Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uważam tylko, że dziecko powinno mieć oboje rodziców.Nawetdziecko, którego rodzice się rozwiedli.Zwłaszcza dziecko, którego rodzice sięrozwiedli.Robię, co mogę, żeby tak się stało. Pomyślałeś o facecie, z którym ona żyje? O tym Richardzie? Nic o nim niewiesz.Jesteś szczęśliwy, że oddajesz mu swojego syna? Nikomu nie oddaję Pata.Jest moim synem i zawsze nim będzie.Jestemjego ojcem i zawsze nim będę.Ale muszę zakładać, że Gina nie ma kompletniezłego gustu, jeśli idzie o mężczyzn. Jeśli chcesz wiedzieć, wygląda na to, że ma słabość do półgłówków.Chybawiesz, co cię czeka? Staniesz się jednym z tych weekendowych tatusiów, siedzą-cych w Pizza Express w niedzielne popołudnie i zastanawiających się, o czympogadać z tą obcą osobą, która była kiedyś ich dzieckiem. Ja i Pat nigdy nie będziemy dla siebie obcy.247  Wolałbym się o to nie zakładać. Nie twierdzę, że to jest to, czego chciałem.Ale czy naprawdę tego nie wi-dzisz? Raz po raz marnujemy sobie życie i rachunek za to płacą zawsze naszedzieci.Zawieramy nowe związki, ciągle zaczynamy od nowa, ciągle wydaje namsię, że to kolejna szansa, żeby wszystko wyprostować, a cenę za to płacą dzieciakiz rozbitych małżeństw.To one.mój syn, twoje córki i miliony podobnych im.noszą rany, które nie zagoją się do końca życia. Wzruszyłem bezradnie ramio-nami, zdając sobie sprawę, że kompletnie się do mnie zraził. Sam nie wiem,Nigel.Próbuję być po prostu dobrym ojcem. Oddając swojego syna. Wydaje mi się, że tyle przynajmniej mogę zrobić.* * * Będzie to wyglądało w ten sposób  powiedziałem Patowi. Możesz zo-stawić w naszym domu tyle swoich rzeczy, ile chcesz.Twój pokój będzie zawszetwoim pokojem.Nikt ich nie będzie dotykał.I możesz wrócić, kiedy tylko zechcesz.Na dzień,na noc, na zawsze. Na zawsze?  zapytał, prowadząc przy mnie rower.Miał bardzo cichygłos. Będziesz mieszkał u swojej matki.Ale nikt nie będzie cię zmuszał, żebyśtam mieszkał.Oboje będziemy się tobą opiekować.I oboje chcemy, żebyś byłszczęśliwy. Już się ze sobą nie kłócicie? Próbujemy przestać się kłócić.Bo oboje bardzo cię kochamy i oboje chce-my tego, co jest dla ciebie najlepsze.Nie twierdzę, że już nigdy nie będziemy siękłócić.Ale staramy się, rozumiesz? Czy znowu się kochacie? Nie, skarbie.Ten okres naszego życia mamy już za sobą.Ale oboje kocha-my ciebie. Gdzie będę spał u mamy? Mama szykuje dla ciebie nowy pokój.Będzie wspaniały.będziesz mógłrozstawić na podłodze wszystkie swoje zabawki z Gwiezdnych wojen, posłuchaćna pełny regulator hip hopu, doprowadzić wszystkich sąsiadów do szaleństwa. I nikt nie będzie mógł dotykać rzeczy w moim starym pokoju? Nikt. Nawet ty? Nawet ja.248 Szliśmy teraz przez park.Przed nami wiła się asfaltowa alejka biegnącawzdłuż stawu.Tu właśnie lubił jezdzić bluebel-em, pędząc tak szybko, że łabę-dzie zrywały się do lotu na jego widok.Ale dzisiaj najwyrazniej nie miał zamiaruwsiąść na rower. Podoba mi się tak, jak jest teraz  powiedział i poczułem, jak kraje mi sięserce. Podoba mi się, jak jest. Mnie też  odparłem. Lubię przyrządzać ci rano śniadanie.Lubię pa-trzeć, jak po południu siedzisz pośród porozrzucanych na podłodze zabawek.Lu-bię, kiedy kupujemy sobie na wynos pizzę albo chińszczyznę i oglądamy razemfilm, siedząc na sofie.Kiedy chodzimy do parku.Wszystko to lubię. Ja też.Ja też to lubię. I nadal będziemy to wszystko robić, rozumiesz? Nikt nam tego nie zabroni.To się nigdy nie skończy.Aż do dnia, gdy będziesz już bardzo duży i zechceszwyjść gdzieś z kolegami i zostawić swojego starego ojca samego. Nigdy cię nie zostawię. Ale zróbmy wszystko, żeby jakoś się nam udało.Mam na myśli mieszkanieu mamy.Ponieważ mama bardzo cię kocha i wiem, że ty też ją kochasz.To do-brze.Cieszę się.Cieszę się, że się kochacie.I chociaż martwi mnie, że się do niejprzenosisz, to przecież niczego nie kończy.Możesz wrócić, kiedy tylko chcesz.Więc spróbuj być szczęśliwy u mamy.Dobrze? Dobrze. I wiesz co, Pat? Co? Jestem dumny, że jesteś moim synem.Pat puścił rower i padł mi w objęcia, przywierając do mnie z całej siły.Mo-je zmysły wypełniło to, co wydawało się esencją jego osoby  potargane blondwłosy, niesamowicie gładka skóra, zapach brudu i cukru.Mój piękny syn, pomy-ślałem, czując na języku nasze słone łzy.Były jeszcze inne rzeczy, które chciałem wyjaśnić, lecz zabrakło mi słów.Tonie jest doskonałe wyjście, chciałem powiedzieć.Nigdy nie będzie doskonałe.Niejestem taki głupi, żeby tego nie wiedzieć.Ale biorąc pod uwagę całą sytuację,to chyba najlepsze rozwiązanie.Nie jest doskonałe.Jedyną doskonałą rzeczą wmoim życiu byłeś zawsze ty.Mój przepiękny synku.Mój przepiękny synku.Mój przepiękny synku.249 * * *Gina zabrała Pata do jego nowej sypialni, a ja stałem pośrodku ich mieszkania,trzymając w ramionach pudło z zabawkami i czując się tak zagubiony, jak nieczułem się jeszcze nigdy w życiu. Daj, wezmę to  zaproponował Richard.Wręczyłem mu pudło i postawił je na stole.Nieśmiało się do siebie uśmiechnęliśmy.Był trochę inny, niż się spodziewa-łem  skromniejszy, bardziej sympatyczny, mniej zapatrzony w siebie. To wielki dzień dla Giny  powiedział. Wielki dzień dla nas wszystkich  uściśliłem. Jasne  zgodził się szybko. Ale Gina, jak pewnie wiesz, jest spod znakuWagi.Dom, rodzina, to dla niej najważniejsze. Owszem.Był trochę inny, niż myślałem.Ale to oczywiście nie oznaczało, że nie byłskończonym dupkiem. A Pat?  zapytał. Spod jakiego jest znaku? Posprzątaj Mój Pokój  odparłem.Gina wyszła z nowej sypialni Pata i uśmiechnęła się do mnie. Dziękuję, że pomogłeś mu w przeprowadzce. Nie ma o czym mówić. I dziękuję za wszystko  dodała i przez sekundę poznałem w niej Ginę,która mnie kiedyś kochała. Wiem, jak bardzo ci na nim zależy. Miłość oznacza, że wiesz, kiedy pozwolić komuś odejść  odparłem.* * *W ogóle jej nie zauważyłem.Wjechałem w główną ulicę i nagle usłyszałempisk opon i głośny klakson.Czarna taksówka ominęła mnie, skręcając ostro wbok i zobaczyłem wykrzywioną w grymasie wściekłości twarz kierowcy.Ludzieodwrócili głowy, żeby przyjrzeć się temu idiocie w sportowym aucie z podartymdachem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript