Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Biegłemdalej.Z początku byłem przekonany, że dosięgła mnie strzała.Następny kamieńtrafił w głowę.Gdy odzyskałem przytomność, leżałem skrępowany.Lewe ramię pulsowałobólem, ale nie tak bardzo, jak wielki guz na głowie.Udało mi się usiąść.Nikt niezwracał na mnie uwagi.Od kłódki przy dłoniach dwa długie łańcuchy prowadziłydo dwóch obręczy na kostkach nóg, połączonych w kajdany trzecim łańcuchem,tak krótkim, że nie pozwalałby na zrobienie swobodnego kroku, gdybym zdołałwstać.Nic nie powiedziałem, nic nie zrobiłem.Nie miałem żadnych szans przeciw-ko szóstce uzbrojonych ludzi.Nie chciałem im dać najmniejszego pretekstu dobrutalnego postępowania.Mimo wszystko wiele mnie kosztowało, żeby siedzieć226 spokojnie.Aańcuchy mi ciążyły, zimny metal kąsał ciało.Siedziałem ze spuszczo-ną głową.Piorun zauważył, że wróciłem do przytomności.Podszedł, stanął nademną.Patrzyłem na jego stopy, nie wyżej. Powiedz coś, pętaku!  zażądał nagle. Pojmaliście nie tego człowieka, panie  odezwałem się nieśmiało.Wie-działem, że nie mam szans go przekonać, ale może zasieję zwątpienie w jegoludziach.Piorun ryknął śmiechem.Wyciągnął się przy ogniu. No to masz pecha.Ale wydaje mi się, że próbujesz nas oszukać.Bastardzie,jakżeś to zrobił, że ożyłeś? Nie rozumiem, o czym mówisz, panie.Zerwał się jak błyskawica i doskoczył do mnie.Próbowałem wstać, lecz niebyło przed nim ucieczki.Chwycił za łańcuch, poderwał mnie do góry, wymierzyłmi piekący policzek wierzchem dłoni. Patrz na mnie!  rozkazał.Wlepiłem w niego barani wzrok. Dlaczego nie umarłeś, Bastardzie? Panie, to nie ja.Nie jestem Bastardem.Uderzył po raz drugi.Cierń powiedział mi kiedyś, że podczas tortur należy skupić się na tym, comożna mówić, a nie na tym, czego powiedzieć nie wolno.Wiedziałem, że głupiojest upierać się przy swoim.Piorun znał prawdę.Skoro jednak już obrałem tętaktykę, trzymałem się jej kurczowo.Gdy uderzył mnie po raz piąty, usłyszałemzza pleców głos jednego z żołnierzy. Kapitanie.Piorun obrzucił go wściekłym spojrzeniem. Co jest?%7łołnierz zwilżył wargi. Pojmany miał być żywy, kapitanie.Jeśli ma być wart ceny w złocie.Widziałem głód w jego zrenicach, nieopanowane pożądanie, podobne do te-go, jakie trawiło dawniej króla Szczerego, gdy używał Mocy.Ten człowiek lubiłzadawać ból.Lubił zabijać powoli.Ponieważ nie mógł tego zrobić, nienawidziłmnie jeszcze bardziej. Wiem  odparł szorstko.Wziął zamach, a ja nie miałem się jak uchylić.227 * * *Gdy znowu odzyskałem przytomność, dzień wstał na dobre.Ból.Przez jakiśczas było to jedyne doznanie.Straszny ból w ramieniu i niżej, w żebrach po tejsamej stronie.Z pewnością zostałem skopany.Dlaczego ból zawsze bardziej dajesię we znaki, kiedy człowiekowi jest zimno? Dziwnie mało mnie obchodziło mojepołożenie.Nie chciałem otwierać oczu.Karawana szykowała się do drogi.Czarkazawodziła wniebogłosy, że wedle prawa jej się te pieniądze należą.Mistrz Jarkazał dziewczynie wsiadać do wozu.Po chwili jednak usłyszałem skrzypienie jejkroków na suchej ziemi, coraz bliżej.Odezwała się do Pioruna: Przecież miałam rację.Pan nie chciał mi wierzyć, ale ja miałam rację