Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale nie było odpowiedzi.Od tego czasu już nie zdawała sobie sprawy, co pisała ani do kogo, ale nadal pisała bez litości przez siedemnaście lat.W pewne sierpniowe południe, gdy haftowała z przyjaciółkami, poczuła, że ktoś zbliża się do drzwi.Nie musiała odwracać się, by wiedzieć kto.„Był gruby, zaczynały mu wypadać włosy i już potrzebował okularów, żeby patrzeć z bliska - po­wiedziała mi.- Ale to był on, cholerny skurwysyn, to był on".Przestraszyła się, gdyż wiedziała, że widzi ją tak samo zmienioną na gorsze jak ona jego, i nie wierzyła, by miął w sobie tyle miłości co ona, by to znieść.Miał na sobie koszulę przesiąkniętą potem, jak wtedy gdy zobaczyła go po raz pierwszy na odpuście, i nosił ten sam pas i te same sakwy z rozpruwającej się skóry ze srebrnymi ozdobami.Bayardo San Roman postąpił krok do przodu nie zwracając uwagi na oszołomione hafciarki i położył sakwy na maszynie do szycia.- No dobrze - powiedział - jestem.Miał ze sobą walizkę z ubraniem, żeby już zostać, i drugą taką samą, wypełnioną prawie dwoma tysiącami listów, które ona do niego napisała.Były uporządkowane według dat, w paczuszkach związa­nych kolorowymi wstążkami, i wszystkie co do jednego nie rozpieczętowane.Przez wiele lat nie mogliśmy mówić o niczym innym.Nasze codzienne życie, podporządkowane do tego dnia tylu zwykłym i regularnym przyzwyczajeniom, zaczęło obracać się gwałtownie wokół wspólnego wszystkim niepokoju.Koguty zaskakiwały nas o świcie przy próbach porządkowania tylu połączonych ze sobą przypadków, które umożliwiły ten absurd, i oczywistym było, że nie robiliśmy tego z żądzy wyjaśnienia tajemnic, ale dlatego, że nikt z nas nie mógł już żyć bez określenia z całkowitą pewnością, jakie miejsce i rolę wyznaczył mu los.Wielu nigdy się tego nie dowiedziało.Cristo Bedoya, który został cenionym chirurgiem, nie mógł sobie nigdy wytłumaczyć, dlaczego uległ chwilowej pokusie, by dwie godziny brakujące do przyjazdu biskupa przeczekać u swoich dziadków, zamiast udać się na spoczynek do rodziców czekających nań aż do świtu, by go ostrzec.Ale większość tych, którzy mogli coś zrobić, by zapobiec zbrodni, i jednak nie zrobili tego, rozgrzeszała się pretekstem, że sprawy honoru są świętością, do którego dostęp mają tylko bohaterowie dramatu.„Honor to miłość" - mawiała moja matka.Hortensja Baute, której udział w wydarzeniach ograniczył się do ujrzenia dwóch zakrwawionych noży, w chwili gdy nie zostały jeszcze użyte, tak bardzo przejęła się własną halucynacją, iż popadła w stan nieustającej pokuty i pewnego dnia, nie mogąc już tego wytrzymać, rzuciła się nago na ulicę.Flora Miguel, narzeczona Santiago Nasara, z rozgoryczenia uciekła z porucznikiem wojsk pogranicza, który następnie sprostytuował ją w obozach zbieraczy kauczuku w Vichada.Anna Villeros, akuszerka, która pomogła w przyjściu na świat trzem pokoleniom, dowiedziawszy się o zbrodni dostała skurczu pęcherza i aż do dnia swojej śmierci musiała oddawać mocz za pomocą sondy.Don Rogelio de la Flor, zacny mąż Clotilde Armerita, w wieku osiemdziesięciu sześciu lat cudowny okaz żywotności, wstał po raz ostatni, by zobaczyć, jak zarzynają Santiago Nasara opartego o zamknięte drzwi swego własnego domu, i tego wstrząsu już nie przeżył.Drzwi w ostatniej chwili zamknęła Placida Linero, ale szybko uwolniła się od poczucia winy.„Zamknęłam je, bo Divina Flor przysięgła, że widziała, jak mój syn wszedł do domu - powiedziała mi - a to była nieprawda".Natomiast nigdy nie wybaczyła sobie pomylenia wspaniałej wróżby drzew z niosącą nieszczęście wróżbą ptaków i uległa zgubnemu przyzwyczajeniu swoich czasów - żucia nasion rzeżuchy.Dwanaście dni po zbrodni sędzia śledczy zastał miasteczko rozjątrzone do żywego.W obskurnym biurze urzędu celnego w Pałacu Municypalnym, popijając zaparzoną w garnku kawę z rumem przeciwko przywidzeniom z upału, musiał zażądać dodatkowych posiłków wojskowych, by zaprowadzić spokój w napierającym tłumie tych wszystkich, którzy wcale nie wzywani pragnęli złożyć zeznania chcąc ujawnić swe kluczowe znaczenie w dramacie.Był świeżo po dyplomie, chodził jeszcze w czarnym uniformie szkoły prawniczej, obnosił złoty sygnet z emblematem swego roku i pretensje oraz liryzm szczęśliwego debiutanta.Nigdy jednak nie poznałem jego nazwiska.Wszystko, co wiemy o jego charakterze, zostało wywiedzione z akt odnalezionych przeze mnie przy pomocy wielu osób w Pałacu Sprawiedliwości w Riohacha, w dwadzieścia lat po zbrodni.Archiwa nie posiadały żadnej numeracji, zaś dokumenty gromadzone tu od ponad wieku walały się po podłodze kolonialnego gmachu w ruinie, który przez parę dni był główną kwaterą Francisa Drake'a.Parter zalewany był falami przypływu, a w opuszczonych urzędach unosiły się podarte tomy.Sam, brodząc po kostki w wodzie, wielokrotnie przeszukiwałem dno tego stawu zagubionych spraw i jedynie przypadek pozwolił mi odzyskać po pięciu latach poszukiwań trzysta dwadzieścia dwie luźne kartki z ponad pięciuset, jakie liczyły akta.Nazwisko sędziego nie pojawiło się na żadnej z nich, ale jest rzeczą oczywistą, że był to człowiek trawiony przez gorączkę literatury.Bez wątpienia czytał hiszpańskich klasyków, niektórych pisarzy łacińskich i znał bardzo dobrze Nietzschego, który był modnym autorem wśród prawników jego generacji.Notatki na marginesie, i to nie tylko ze względu na kolor atramentu, zdawały się być pisane krwią.Był tak zaszokowany tajemniczą sprawą, której rozwiązywanie przypadło mu w udziale, iż wielokrotnie uciekał się do lirycznych igraszek przeciwnych rygorom jego zawodu.Przede wszystkim zawsze wydawało mu się wysoce podejrzane to, że życie posłużyło się naraz tyloma przypadkami zakazanymi literaturze, by bez żadnych przeszkód spełniła się śmierć tak zapowiedziana.Ale tym, co go najbardziej zaniepokoiło pod koniec nadgorliwego dochodzenia, była jego całkowita bezradność w odnalezieniu jakiegokolwiek śladu, choćby najmniej prawdopodobnego, wskazującego na to, że Santiago Nasar rzeczywiście był sprawcą zhańbienia.Te z przyjaciółek Angeli Vicario, które były jej wspólniczkami w oszukaństwie, przez długi czas opowiadały, że przed ślubem dopuściła je do swej tajemnicy, ale nie ujawniła żadnego nazwiska.W dochodzeniu zeznały: „Powiedziała nam o cudzie, ale nic nie wspominała o świętym".Angela Vicario ze swej strony obstawała przy swoim.Kiedy sędzia śledczy zapytał ją w swym pokręt­nym stylu, czy wie, kim był nieboszczyk Santiago Nasar, ona z kamiennym wyrazem twarzy odpowiedziała:- Był moim sprawcą.Tak zapisane jest w aktach, ale bez żadnych dodatkowych uwag dotyczących okoliczności i miejsca.Podczas trwającej jedynie trzy dni roz­prawy oskarżyciel prywatny największy nacisk położył na słabość tego zarzutu.Zaskoczenie sędziego śledczego brakiem dowodów przeciwko Santiago Nasarowi było tak olbrzymie, że jego rzetelną robotę zdaje się chwilami wypaczać rozczarowanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript