[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nastêpnie wzi¹³ do rêki wymiête, wyraŸnie przesycone potem pismo.Tereza i dowódca ³uczników wymienili krótkie spojrzenia.Pisma najwiêkszej wagi goñcy ukrywali czasem w miejscach wrêcz.niewiarygodnych.Na przyk³ad w nogawkach, pod koszul¹.i nie wiadomo, gdzie jeszcze.W sakwie przy siodle, gdzie powinno siê woziæ meldunki, tkwi³ wtedy zwykle jakiœ bzdurny, nic nie mówi¹cy raport.Goñcy czasem padali ofiarami napaœci.Alerowie czytaæ nie umieli, ale rozmaici zbóje - i owszem.- Od komendanta Alkawy - rzek³ setnik.Pomin¹³ nag³ówki i od razu zacz¹³ czytaæ treœæ rozkazu: - „Natychmiast ewakuowaæ stanicê.Piechota wraz z ca³ym wyposa¿eniem placówki, bêdzie przewieziona do Alkawy drog¹ wodn¹.Dokonaæ g³êbokiego, szerokiego rozpoznania terenu jazd¹.Wielotysiêczne.”.To podkreœlone - zaznaczy³ Ambegen, na chwilê przerywaj¹c czytanie.- „Wielotysiêczne si³y Srebrnych Plemion sforsowa³y Lezenê powy¿ej i poni¿ej Alkawy.Ewakuacja nast¹pi przed up³ywem trzech dni.Do tego czasu jazda, po dokonaniu rozpoznania, winna stawiæ siê w g³ównej stanicy okrêgu.Polecenie dla dowódców jazdy w polu: nie atakowaæ, unikaæ walki”.Koniec.Od³o¿y³ pismo.- Koniec - powtórzy³.- Albo ktoœ tam oszala³.- Co to znaczy: nie atakowaæ, unikaæ walki? - rozz³oœci³a siê podsetniczka.- Jak spotkam zgrajê, to co? Mam ich puœciæ ca³ych i zdrowych?! Mo¿e jeszcze pierdolonych wyposa¿yæ na drogê?!- ¯adnych dyskusji! - ostrzegawczo powiedzia³ Ambegen.- Nie tym razem, podsetniczko, uwa¿aj! - Podniós³ palec.- Jeœli to rzeczywiœcie tak wygl¹da - wskaza³ pismo - to mamy tutaj regularn¹ wojnê, a do tego wcale nie jesteœmy przygotowani.¯adne tam zagony, podjazdy i podchody.Wojna.W Alkawie, widzê, chc¹ skoncentrowaæ wszystkie si³y.Wcale nie jest tego zbyt du¿o.Jeœli jazda zostanie roztrwoniona w drobnych potyczkach i utarczkach.- ponownie podniós³ palec, bo Tereza znów otwar³a usta.- Ani s³owa, Tereza.Nie podoba mi siê to, co napisano, a najbardziej nie podoba mi siê, ¿e z pominiêciem szczebla komendanta stanicy wydaje siê polecenia dowódcom stanicznych jeŸdŸców.Niemniej s¹ to polecenia wyraŸne i zostan¹ dok³adnie wykonane.Zrozumiano?- Zrozumiano - rzek³a ponuro.- Tak, panie, zrozumiano.- Przygotuj ludzi do wymarszu.Rozpoznanie - powiedzia³ dobitnie - g³êbokie i wszechstronne, ale tylko rozpoznanie.Du¿o wzmocnionych patroli, ale tylko patroli.Zrozumia³aœ? A ty - zwróci³ siê do piechura - zajmiesz siê ewakuacj¹.Najpierw zapasy broni i ¿ywnoœci, spy¿a dla koni, dalej kuŸnia, sprzêt ciesielski, graty siodlarza, rymarza, szewca i krawca, sprzêty kuchenne, a na samym koñcu wyposa¿enie izb ¿o³nierskich.W takiej kolejnoœci.Wszystko ma byæ odpowiednio popakowane i z³o¿one na przystani.Pod stra¿¹.Wzmocnij te¿ posterunki wartownicze, najbardziej ten na wie¿y, postaw tam choæby i czterech ludzi z najlepszymi oczami.Jak ju¿ zarz¹dzicie co trzeba, chcê was mieæ tu z powrotem.Znajdzie siê trochê czasu na gadanie, chêtnie pos³ucham, co myœlicie i co macie do powiedzenia.Ale teraz do roboty.- Tak, panie - powiedzieli chórem, gdy skoñczy³.Ambegen zosta³ sam.Raz jeszcze wzi¹³ do rêki i uwa¿nie przeczyta³ pismo.Spojrza³ w okno.Jego goniec w³aœnie wyprowadza³ swego siwka ze stajni.Setnik odwróci³ siê na piêcie, ³agodnie uniós³ rêkê - nieoczekiwanie dla samego siebie - wyr¿n¹³ piêœci¹ w œcianê.Mia³ krzepê.Deski a¿ zatrzeszcza³y.Od czterech lat siedz¹c pod Pó³nocn¹ Granic¹, Ambegen by³ kolejno dowódc¹ stanicznych toporników, zastêpc¹ komendanta Erwy, a na koniec komendantem.Pierwszy raz w ¿yciu s³ysza³, by porzucano stanice.Oznacza³o to wydanie ich na ³up alerskim hordom; wiêc zniszczenie; wiêc koniecznoœæ odbudowania - póŸniej.Wymaga³o to pieniêdzy i czasu, wojsko zaœ na d³ugo mia³o zostaæ pozbawione istotnego punktu oparcia.W kordonie placówek mia³a oto pojawiæ siê dziura.i ¿eby jedna! Trudno podejrzewaæ, by ewakuowano tylko Erwê, inne stanice zostawiaj¹c w spokoju.Ambegen domyœla³ siê, jakie by³y intencje Alkawy.Wobec niebywale licznych zastêpów alerskich, postanowiono za wszelk¹ cenê skoncentrowaæ wszystkie si³y okrêgu, w obawie przed pogromem odosobnionych, zbyt s³abych do stawienia skutecznego oporu, ma³ych garnizonów.Komendant Erwy obawia³ siê jednak, ¿e ta pozornie s³uszna decyzja zosta³a podjêta przedwczeœnie.Jak dot¹d, nie by³o widaæ ¿adnego zagro¿enia.Owszem, Alerowie najwyraŸniej wiedzieli, ¿e z Erwy wysz³a znaczna czêœæ za³ogi.Nocne patrole przep³oszy³y ich zwiadowców.Jednak powrót jeŸdŸców wyraŸnie ostudzi³ zapa³ wojowników; podchody pod palisadê ju¿ siê nie powtórzy³y.Œwiadczy³o to o tym, ¿e si³y gotowe oblegaæ Erwê wcale nie by³y wiêksze, ni¿ zwykle w takich wypadkach, a ju¿ z pewnoœci¹ nie liczy³y tysiêcy wojowników.Oddawano stanicê darmo, dobrowolnie rezygnuj¹c z dobrze przygotowanej placówki, mog¹cej zapewniæ oparcie dzia³aj¹cym w jej rejonie wojskom.Ambegen uwa¿a³, ¿e to b³¹d.Dosta³ jednak wyraŸne rozkazy i nic nie móg³ poradziæ.Zreszt¹ - mo¿liwe, ¿e w Alkawie wiedziano coœ wiêcej, ni¿ to wynika³o z krótkiego, oszczêdnego w s³owach rozkazu.Byæ mo¿e jakieœ wa¿kie przes³anki istotnie œwiadczy³y o tym, ¿e natychmiastowa koncentracja wszystkich si³ jest niezbêdna.Nie maj¹c na ten temat ¿adnych danych, Ambegen nie móg³ i nie chcia³ podwa¿aæ decyzji prze³o¿onych.Drêczy³o go co innego: los oddzia³u Rawata.Jego zastêpca by³ w sytuacji nie do pozazdroszczenia.Nie doœæ, ¿e po armektañskich terenach biega³y alerskie armie, z których ka¿da mog³a przejœæ po jego oddzia³ku nie zwalniaj¹c tempa, to jeszcze po powrocie mia³ zastaæ pust¹ stanicê.Ambegen ¿ywi³ nadziejê, ¿e Rawat pojawi siê w Erwie, zanim przyp³yn¹ z Alkawy rzeczne szkuty, by zabraæ ludzi i sprzêt.¯a³owa³, ¿e nie móg³ przydzieliæ swemu zastêpcy jednego z konnych kurierów
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|