lamentowała. Znalazłam go wam.Gdyby nie ja, pojechalibyście dalej, chociażmieliście go pod samym nosem.Mnie się należy złoto.Ale dam wam połowę.Touczciwa propozycja, musicie przyznać. Wsiadaj do wozu  odparł Piorun chłodno. Bo inaczej, gdy twój mistrzodjedzie i my ruszymy w drogę, będziesz miała przed sobą długi spacer.Wystarczyło jej rozumu, żeby nie dyskutować, ale wracając do wozu lalkarzy,klęła pod nosem jak szewc.Usłyszałem jeszcze, jak mistrz Jar złorzeczył, że sameprzez nią kłopoty i że z radością się jej pozbędzie, jak tylko dotrą nad JezioroBłękitne. Okruszyna, postaw go na nogi  rozkazał komuś Piorun.Zostałem oblany wodą.Strażniczka chwyciła krępujący mnie łańcuch i pocią-gnęła.Wszystko mnie zabolało. Wstawaj!  poleciła.Zdołałem skinąć głową.Jeden ząb miałem obluzowany.Widziałem tylko najedno oko.Chciałem podnieść ręce do twarzy, żeby się zorientować, jak bardzojest opuchnięta, ale Okruszyna znowu szarpnęła łańcuchy. Będzie szedł, czy jechał?  spytała.Prostowałem się z ogromnym wysiłkiem. Najchętniej bym go pociągnął za koniem, ale by nas opózniał.Niech jedzie.Ty usiądziesz z Aucznikiem, a jego wsadz na swojego konia, przywiąż do siodłai dobrze trzymaj wodze.Udaje teraz głupiego, ale jest przebiegły i sprytny.Niewiem, czy potrafi robić wszystko, co ludzie o nim opowiadają, ale nie chcę tegosprawdzać na własnej skórze.Dlatego pamiętaj, mocno trzymaj wodze.A gdziejest Aucznik? Skoczył w krzaki, kapitanie.Jakieś kłopoty z żołądkiem.Całą noc niezmrużył oka. Zawołaj go. Ton głosu Pioruna nie pozostawiał wątpliwości, że kapitannie jest zainteresowany kłopotami swoich ludzi.Strażniczka pośpieszyła wyko-nać rozkaz, zostawiając mnie, ledwie stojącego na własnych nogach.Podniosłem228 dłonie do twarzy.Zanim straciłem przytomność, Piorun uderzył mnie tylko raz,ale najwyrazniej pózniej nastąpiły kolejne ciosy. Przetrwaj  nakazałem sobie surowo. Przeżyj i czekaj na okazję.Piorun przypatrywał mi się badawczo. Wody. poprosiłem bełkotliwie.Nie spodziewałem się, że dostanę, a jednak odwrócił się do jednego z żoł-nierzy i wydał rozkaz oszczędnym gestem.Kilka chwil pózniej przyniesiono mikubek wody i dwa suchary.Najpierw się napiłem, potem spryskałem twarz.Su-chary były twarde, a ja miałem pokaleczone i obolałe usta, lecz mimo wszystkostarałem się zjeść jak najwięcej.Wtedy zauważyłem, że zniknęła moja sakiewka.Pewnie Piorun ją sobie przywłaszczył, gdy byłem nieprzytomny.Serce mi zadrża-ło na myśl, że straciłem kolczyk Brusa.Gryząc ostrożnie suchar, zastanawiałemsię, co kapitan pomyślał o znalezionych w sakiewce proszkach.Kazał nam wsiadać na konie, jeszcze nim karawana ruszyła w drogę.Dostrze-głem raz Wilgę, ale nie potrafiłem odczytać wyrazu jej twarzy.Chucherko orazmój pracodawca udawali, że jestem dla nich zupełnie obcy.Posadzono mnie na rosłej klaczy.Dłonie przywiązano mi do kuli u siodła; niemógłbym jechać wygodnie ani nawet znośnie, nawet gdybym się nie czuł jak wo-rek połamanych kości.Nie zdjęto mi kajdan, usunięto tylko krótki łańcuch z nóg.Dłuższe, łączące stopy z nadgarstkami, zostały zahaczone na siodle [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript