[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- A wiesz, że to bardzo interesująca teoria.Pamiętam, czytałem kiedyś' w gazecie o takim jegomościu, który bajerował kobiety w średnim wieku i pozbawiał je życiowych oszczędności, a wszystko tylko dlatego, iż uważały go za bogacza.Nie musiał niczym tego udowadniać.Po prostu chciały wierzyć.- Ale mówił im, że jest bogaty, a zatem kłamał.Na tym polega różnica.- Rozumiem, co masz na myśli.Tutaj się kończy paralela, tak?- Bo ty nie skłamałeś.Ja wszystko dorobiłam.Pomyślałam: "Ciekawy koleś, gdyby tak jeszcze miał fajnego syna, najlepiej kilkunastolatka", a potem zjawiasz się u mnie w domu z Marcusem i - bingo! Z powodu jakiejś głębokiej potrzeby sama założyłam wszystkie potrzebne klamry.Nie było tak źle, jak Will mógł się obawiać.Dostrzegła w całej historii jakąś zabawną stronę, chociaż bez wątpienia uważała go za pokręconego.- Nie powinnaś brać sobie tego tak do serca.Każdemu mogłoby się zdarzyć.- Ej, nie prowokuj szczęścia.Jeśli chcę być wyrozumiała i tolerancyjna, to moja sprawa.Ale jak na razie nie jest to szczebel, na którym ty także mógłbyś żartować.- Przepraszam.- Ale w którym momencie pojawia się Marcus? Najwyraźniej nie wynająłeś go tylko na to popołudnie.Jest między wami jakiś bliższy związek.Miała oczy wiście rację, a Will uniknął potencjalnej katastrofy, szczerze przedstawiwszy jej wszystko, co było do przedstawienia.Czy też prawie wszystko.Nie wyznał tylko tego, że trafił na Marcusa, gdyż znalazł się w ROSR.Nie wyznał dlatego, iż tego typu oświadczenie mogło zabrzmieć bardzo źle.Nie chciał, by pomyślała, że ma jakiś problem.Po obiedzie Rachel zaprosiła go do siebie na kawę, Will jednak wiedział, że żaden seks nie wchodzi w grę.Nie, żeby nie było go w powietrzu - był, ale jedynie za jego sprawą, więc to się nie liczyło.Rachel podobała mu się tak bardzo, że na sam jej widok zaczynał erotycznie wibrować, od niej jednak emanowało lekkie rozbawienie i ostrożna tolerancja, a chociaż uważał, że to i tak więcej, niż mógł się spodziewać, to czuł zarazem, że intymność, do której wstępem mogłyby być takie uczucia, nie wykraczała poza żartobliwe zwichrzenie włosów.Rachel zrobiła kawę w dużych niebieskich designtttskich filiżankach i zajęli miejsca naprzeciw siebie.Rachel swobodnie ułożyła się na sofie, Will zapadł w stary fotel z jakąś azjatycką narzutą.- Dlaczego uznałeś, że Marcus uczyni cię bardziej interesującym? - zapytała potem, gdy już zamieszali, upili pierwszy łyk, podmuchali, zrobili więc wszystko, co można zrobić z filiżanką kawy.- A byłem bardziej interesujący?- Tak, chyba tak.- Dlaczego?- Bo.mam powiedzieć prawdę?- Tak.- Pomyślałam sobie, że jesteś płytki - nic nie robiłeś, niczym się nie interesowałeś, jakbyś miał niewiele do powiedzenia - więc kiedy powiedziałeś, że masz syna.- Nie powiedziałem.- OK, mniejsza z tym.W każdym razie pomyślałam: "O cholera, ale się pomyliłam co do faceta".- No to sama masz odpowiedź na swoje pytanie.- Ale ja istotnie źle cię oceniłam.- Na jakiej podstawie tak sądzisz?- Bo coś między wami jest.Nie wymyśliłeś do końca tej sprawy z Marcusem.Jest na poważnie, troszczysz się o niego, rozumiesz go, starasz się mu pomagać.No więc nie jesteś takim mydłkiem, za jakiego cię uznałam.Will wiedział, że Rachel mówi tak, aby poprawić jego samopoczucie, ale nic to nie dało.Przede wszystkim, znał Marcusa zaledwie od kilku miesięcy, słowa Rachel kazały więc brutalnie zapytać o pozostałe trzydzieści sześć lat, które przeleciały między palcami.Poza tym nie chciał, by o jego ocenie decydował Marcus.Chciał własnego życia i własnej tożsamości, chciał być interesujący sam przez się.Gdzie usłyszał ten zarzut? W ROSR, oczywiście.Udało mu się podszyć pod samotnego rodzica bez trudów i kłopotów ojcostwa.Trudno jednak było się teraz uskarżać.Za późno; musiał ponieść konsekwencje tego, że zlekceważył własną radę, która tak dobrze mu służyła przez całe dorosłe życie.Wedle jego dawniejszego poglądu, marna kondycja członków ROSR nie wynikała z faktu, że mieli dzieci, lecz z tego, że znacznie wcześniej zaczęli się kimś przejmować i w ten sposób się odsłonili.Teraz Will popełnił ten sam błąd i zbierał razy, na które sobie zasłużył.Jeszcze trochę, a zacznie śpiewać z przymkniętymi oczyma; co gorsza, nie potrafił temu zapobiec.ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DZIEWIĄTYPrzez trzy albo cztery tygodnie - nie mogło to trwać dłużej, chociaż potem Marcus będzie miał wrażenie, że były to całe miesiące czy wręcz lata - nic się nie działo
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|