Kilkaset metrów na południe — wystaje skała.— Płynąć na nią.— Dziesięć sekund; turbina zwalnia.— Posadzić torpedę na dnie i przestawić na tryb wyczekiwania.— Tak jest; zwalnia dalej, dno się zbliża.Grzęznę w piasku.Prędkość zero, Torpeda leży na dnie; przełączam na tryb wyczekiwania.Ciągłość kabla utrzymana.— Co pan robi? — zainteresował się Nowskoj.Graczow gestem nakazał im milczenie i kontynuował dialog z Tenuką.— Przejąć od komputera torpedę numer dwa — rozkazał.— Tak jest; przejąłem.Jestem w tej chwili około kilometra na południe od tej wystającej skały.Na północ od niej leży pierwsza torpeda, panie kapitanie.— Ile paliwa?— Mało; niedługo będzie alarm.— Kieruj torpedę dwa na wystającą skałę — uruchomić laser, reflektor i kamerę.— Laser, reflektor i kamera włączone, panie kapitanie.Powinien pan mieć obraz na ekranie.— Mam.Sprowadzaj torpedę powoli niżej.Graczow i Nowskoj nachylili się nad ekranem.Coraz wyraźniej widać było piasek.Dno zbliżało się z prędkością pięciu kilometrów na godzinę.— Widzę! Widzę skałę — odezwał się Paweł, stukając palcem w ekran, Rzeczywiście, z piachu wystawało coś dużego, ukrytego w nim do połowy, Prosta i podłużna forma nieco wzniesiona z prawej strony.— Podpłynąć blisko i okrążyć to.— Tak jest, trochę za daleko popłynąłem, mało paliwa.Zawracam na południe.Paliwo się kończy.Tracę panowanie nad torpedą.— Jak daleko pan jest od tego dużego obiektu?— Pięćset-sześćset metrów.— Posadź pocisk na piasku.— Siadam.— Odległość?— Czterysta pięćdziesiąt metrów.Torpeda dwa w trybie wyczekiwania.— Przejąć trzecią.Teraz niech pan płynie z prędkością piechura i zbliży się najbardziej, jak to możliwe.— Jestem jeszcze zbyt daleko i nic nie widzę, panie kapitanie, a paliwo już teraz się kończy.Z tej torpedy nic nie będzie.Muszę ją posadzić.Torpeda trzy na dnie, tryb wyczekiwania.Odległość tysiąc dwieście metrów, panie kapitanie.— To za daleko.Proszę sprowadzić czwartą jak najbliżej.— Nie mogę, panie kapitanie.Torpeda cztery już nie działa.Za późno, żeby przestawić na tryb wyczekiwania.Turbina nie pracuje, paliwa nie ma.Nie mam żadnych sygnałów od czwórki.— Połączenie działa?— Nie odpowiada, panie kapitanie.— Nie odczepiaj kabla.Graczow ściągnął słuchawki i przesunął dłonią po włosach.Był to typowy u niego gest.Oznaczał brak koncepcji.— I co teraz, kapitanie? — spytał Nowskoj.— Myślę.Mogę albo zdetonować te torpedy, albo odłączyć przewody i wystrzelić następne.Jednego i drugiego naraz zrobić nie mogę.To coś, co wystaje z piasku, to albo SSNX, albo jakiś stary, zatopiony okręt.Ewentualnie porzucony blok betonu czy kawał stali konstrukcyjnej.Nie jestem w stanie stwierdzić, że to SSNX.Ale jeżeli to oni chowają głowę w piasek, odpłyną, kiedy odetnę przewody.A jeśli zdetonuję torpedy, narobię tyle hałasu i zamieszania w wodzie, że następne torpedy nie będą nic widzieć.— A może nastawić eksplozje torped z opóźnieniem, odłączyć przewody i wystrzelić cztery następne torpedy? — zaproponował Nowskoj.— Nie da się.Nie ma opcji opóźnionej detonacji po odcięciu przewodów.Projektanci torped nie pomyśleli o tym.— Hmm.Co było widać z Azowa?— Panie Pierwszy! Słyszał pan pana Nowskoja! — zawołał Graczow.— Co pan widział? Jaka powinna być pozycja SSNX-a?!— Obserwowałem zespół nawodny, panie kapitanie — odpowiedział Michajło.— Ale jeśli cofnie pan nagranie, można zobaczyć, co pokazały kamery.— A co z zespołem nawodnym?— Płyną z prędkością około dwudziestu węzłów.Znajdują się teraz dwanaście mil na południowy wschód od portu Norfolk.Zdążają w kierunku, z którego nadpłynęły nasze torpedy.— Daleko są od nas?— Osiemdziesiąt mil, kierunek trzy cztery dziewięć.— No to oddalają się — mruknął Graczow.— I tak nie są na razie zbyt groźni, chyba że sami zdradzimy swoją obecność.— W jaki sposób? — zdziwił się Nowskoj.— Detonując cztery głowice plazmowe — przypomniał Paweł.— Jeśli o to chodzi, już się zdradziliśmy, wystrzeliwując cztery torpedy.Jednak ani to, ani zdetonowanie ich głowic nie określi naszej pozycji — zauważył konsultant.— Dajmy temu spokój.Drugi Kapitan, zbierz dane z Azowa na temat SSNX-a i pokaż jego pozycję od momentu zanurzenia się aż do chwili obecnej.— Tak jest, panie kapitanie — odpowiedział elektroniczny głos.— Niech pan spojrzy ze mną — polecił Graczow Nowskojowi.Obaj mężczyźni nachylili się nad ekranem.Patrzyli na zanurzający się przy maksymalnej prędkości SSNX.Wkrótce z wody wystawał tylko kiosk, a parę minut później widać było tylko kilwater.Jakiś czas posuwał się dalej, opuścił zatokę i skręcił na północny wschód.Później zanikł — woda uspokoiła się całkowicie.— Tutaj — stwierdził Paweł.— W tym miejscu SSNX zniknął.To znaczy, że albo zwolnił i zakręcił, albo osiadł na dnie, albo zmienił nieznacznie kurs.— Czyli może być wszędzie.— Nie, Torpedy popłynęły za nim.Weźmy pod uwagę dane wzrokowe.Drugi Kapitan, przywołać mapę i biorąc pod uwagę maksymalną wykrytą prędkość SSNX-a, pokazać rosnące koło, w którym mógł się znajdować.Od punktu, gdzie zniknął, aż do chwili obecnej.Na ekranie pojawiła się mapa z zaznaczoną pozycją SSNX-a w momencie zniknięcia kilwateru.Urósł od niego szybko krąg, obejmując wkrótce wejście do zatoki Chesapeake.— To niewiele nam dało.Drugi Kapitan, pokaż rozkład prawdopodobieństwa, biorąc pod uwagę fakt, że SSNX uciekał przed naszymi torpedami — polecił Graczow.— Powinien wykazać, że bardziej prawdopodobne są kierunki północne — wyjaśnił Nowskojowi.Na mapie rozjaśniło się, coś w rodzaju elipsy.Pole najwyższego prawdopodobieństwa skierowane było ku północnemu wschodowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|