Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potrząsnęła głową i odwróciła się, by spojrzeć na Chen-Lhu.Chińczyk spał z głową wciśniętą w róg.Doznała nagłego uczucia, że Chen-Lhu uosabia upadłą wielkość, jakby był bóstwem z przeszłości swego kraju.Oddychał z cichym, chrapliwym odgłosem.Jego skórę pokrywały duże, otwarte pory, a w budowie jego ciała była jakaś szorstkość źle wyprawionej skóry, której nigdy przedtem nie zauważyła.Wzdłuż górnej wargi sterczała siwiejąca szczecina pszennej barwy.Nagle uświadomiła sobie, że Chen-Lhu farbował włosy.Takiego objawu próżności się po nim nie spodziewała.- Wiatr ucichł - powiedział Joao.- Ale jest chłodniej - odrzekła.Wyjrzała przez okno i zobaczyła pasma trzcinowatej trawy wlokące się za płozą.Kapsuła skręcała przy każdym zawirowaniu nurtu.Jej ruch miał w sobie pewien majestat.Powolne, płynne obroty były jakby dostojnym tańcem.- Co tak śmierdzi? - zapytała.Joao pociągnął nosem: paliwo rakietowe.woń ludzkiego potu i pleśń.To ona była zapachem, który spowodował pytanie Rhin.- To pleśń - rzekł.- Pleśń?Rozejrzała się po wnętrzu kabiny, zwracając uwagę na gładką, czarną powierzchnię brzegów sufitu, oraz lśniący chrom na desce rozdzielczej.Położyła ręce na rezerwowej kierownicy po swojej stronie i poruszyła nią.- „Pleśń” - pomyślała.Dżungla zdobyła przyczółek tu w środku.- Mamy już prawie porę deszczową - powiedziała.Co to oznacza?- Kłopoty - odparł.- Wysoką wodę i progi.- Dlaczego patrzycie na to z najgorszej strony? - wtrącił się Chen-Lhu.- Bo tak musimy - odrzekła.W Joao nagle obudził się głód i pragnienie.- Podaj menażkę - powiedział.Chen-Lhu wyciągnął rękę.Joao wziął z jego dłoni naczynie i podsunął je Rhin, ale ta potrząsnęła głową.„Trucizna w wodzie wyrobiła we mnie odruch jej odrzucania” - pomyślała.Odgłosy picia przyprawiły ją o atak mdłości.Joao tak chciwie połykał! Odwróciła się, niezdolna na niego patrzeć.Joao zwrócił menażkę Chen-Lhu myśląc o tym, jak szybko przebudził się ten człowiek.Pierwsze, co zwróciło uwagę Joao, to czujny i natarczywy głos Chińczyka.Chen-Lhu leżał na pryczy prawdopodobnie udając sen.- Myślę.myślę, że jestem głodna - powiedziała Rhin.Chen-Lhu wydostał pakiety z racjami i zaczęli jeść w milczeniu.Teraz poczuła pragnienie i zaskoczyło ją to, że Chen-Lhu podał jej menażkę, zanim o nią poprosiła.Zrozumiała, że obserwował ją i dostrzegał wiele jej myśli.Było to niepokojące odkrycie.Napiła się z irytacją i odrzuciła menażkę.Chen-Lhu uśmiechnął się.- Jeśli nie ma ich na dachu, gdzie nie możemy ich dostrzec, albo pod skrzydłami to znaczy nasi przyjaciele nas opuścili - mruknął Joao.- Zauważyłem to - rzekł Chen-Lhu.Joao omiótł wzrokiem oba brzegi tak daleko, jak mógł.Żadnego ruchu, ani śladu życia.Ani dźwięku.Słońce wspięło się już wysoko.Mgły na rzece zaczęły znikać.- W dzień będzie tu piekielnie gorąco - stwierdziła Rhin.Joao skinął głową.Pomyślał, że ciepło ma swój określony początek.W jednej chwili nie było go, w następnej atakowało wszystkie zmysły.Rozpiął pas bezpieczeństwa, odchylił fotel i przecisnął się na tył kabiny.Położył dłonie na klamrach blokujących tylny właz.- Dokąd idziesz? - zapytała z naciskiem Rhin.Zaczerwieniła się, gdy usłyszała własne pytanie.Chen-Lhu zachichotał.Poczuła, że nienawidzi gruboskórności Chen-Lhu, nawet gdy ten próbował załagodzić sytuacje mówiąc:- Musimy się nauczyć obchodzenia pewnych miejsc, pomijanych w zachodnich konwenansach, Rhin.W jego głosie wciąż była ironia.Ona dosłyszała ją i odwróciła się raptownie.Joao otworzył właz i zbadał jego brzegi od wewnątrz i z zewnątrz.Nie było żadnego widocznego śladu insektów.Opuścił wzrok na płaską powierzchnię pływaka ciągnącego się obok silników rakietowych i tworzącego platformę, szeroką na metr i długą na dwa i pół.Nie było na niej śladu owadów.Zeskoczył, zamknął właz.Gdy tylko właz się zamknął Rhin odwróciła się do Chen-Lhu.- Jesteś nieznośny! - wybuchnęła.- Ależ, doktor Kelly.- Nie wciskaj mi teraz tego profesjonalnego tytułowania! - prychnęła.- Nadal jesteś nieznośny.Chen-Lhu zniżył głos:- Mamy kilka rzeczy do omówienia, zanim on wróci.Nie ma czasu na osobiste utarczki.Tu chodzi o MOE.- Jedyne, co MOE ma do tego wszystkiego, to to, że musimy donieść twoją opowieść do ich szefostwa - odparła.Popatrzył na nią.Można było przewidzieć taką reakcję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript