[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Nayla? - spytała Siona.- Naprawdę? Zostanie z nami?- Do dnia ślubu.Siona z namysłem skinęła głową.- Zatem zgadzamy się.- Mów sama za siebie! - wypalił Idaho.Siona uśmiechnęła się.- Przepraszam.Czy wolno mi zwrócić się z zapytaniem, czy wielki Duncan Idaho raczy dotrzymać mi towarzystwa w tej zabitej dechami dziurze i będzie trzymał ręce z dala od mej osoby?Idaho posłał jej zimne spojrzenie.- Możesz się nie bać o to, gdzie będę trzymał swoje ręce.- Spojrzał na Monea.- Czy to twoja zasługa, Moneo? To dlatego mnie odsyłasz?- To kwestia zaufania - powiedziała Siona.- Komu on ufa?- Zmusisz mnie, żebym się udał z twoją córką? - nalegał Idaho.Siona wstała.- Albo się zgodzimy, albo strażniczki nas zwiążą i dostarczą tam w dużo mniej wygodny sposób.Możesz to wyczytać z jego oczu.- Więc naprawdę nie mam wyboru - rzekł Idaho.- Masz taki wybór jak wszyscy - powiedziała Siona.- Umrzeć teraz lub później.Idaho wciąż wpatrywał się w Monea.- Jakie są twoje prawdziwe intencje, Moneo? Nie zaspokoisz mej ciekawości?- Ciekawość utrzymała przy życiu wielu ludzi, gdy wszystko inne zawiodło - powiedział Moneo.- Staram się zachować cię przy życiu, Duncanie.Nigdy przedtem tego nie robiłem.Prawie tysiąc lat potrzeba było na to, by pył z ogólnoplanetarnej pustyni dawnej Diuny opuścił atmosferę i opadł na ziemię.Wiatru nazywanego "piaskomiotem" nie widuje się już na Arrakis od jakichś dwóch i pół tysiąca lat.W czasie jednej tylko burzy mógł on przenieść dwadzieścia miliardów ton wzbitego w powietrze pyłu.Niebo miało potem często srebrny kolor.Fremeni mawiali: "Pustynia jest chirurgiem, który rozcina skórę, by ukazać, co jest pod spodem." I planeta, i ludzie składali się niejako z wielu warstw i można było te warstwy odsłaniać.Mój Serir jest tylko słabym echem tego, co było kiedyś.Ja muszę być piaskomiotem."Wykradzione dzienniki"- Posłałeś ich do Tuono, nie naradziwszy się ze mną? To zdumiewające, Moneo! Już od dawna nie zrobiłeś nic równie samowolnego.Moneo stał dziesięć kroków przed Leto w centrum krypty, skłaniając głowę, uciekając się do wszystkich sposobów, jakie znał, by nie drżeć, świadom, że jego strach i tak może zostać zauważony i zinterpretowany przez Boga Imperatora.Dochodziła północ.Leto trzymał swego majordoma w niepewności.- Modlę się, żebym nie obraził mojego Pana - powiedział Moneo.- Rozbawiłeś mnie, ale nie licz na to zbytnio.Ostatnio nie potrafię rozróżnić tego, co komiczne, od tego, co smutne.- Wybacz mi, Panie - szepnął Moneo.- O jakie wybaczenie prosisz? Zawsze musisz domagać się sądu? Czy twój świat nie może po prostu istnieć?Moneo podniósł wzrok na tę straszną, okapturzoną twarz."On jest burzą i statkiem - pomyślał.- Zachód słońca istnieje sam w sobie." Czuł, że stoi na granicy przerażających objawień.Spojrzenie Boga Imperatora drążyło go, paliło, badało.- Panie, czego chcesz ode mnie?- Chcę, żebyś wierzył w siebie.Czując, że może za chwilę wybuchnąć, Moneo powiedział:- Zatem to, że nie poradziłem się ciebie wcześniej.- Jakie to było błyskotliwe z twojej strony, Moneo! Małe duszyczki, które szukają władzy nad innymi, najpierw niszczą wiarę, którą ci inni mogliby w sobie mieć.Te słowa były dla Monea druzgocące.Wyczuwał w nich oskarżenie i zarazem przyznanie się.Czuł, że coś budzącego lęk, lecz równocześnie nieskończenie pożądanego wymyka mu się z rąk.Próbował znaleźć słowa, by przywołać to z powrotem, ale czuł niezwykłą pustkę w głowie.Może gdyby zapytał Boga Imperatora.- Panie, gdybyś powiedział mi tylko, co myślałeś o.- Moje myśli znikają przy zetknięciu z nimi.Leto przypatrzył się Moneowi.Jak dziwne były oczy majordoma, błyskające ponad jastrzębim atrydzkim nosem - oczy osadzone pewnie w twarzy regularnej jak metronom.Czy Moneo słyszał to rytmiczne pulsowanie: Malky przybywa! Malky przybywa!?Moneo miał ochotę krzyczeć z gniewu.To, co czuł, zniknęło zupełnie! Obiema dłońmi zatkał sobie usta.- Twój wszechświat to wymiarowa klepsydra - rzekł oskarżycielsko Leto
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|